Decyzja o tak głębokiej integracji z ekosystemem Google wzbudza jednak poważne wątpliwości. Wielu użytkowników otwarcie wyraża niepokój związany z bezpieczeństwem wrażliwych informacji powierzanych algorytmom. Niektórzy wręcz kwestionują sens udostępniania tak intymnych danych sztucznej inteligencji.
Mechanizm nazwany Connectors umożliwia ChatGPT bezpośredni dostęp do zawartości Gmaila, Kalendarza Google oraz Kontaktów Google. Działanie jest proste: po autoryzacji usług, asystent może odnosić się do tych źródeł podczas konwersacji. Głównym celem jest wyeliminowanie żmudnego ręcznego przeszukiwania skrzynek czy kalendarzy. Zamiast samodzielnie wertować e-maile, wystarczy zapytać AI o konkretne informacje.
Przechodząc do praktycznych korzyści, taka integracja pozwala na znacznie płynniejszą komunikację. ChatGPT może teraz odpowiadać na pytania typu “Czy mam jutro jakieś ważne spotkania?” lub “Kto ostatnio przysłał mi ofertę współpracy?” bez konieczności kopiowania treści przez użytkownika. To brzmi imponująco, ale czy nie otwieramy właśnie puszki Pandory?
Warto jednak zauważyć, że wdrożenie następuje stopniowo. W pierwszej kolejności funkcja trafi do subskrybentów planu ChatGPT Pro, a w kolejnych tygodniach ma objąć użytkowników planów Plus, Team, Enterprise i Edu. Takie rozłożone w czasie wprowadzanie nowości to standardowa praktyka w branży, pozwalająca na wychwycenie ewentualnych problemów. Posiadacze darmowego konta mogą obejść się smakiem.
ChatGPT ma coraz więcej danych o Tobie. Czy to bezpieczne?
Aktywacja nie wymaga skomplikowanych zabiegów. Wystarczy przejść do Settings → Connectors → Connect i udzielić odpowiednich uprawnień. Co ciekawe, osoby, które wcześniej zezwoliły na dostęp do Google w ramach funkcji “deep research”, nie muszą powtarzać procesu – system automatycznie rozpozna istniejące upoważnienia.
Równie istotne są kwestie bezpieczeństwa. Integracja budzi uzasadnione obawy o losy milionów e-maili zawierających poufne dane biznesowe, informacje finansowe czy osobiste rozmowy. Wątpliwości potęguje fakt, że OpenAI nie ujawniło szczegółów dotyczących okresu przechowywania tych danych ani dokładnych zasad ich przetwarzania. Społeczność technologiczna jest wyraźnie podzielona: podczas gdy jedni widzą tu nieznane dotąd możliwości automatyzacji, inni ostrzegają przed potencjalnym nadużyciem informacji lub ich komercyjnym wykorzystaniem.
Zwolennicy rozwiązania wskazują na wymierne korzyści w zakresie produktywności. Automatyczne planowanie spotkań czy błyskawiczne wyszukiwanie konkretnych wątków w gąszczu korespondencji może oszczędzać nawet godziny tygodniowo. Trudno odmówić temu racji, ale czy wygoda usprawiedliwia tak daleko idące udostępnienie cyfrowego życia?
Czytaj też: OpenAI przywraca GPT-4o. Reakcja na falę krytyki użytkowników ChatGPT
Ostatecznie to kolejny krok w ewolucji ChatGPT w kierunku uniwersalnego asystenta. Integracja z popularnymi narzędziami Google niewątpliwie zwiększa użyteczność, jednak stawia też użytkowników przed trudnym wyborem między komfortem a ochroną prywatności. Każdy będzie musiał samodzielnie rozważyć, czy potencjalne oszczędności czasu warte są ryzyka związanego z udostępnieniem tak wrażliwych danych. Jak zwykle w przypadku nowinek technologicznych – diabeł tkwi w szczegółach, a te dopiero wyjdą na jaw z czasem.