Gorące stopione skały pod powierzchnią zmierzają w stronę Nowego Jorku. Mają 350 km średnicy

Głęboko pod powierzchnią Appalachów coś się porusza. Naukowcy od dekad obserwują intrygujące zjawisko – ogromną masę gorącej skały, która wędruje przez wnętrze naszej planety. Ta geologiczna zagadka wreszcie doczekała się potencjalnego wyjaśnienia, choć nie brakuje pytań o szczegóły procesu.
Gorące stopione skały pod powierzchnią zmierzają w stronę Nowego Jorku. Mają 350 km średnicy

Badacze z międzynarodowego zespołu zaproponowali właśnie nową koncepcję dotyczącą pochodzenia tej anomalii, która całkowicie zmienia dotychczasowe rozumienie jej historii. Najnowsze analizy wskazują, że struktura powstała znacznie później niż pierwotnie zakładano. Co ciekawe, przy obecnym tempie ruchu, ta gorąca masa znajdzie się pod Nowym Jorkiem za około 15 milionów lat. Owszem, dla nas to szmat czasu, ale w skali geologicznej to mgnienie oka.

Przełom w badaniach nad anomalią

Anomalię Północnych Appalachów, nazywaną w skrócie NAA, zlokalizowano około 200 kilometrów pod powierzchnią Nowej Anglii dzięki zaawansowanym technikom obrazowania sejsmicznego. Dotychczasowe teorie wiązała jej powstanie z rozdzieleniem Ameryki Północnej i Afryki sprzed 180 milionów lat. Najnowsze badania całkowicie podważają to stanowisko.

Geolodzy z Uniwersytetu w Southampton wykorzystali kombinację danych sejsmicznych i modelowania komputerowego, by udowodnić alternatywną wersję wydarzeń. Według ich ustaleń, anomalia powstała około 80 milionów lat temu podczas oddzielenia się Grenlandii od Kanady. Te nieoczekiwane wnioski łączą gorącą masę z formacją geologiczną na Morzu Labradorskim.

Jak badano tajemniczą strukturę?

Kluczową rolę w odkryciu odegrała tomografia sejsmiczna, która działa na podobnej zasadzie jak medyczne USG, lecz wykorzystuje fale sejsmiczne do obrazowania głębokich warstw naszej planety. Analizy ujawniły obecność wyjątkowo cienkiej litosfery o grubości 60-110 kilometrów bezpośrednio nad anomalią NAA, co stanowi ważny dowód na wcześniejsze ścieńczenie skorupy ziemskiej w tym rejonie.

Czytaj także: Wnętrze Ziemi wypełnione jest tajemniczymi obiektami. Są one dosłownie wszędzie

Badacze zastosowali również precyzyjne symulacje geodynamiczne oraz rekonstrukcje ruchów płyt tektonicznych, aby prześledzić prawdopodobną trasę wędrówki anomalii na przestrzeni milionów lat. Charakterystyczną cechą rozpoznawczą struktury są wyraźnie obniżone prędkości fal sejsmicznych typu P i S, co jednoznacznie wskazuje na obecność materii o podwyższonej temperaturze w płaszczu ziemskim.

Wędrówka gorącej masy

Anomalia NAA rozpoczęła swoją podróż około 1800 kilometrów od obecnej lokalizacji. Powoli przemieszcza się w kierunku południowo-zachodnim przez litosferę Ameryki Północnej z prędkością około 20 kilometrów na milion lat. Przy takim tempie centrum struktury znajdzie się pod regionem Nowego Jorku za 10-15 milionów lat.

Obecne parametry anomalii – jej 350-kilometrowa szerokość i głębokość występowania – doskonale zgadzają się z przewidywaniami modeli matematycznych opisujących podobne zjawiska. To dodatkowy argument przemawiający za słusznością nowej teorii, choć pewne aspekty wciąż wymagają doprecyzowania.

Wpływ na geologię regionu

Ciepło emitowane przez anomalię odgrywa kluczową rolę w podtrzymywaniu wypiętrzenia Appalachów. Działa to podobnie jak balon na gorące powietrze – ogrzewanie podstawy kontynentu osłabia i redukuje jego gęsty “korzeń”, powodując, że staje się on lżejszy i bardziej wyporny. To wyjaśnia, dlaczego te starożytne góry, które powinny były dawno ulec erozji, wciąż wykazują oznaki wypiętrzania.

Potwierdzają to wyniki badań sejsmicznych, które wykazują charakterystyczne ujemne gradienty prędkości fal na głębokości 60-110 kilometrów. Te niezwykłe właściwości świadczą o relatywnie cienkiej litosferze kontynentalnej w obszarze występowania anomalii.

Szersze implikacje odkrycia

Nowa koncepcja opiera się na teorii fal płaszczowych, która opisuje, jak gorące skały unoszą się po rozpadzie kontynentów niczym lawa w lampie lawowej. Te konwekcyjne niestabilności powodują, że fragmenty skał o grubości dziesiątek kilometrów odrywają się od podstawy litosfery. W miarę ścieńczania litosfery, gorętszy materiał płaszcza zajmuje jej miejsce, tworząc obszary anomalii termicznej.

Czytaj także: Wnętrze Ziemi się zmienia. Odpowiada za to coś, co dociera tam z powierzchni planety

Co ciekawe, badacze zidentyfikowali już potencjalną “bliźniaczą” strukturę pod północno-środkową Grenlandią, która prawdopodobnie powstała w tym samym procesie geologicznym. Odkrycie może pomóc wyjaśnić rzadkie wulkaniczne erupcje wynoszące diamenty na powierzchnię oraz nieoczekiwane wypiętrzenia obszarów śródlądowych z dala od aktywnych granic płyt.

Publikacja w czasopiśmie Geology z 30 lipca 2025 roku otwiera nowy rozdział w rozumieniu dynamiki wnętrza Ziemi. Wyniki sugerują, że skutki starożytnego rozpadu kontynentów mogą być bardziej rozległe i długotrwałe niż dotąd przypuszczano – nawet gdy powierzchnia nie wykazuje aktywności tektonicznej, głębokie procesy geologiczne wciąż trwają. Choć teoria wydaje się przekonująca, warto zachować naukową ostrożność – ostateczne potwierdzenie może wymagać dalszych badań i nowych danych sejsmicznych.