Pekin szykuje prezentację, która może zaskoczyć ekspertów militarnych. Podczas wrześniowej parady świat ujrzy pojazd pancerny, stanowiący wyraźne zerwanie z zachodnimi i rosyjskimi koncepcjami. Nie chodzi o kolejne ulepszenie, lecz o fundamentalnie inne spojrzenie na rolę czołgu na współczesnym polu walki. Co więc sprawia, że ten projekt zasługuje na uwagę? Wbrew pozorom, odpowiedź na to jest prosta, bo zamiast iść utartym szlakiem ciężkich kolosów, chińscy konstruktorzy postawili na połączenie technologicznej finezji z mobilnością. Efekt ich pracy, oznaczony jako ZTZ-201 lub ZTZ-20, może zmusić globalne armie do przemyślenia swoich dotychczasowych strategii.
Nie znamy jego nazwy, ale potęgę już czujemy. Chiny szykują nowy superczołg
Wyróżnikiem projektu nowego czołgu jest masa oscylująca między 35 a 40 ton, co samo w sobie stanowi powrót do kategorii czołgów średnich, a więc tej niemal zapomnianej przez głównych graczy. Pod maską kryje się hybrydowy układ napędowy, bo silnik diesla wspomagany napędem bezemisyjnym w postaci akumulatora oraz dwóch silników elektrycznych. Czołg może pochwalić się mocą na poziomie 1500 koni mechanicznych, dzięki czemu osiąga imponujące 80 km/h na utwardzonych drogach i około 50 km/h w terenie. To wartości niedostępne dla większości współczesnych wozów bojowych.
Czytaj też: Chiny tworzą specjalny samolot dla lotniskowców. Będzie czymś innym niż myślisz

Chociaż obecna w nim armata kalibru 105 mm wydaje się być krokiem w tył wobec standardów NATO (120 mm) czy Rosji (125 mm), chińscy konstruktorzy mieli postawić w jej kwestii na jakość. Zaawansowane materiały miotające mają ponoć pozwalać pociskom osiągać prędkość 1706 m/s i tym samym dorównywać siłą rażenia większym kalibrom. Jest to więc świadoma i przemyślana decyzja, bo zamiast zwiększać rozmiary działa, Chiny skupiły się na optymalizacji technicznej. Nie wiemy jednak, czy w praktyce wystarczy to przeciwko najnowszym pancerzom.

Zaawansowania temu nowemu czołgowi nie można odmówić. Nawet zredukowana do trzech osób załoga ma bezpośredni dostęp do najnowszych zdobyczy technologicznych, a to dzięki hełmom wyposażonym w technologię AR. W skrócie? Zapewnia to czołgistom taki “interfejs rodem z gry”, bo system nakłada cyfrowe informacje o pozycjach wroga, zagrożeniach i celach bezpośrednio na pole widzenia. W efekcie celowanie i nawigacja mają stać się bardziej intuicyjne, choć realną skuteczność tego rozwiązania zweryfikują dopiero pierwsze manewry, czyli moment, kiedy po prostu zrobi się gorąco.
Czytaj też: Potężne ZTD-05 strzelają w pełnym ruchu na wodzie. Chiny pokazały światu swoje amfibijne możliwości

Projektanci ZTZ-201 lub ZTZ-20 uwzględnili ryzyko ze strony dronów i precyzyjnej amunicji. Pojazd dysponuje aktywnym systemem ochrony typu GL, który jest zdolny do przechwytywania nadlatujących pocisków. Na jego wieży zostało umieszczone zdalnie sterowaną stanowisko, które prawdopodobnie jest przeznaczone do neutralizacji lekkich dronów. Z racji cieńszego pancerza, jest to kluczowe wyposażenie, choć musimy pamiętać, że sam wybór lżejszej konstrukcji to nie przypadek, a element szerszej doktryny. Chińska armia stawia bowiem aktualnie na szybkość przemieszczania i elastyczność zamiast ciężkiego opancerzenia. W jej mniemaniu wysoka mobilność i zaawansowana elektronika mają przeważyć nad tradycyjną ochroną. Takie podejście może sprawdzić się w dynamicznych konfliktach, choć lekki pancerz budzi uzasadnione wątpliwości.
Czytaj też: Koniec z akumulatorami robiącymi nas w konia. Chiny znalazły sposób na rewolucję każdego EV
Oficjalna premiera nowego czołgu Chin będzie miała miejsce 3 września w Pekinie podczas obchodów 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Jeśli finalnie ZTZ-201 spełni oczekiwania, może zmienić globalne standardy projektowania czołgów. Sukces tej koncepcji wymusiłby na innych armiach rewizję priorytetów, a więc docenienie mniejszej masy, większej automatyzacji oraz integracji systemów elektronicznych. Kluczowe jednak pozostaje jedno pytanie – czy lekki pancerz nie okaże się piętą achillesową w realnych starciach.