Reakcje chemiczne wbrew prawom fizyki. Zagadka rozwiązana po 9 latach

Przez niemal dekadę naukowcy obserwowali zjawisko, które zdawało się przeczyć podstawowym zasadom chemii. Gdy umieszczali reagujące cząsteczki w mikroskopijnej przestrzeni między dwoma lustrami, oddalonymi od siebie o zaledwie jedną milionową metra, reakcje zachodziły w zupełnie nieoczekiwany sposób. Tempo procesów chemicznych zmieniało się bez wyraźnego powodu, co pozostawało nierozwiązaną zagadką aż do teraz.
Efekt tunelowy pozwala cząstkom przebić się przez energetyczną barierę (ścianę) i zachodzi reakcja /Fot. Universität Innsbruck

Efekt tunelowy pozwala cząstkom przebić się przez energetyczną barierę (ścianę) i zachodzi reakcja /Fot. Universität Innsbruck

Badacze z University of Rochester przedstawili właśnie kompletną teorię wyjaśniającą to zjawisko. Ich model opisujący kwantową kontrolę reakcji chemicznych może stanowić ważny krok dla przemysłu farmaceutycznego i chemicznego, choć droga do praktycznych zastosowań wciąż wydaje się długa.

Tajemnica mikrorezonatora optycznego

Od 2016 roku było wiadomo, że molekuły uwięzione w tak zwanym mikrorezonatorze optycznym zachowują się inaczej niż normalnie. Dzięki zjawisku silnego sprzężenia wibracyjnego możliwe stało się przyspieszanie lub spowalnianie reakcji bez użycia tradycyjnych metod – bez podgrzewania, naświetlania czy dodawania katalizatorów. Wyobraźmy to sobie jako możliwość sterowania samochodem bez dotykania kierownicy czy pedałów.

Zespół naukowców pracujący pod kierunkiem Franka Huo połączył mechanikę kwantową z zaawansowanymi symulacjami, tworząc pierwszy spójny opis tego fenomenu. Silne sprzężenie wibracyjne działa na poziomie kwantowym, gdzie obowiązują prawa fizyki zupełnie odmienne od tych znanych z naszego codziennego doświadczenia.

Środowisko decyduje o reakcji

Najbardziej zaskakujące okazało się odkrycie, że to nie same cząsteczki kontrolują tempo reakcji, ale ich kwantowe otoczenie. Model pokazuje, że efekt występuje, gdy kombinacje drgań molekularnych i pól świetlnych umożliwiają silne sprzężenie, zmieniając sposób przepływu energii między cząsteczkami.

Można to porównać do orkiestry – poszczególne instrumenty (cząsteczki) grają, ale ostateczne tempo dyktuje dyrygent (środowisko kwantowe). Efekt pojawia się tylko przy spełnieniu precyzyjnych warunków: częstotliwość mikrorezonatora musi idealnie odpowiadać częstotliwości drgań molekularnych, podobnie jak przy strojeniu radia na właściwą stację.

Mechanizm kontroli reakcji

Kontrolę nad tempem reakcji osiąga się poprzez regulację siły sprzężenia w mikrorezonatorze, co działa jak pokrętło głośności. Kluczową rolę odgrywa tu rozszczepienie Rabiego, czyli miara siły oddziaływania między światłem a materią.

Matematyka tego procesu jest bezwzględna – stała szybkości reakcji jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu rozszczepienia Rabiego. Nawet niewielkie zwiększenie sprzężenia może więc znacząco spowolnić reakcję. Działa to na zasadzie dźwigni, gdzie niewielka zmiana daje duży efekt.

Czytaj także: Tak łatwo nikt nie kontrolował katalizy. Polacy są pierwsi, którzy stworzyli coś takiego

Silne sprzężenie wibracyjne wykazuje efekt kolektywny – im więcej molekuł w systemie, tym silniejsza modyfikacja szybkości reakcji. Eksperymenty wykazały, że wystarczy zaledwie 10 tysięcy molekuł na mod wnęki, by zaobserwować ten fenomen.

Metoda ma jednak wyraźne ograniczenia. Działa tylko w ściśle określonych warunkach – gdy światło pada prostopadle w dwuwymiarowej wnęce Fabry’ego-Pérota. Wymaga to niemal laboratoryjnej precyzji. Co więcej, teoria przewiduje brak efektów dla reakcji z bardzo niską barierą energetyczną, gdzie dominuje tunelowanie kwantowe zamiast klasycznych wzbudzeń wibracyjnych. To wyjaśnia, dlaczego niektóre procesy chemiczne pozostają na to zjawisko odporne.

Potencjał i wyzwania praktyczne

Teoretycznie technologia mogłaby przynieść korzyści w postaci redukcji zużycia energii przemysłowej, precyzyjniejszej produkcji leków czy zmniejszenia negatywnego wpływu na środowisko. Kwantowa kontrola reakcji teoretycznie umożliwiałaby selektywne spowalnianie niepożądanych reakcji ubocznych lub przyspieszanie tych pożądanych.

W farmacji mogłoby to oznaczać leki o większej czystości przy niższych kosztach produkcji. W przemyśle chemicznym – oszczędność energii i mniej odpadów. Frank Huo twierdzi, że technologia może zmienić paradygmat chemii syntetycznej, choć wielu specjalistów podchodzi do tych deklaracji z ostrożnym optymizmem.

Póki co efekt zaobserwowano wyłącznie w ściśle kontrolowanych warunkach laboratoryjnych. Przejście do przemysłowej skali wymaga rozwiązania kilku kluczowych problemów technicznych. Obejmuje to zapewnienie stabilności mikrorezonatorów w trudniejszych warunkach przemysłowych, opanowanie kontroli reakcji na większą skalę, optymalizację parametrów dla różnych typów reakcji oraz redukcję kosztów wdrożenia w istniejących procesach produkcyjnych.

Czytaj także: Niesamowite odkrycie japońskich badaczy – przełom w syntezie chemicznej

Badanie opublikowane w Journal of the American Chemical Society stanowi istotny fundament teoretyczny. Choć niektórzy entuzjaści mówią o komercyjnych zastosowaniach w ciągu najbliższej dekady, realistycznie patrząc, pierwsze wdrożenia najprawdopodobniej pojawią się w niszowych zastosowaniach przy produkcji specjalistycznych chemikaliów, a nie w masowej skali.

Rozwiązanie dziewięcioletniej zagadki otwiera nowe możliwości w nauce o materiałach. Jeśli uda się przezwyciężyć techniczne ograniczenia, może to zmienić sposób produkcji wielu substancji – od leków po tworzywa sztuczne. Jednak droga od laboratoryjnej ciekawości do przemysłowej rewolucji wciąż wydaje się daleka i usiana wyzwaniami.