Istny opad szczęki. Monstrualne struktury w różnych miejscach Słońca jednocześnie

Słońce ponownie udowodniło, że potrafi się przebudzić w całkowicie nieoczekiwanym momencie. Tym razem na powierzchni naszej gwiazdy doszło do niezwykłego spektaklu, który udało się uchwycić w jednym kadrze. To właśnie takie momenty przypominają nam, jak dynamicznym i nieprzewidywalnym obiektem jest Słońce.
Istny opad szczęki. Monstrualne struktury w różnych miejscach Słońca jednocześnie

O co zatem chodzi? Rumuński obserwator Słońca miał wyjątkowe szczęście być świadkiem czegoś, co nie zdarza się często. W trakcie obserwacji badaczowi udało się potwierdzić, że nawet w dobie zaawansowanych technologii kosmicznych wciąż można przypadkiem zarejestrować coś zaskakującego. Warto przyjrzeć się bliżej temu niecodziennemu zjawisku, które choć imponujące, na szczęście nie stanowi żadnego bezpośredniego zagrożenia dla naszej planety.

Maximilian Teodorescu z Instytutu Nauk Kosmicznych w Rumunii po raz pierwszy w swojej karierze zaobserwował na powierzchni Słońca jednoczesne pojawienie się gigantycznego tornada słonecznego i masywnej protuberancji erupcyjnej. Jego obserwacje zostały szczegółowo udokumentowane i stanowią cenny materiał dla dalszych badań.

Czytaj także: Struktury na Słońcu w szczegółach, jakich jeszcze nie było. Genialny materiał trafił do sieci

Początek tej niezwykłej obserwacji miał miejsce w poniedziałek, 18 sierpnia, gdy Teodorescu po raz pierwszy zauważył tornado słoneczne na stronie Global Oscillation Network Group. W proces obserwacji zaangażowała się również żona badacza, Eliza Teodorescu, która pomogła mu szybko ustawić pole widzenia teleskopu.

Warto tutaj podkreślić, że astronomowie na całym świecie monitorowali tornado słoneczne już od niedzieli, 17 sierpnia. Już wtedy pojawiły się pierwsze zdjęcia tej struktury, co pokazuje jak ważna jest ciągła obserwacja aktywności słonecznej. Na szczęście istnieją takie instrumenty jak sieć GONG, uruchomiona w 1995 roku, która zapewnia około 87% pokrycia całodobowych obserwacji Słońca.

Co jednak jest tak fascynującego w tym zdjęciu? Patrząc na nie musimy sobie uświadomić skalę obserwowanych struktur. Widoczne tu tornado słoneczne osiągnęło wysokość około 130 tysięcy kilometrów, co z jednej strony stanowi jedną dziesiątą średnicy Słońca, a z drugiej jest to wysokość większa niż 10 planet Ziemia ustawionych jedna na drugiej. Protuberancja erupcyjna była równie imponująca, rozciągając się na szerokość około 200 tysięcy kilometrów. Przy takich strukturach Ziemia, której średnica to niecałe 13 tysięcy kilometrów, to naprawdę mały okruch kosmiczny.

Typowe tornada słoneczne mają zazwyczaj od 25 tysięcy do 100 tysięcy kilometrów wysokości, więc to zjawisko należy do wyjątkowo dużych. Oba obserwowane zjawiska, choć niezwiązane ze sobą, wynikają z zakłóceń w niewidzialnym dla ludzkiego oka polu magnetycznym Słońca.

Pomimo podobnej nazwy, tornada słoneczne mają niewiele wspólnego ze swoimi ziemskimi odpowiednikami. Formalnie nazywane są protuberancjami tornadowymi i składają się ze zjonizowanego gazu – plazmy. W przeciwieństwie do tornad ziemskich, które powstają z intensywnych wiatrów i przemieszczają się, tornada słoneczne są zakorzenione w jednym miejscu.

Najnowsze badania europejskich naukowców pokazują, że słoneczne tornada wcale się nie obracają. Ich tornadowy kształt na obrazach dwuwymiarowych to jedynie efekt projekcji. Te struktury zbudowane z namagnesowanego gazu pozostają nieruchome, przyczepione do fotosfery Słońca i rozciągające się aż do korony słonecznej, czyli najbardziej zewnętrznej warstwy atmosfery naszej gwiazdy dziennej.

Protuberancja erupcyjna uwolniła koronalny wyrzut masy, ale na szczęście nie jest on skierowany w stronę Ziemi. Oznacza to, że nie spowoduje zakłóceń pracy satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej. Z drugiej strony – nie możemy także liczyć na zorze polarne.

Czytaj także: Nad Słońcem pojawiła się gigantyczna struktura. Była 13-krotnie większa od Ziemi

Jednocześnie Ziemia znajduje się obecnie pod wpływem wiatru słonecznego z powodu innej aktywności słonecznej. Strumień wiatru słonecznego w dniach 19-20 sierpnia wywołał pierwsze od miesięcy widoczne na północy zorze polarne. Jest to pierwsza oznaka początku sezonu zórz polarnych w Arktyce.

Słońce znajduje się obecnie w najbardziej aktywnej fazie swojego około 11-letniego cyklu. W tym okresie pole magnetyczne gwiazdy słabnie i się odwraca, co prowadzi do zwiększonej aktywności na powierzchni gwiazdy.

Powyższe zdjęcie wyraźnie pokazuje, jak ważne są ciągłe badania aktywności słonecznej. W ciągu najbliższych kilku miesięcy możemy spodziewać się jeszcze wielu spektakularnych zjawisk, które pomogą naukowcom lepiej zrozumieć mechanizmy rządzące naszą gwiazdą. Nic tylko uważnie śledzić to, co się dzieje na powierzchni naszej tylko pozornie spokojnej gwiazdy.