Symulacja desantu na skalę operacyjną
Manewry przeprowadzone 13 lipca przez oddziały pancerne skupiały się na symulacji ataku na bronione wybrzeże. Wtedy to najwięcej uwagi zebrały ZTD-05 zwane też mianem Typu-05, czyli chińskie czołgi desantowe, które prowadziły ogień do celów morskich podczas szybkiego przemieszczania się po wodzie. Całość manewrów uzupełniało precyzyjne współdziałanie z okrętami desantowymi, które tworzyły zasłony dymne ułatwiające podejście do wybrzeża wszystkim czołgistom. Chiny oficjalnie przyznały, że głównym celem tych ćwiczeń było doskonalenie zdolności do prowadzenia wojny desantowej.
Czytaj też: Najdroższy uśmiech w historii, czyli jak bombowiec B-2 sprawił, że “ziemia się uśmiechnęła”

Tak skomplikowane operacje pokroju desantu wymagają idealnej synchronizacji różnych rodzajów wojsk, stanowiąc prawdziwy sprawdzian gotowości bojowej. Warto przy tym zauważyć, że choć Chiny deklarują defensywny charakter tych manewrów, to ich lokalizacja i skala nie pozostawiają złudzeń co do potencjalnego przeznaczenia. Wszyscy przecież wiemy, na które wyspiarskie państwo Chiny ostrzą sobie ząbki, czyż nie?
ZTD-05, czyli pancerny desant opanowany do perfekcji
Amfibijny czołg szturmowy ZTD-05, oferowany na eksport pod oznaczeniem VN-16, to dzieło koncernu NORINCO. Powstał w połowie pierwszej dekady XXI wieku jako następca przestarzałego Typu-63A. Jego sercem jest w pełni stabilizowana armata kalibru 105 mm, która jest zdolna do wystrzeliwania różnorodnej amunicji – przeciwpancernej podkalibrowej, burzącej, kumulacyjnej i laserowo naprowadzanej. To daje możliwość zwalczania zarówno celów opancerzonych, jak i umocnień polowych. Dodatkowe wyposażenie obejmuje karabin maszynowy 7,62 mm sprzężony z armatą, przeciwlotniczy wkm 12,7 mm oraz wieżowe wyrzutnie granatów dymnych. Ta kombinacja zapewnia dużą uniwersalność na polu walki.
Czytaj też: Szokujące nagranie z pokazu głupoty. Wojny nie ma, a Chiny i tak właśnie straciły okręt

Kluczową przewagą ZTD-05 nad innymi czołgami jest obecny w nim napęd wodnoodrzutowy. Pozwala on na osiągnięcie 45 km/h na wodzie i 65 km/h na lądzie przy zasięgu operacyjnym rzędu około 500 km. Z kolei jego kadłub ze spawanej stali został wzmocniony pancerzem kompozytowym, co zapewnia dodatkową ochronę przed bronią małokalibrową i odłamkami. Trzy grosze do bezpieczeństwa dorzucają też specjalnie ukształtowane tylne półki wieży, które zwiększają przeżywalność załogi w starciu z amunicją kumulacyjną.
Standardem w ZTD-05 stały się zaawansowane systemy kierowania ogniem, kamery termowizyjne i nawigacja satelitarna. Pojazdy zostały również wyposażone w ochronę przed bronią masowego rażenia, co pozwala zachować zdolności bojowe w ekstremalnych warunkach. Te technologie dają wyraźną przewagę w szybko zmieniającej się sytuacji taktycznej, a to szczególnie podczas operacji przybrzeżnych. Oczywiście nie dorównują czołgom podstawowym, ale w dobie wzrostu popularności lekkich pancerniaków, zdziałają i tak wiele.

ZTD-05 od czasu publicznej prezentacji w 2009 roku trafił do Korpusu Piechoty Morskiej Marynarki Wojennej Chin oraz specjalistycznych brygad amfibijnych. Eksportowa wersja VN-16 wzmacnia pozycję Chin na globalnym rynku broni. Połączenie nowoczesnego sprzętu ze zintegrowanymi działaniami floty pokazuje konsekwentne budowanie zdolności do prowadzenia kompleksowych operacji morskich. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że za technologicznym zaawansowaniem idą coraz bardziej asertywne ambicje polityczne.
Ćwiczenia zakończone, przesłanie wysłane
Lipcowe manewry, do których posunęły się Chiny, niosą czytelne przesłanie dla całego regionu Indo-Pacyfiku. Zdolność do szybkiego przerzutu sił pancernych, wysadzenia desantu na wrogim brzegu i zapewnienia bezpośredniego wsparcia ogniowego idealnie wpisuje się w doktrynę operacji wyspiarskich. Chociaż Tajwan pozostaje najbardziej oczywistym adresatem tego komunikatu, to inne państwa regionu również powinny odczytać te sygnały.
Te ćwiczenia to nie tylko pokaz sprawności technicznej, ale także wyraźne przypomnienie o rosnących możliwościach operacyjnych Chin. W regionie, gdzie napięcia terytorialne nigdy nie znikają całkowicie, takie demonstracje siły zawsze budzą czujność sąsiadów. O ile same manewry można uznać za standardową praktykę wojskową, ich kontekst geopolityczny nadaje im szczególnego znaczenia.