Cyfrowa rewizja historycznych danych
Przełom nastąpił dzięki digitalizacji ogromnego archiwum obserwatorium Big Ear. Badacze przetworzyli dziesiątki tysięcy stron oryginalnych dokumentów, stosując zaawansowane algorytmy optycznego rozpoznawania znaków wspierane przez ludzkich ekspertów. To żmudna praca, niczym archeologiczne wykopaliska w świecie danych. Co ciekawe, samo obserwatorium już nie istnieje – w 1998 roku teren przekształcono w pole golfowe. Na szczęście wolontariusze ocalili cenne archiwa, które dopiero dziś możemy właściwie odczytać.
Największym zaskoczeniem okazała się korekta siły sygnału. Okazuje się, że szczytowa gęstość strumienia przekroczyła 250 Jansky, podczas gdy wcześniejsze szacunki mówiły o 54-212 Jansky. To niemal czterokrotna różnica w porównaniu z najniższymi wyliczeniami. Równie istotna jest zmiana częstotliwości z 1420.4556 MHz na 1420.726 MHz. Ta pozornie niewielka różnica zmienia całkowicie interpretację ruchu źródła sygnału w Drodze Mlecznej.
Liczbowo te korekty wydają się małe, ale wcale takie nie są — wyjaśnia Abel Méndez
Nowa analiza pozwoliła znacząco zawęzić potencjalną lokalizację źródła. Współrzędne wskazują na dwa sąsiadujące obszary: rektascensja 19h25m02s ±3s lub 19h27m55s ±3s oraz deklinacja -26°57′ ±20′. To istotne zawężenie w porównaniu z wcześniejszymi szacunkami.
Ostateczne wykluczenie ziemskiego pochodzenia
Badacze ostatecznie wykluczyli możliwość, że sygnał pochodził z Ziemi. W 1977 roku w Ohio nie działały żadne stacje telewizyjne ani satelity, które mogłyby go wygenerować. Księżyc był po drugiej stronie planety, wykluczając odbicia, a Słońce nie wykazywało szczególnej aktywności. Naturalny, gaussowski wzorzec sygnału wyklucza również błędy oprogramowania. Wszystko wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z autentycznym zjawiskiem kosmicznym. Po eliminacji ziemskich źródeł, najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem pozostają chmury neutralnego atomowego wodoru. Te kosmiczne struktury potrafią emitować wąskopasmowe sygnały radiowe podobne do Wow! Problem w tym, że nigdy wcześniej nie obserwowano chmur wodoru emitujących sygnały o tak wysokiej mocy. To wciąż pozostawia pole do spekulacji. Niektórzy badacze sugerują, jakoby sygnał mógł powstać przez nagłe rozjaśnienie chmury wodoru przez magnetar, czyli gwiazdę neutronową o ekstremalnie silnym polu magnetycznym.
Czytaj też: Nowo odkryta galaktyka wygląda jak nieskończoność. Użyją jej do rozwikłania wielkiej zagadki wszechświata
Méndez i jego współpracownicy nie mają wątpliwości co do tego, że są coraz bliżsi uzyskania odpowiedzi na pytania dotyczące tajemniczego sygnału. Prowadzony w tym celu projekt nie kończy pracy na obecnych ustaleniach. W ciągu najbliższych dwóch lat zespół planuje publikować kolejne analizy archiwalnych danych SETI. Być może w końcu uda się rozwikłać tę trwającą dziesięciolecia zagadkę. Chociaż sygnał Wow! wciąż pozostaje niewyjaśniony, nowe badania dają nam najprecyzyjniejsze dotąd dane dotyczące jego lokalizacji i parametrów. To ważny krok w kierunku ostatecznego rozwiązania jednej z najsłynniejszych zagadek radioastronomii. Czekamy na kolejne doniesienia z nadzieją na wielki przełom.