Nowa era w wojnie technologicznej: USA nakłada 15% „podatku” na Nvidię i AMD za sprzedaż chipów do Chin

W bezprecedensowym posunięciu, które na nowo definiuje zasady globalnej wojny technologicznej, administracja Stanów Zjednoczonych zawarła porozumienie z gigantami technologicznymi, Nvidią i AMD. Firmy te zgodziły się na przekazywanie 15% swoich przychodów ze sprzedaży zaawansowanych chipów sztucznej inteligencji do Chin bezpośrednio do amerykańskiego budżetu. Ta kontrowersyjna decyzja, stanowiąca radykalne odejście od dotychczasowej polityki całkowitych zakazów eksportu, wywołała falę dyskusji na całym świecie, od Wall Street po Pekin.
chiny usa
chiny usa

O co właściwie ten hałas?

Zgodnie z doniesieniami, umowa dotyczy konkretnych, nieco słabszych wersji chipów AI, takich jak H20 od Nvidii oraz MI308 od AMD. W zamian za uzyskanie licencji eksportowych, które do tej pory były blokowane ze względów „bezpieczeństwa narodowego”, firmy będą musiały dzielić się zyskami z amerykańskim rządem. Jest to ruch, który przez jednych jest postrzegany jako pragmatyczny kompromis, a przez innych jako niebezpieczny precedens, gdzie kwestie bezpieczeństwa narodowego mogą być przedmiotem handlu.

H20

Rzecznik Nvidii dyplomatycznie stwierdził, że firma „przestrzega zasad, które rząd USA ustala dla naszego udziału w światowych rynkach”. Jednakże nieoficjalnie, w kuluarach mówi się o tym posunięciu, używając określeń takich jak „podatek”, „haracz”, a nawet „wymuszenie”. Pieniądze uzyskane w ten sposób mają trafić do Skarbu Państwa, choć administracja jeszcze nie sprecyzowała, na co dokładnie zostaną przeznaczone.

Nvidia i AMD zapłacą, ale skutki dla globalnego handlu półprzewodnikami mogą być nieprzewidywalne

Decyzja ta niesie za sobą daleko idące konsekwencje dla wszystkich zaangażowanych stron i globalnego rynku. Z jednej strony, jest to ogromna szansa na odzyskanie dostępu do niezwykle lukratywnego rynku chińskiego. W poprzednich latach Chiny odpowiadały za znaczną część przychodów obu firm (około 24% w przypadku AMD tylko za rok 2024). Nawet po oddaniu 15% przychodu, potencjalne zyski mogą iść w miliardy dolarów. Z drugiej strony, firmy stają się narzędziem w geopolitycznej rozgrywce. Co więcej, w obecnych warunkach istnieje ryzyko, że ich produkty zostaną obłożone dodatkowymi cłami przez Chiny w odwecie, a konieczność płacenia dodatkowego „podatku” może wpłynąć na ich globalną strategię cenową i konkurencyjność.

USA

Administracja USA argumentuje, że sprzedaż nieco słabszych chipów nie stanowi już krytycznego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Twierdzą, że lepiej, aby Chiny korzystały z amerykańskiej technologii (nawet jeśli jest kontrolowana), niż żeby w pełni uniezależniły się, tworząc własne, nieprzewidywalne rozwiązania – pobudką okazała się premiera modelu AI DeepSeek, który był wprawdzie trenowany na układach Nvidia Hopper, ale docelowo pracuje na wyprodukowanych przez Huawei chipach Ascend 910C.

Krytycy, w tym eksperci ds. handlu i bezpieczeństwa, nazywają to „strasznym precedensem”. Zadają pytanie: czy bezpieczeństwo narodowe ma swoją cenę? Pojawiają się obawy, że inne strategiczne technologie mogą w przyszłości stać się przedmiotem podobnych transakcji, zacierając granicę między polityką bezpieczeństwa a generowaniem dochodu dla państwa.

Reakcja Pekinu i przyszłość chińskiego hi-tech

Chiny znajdują się w dwojakiej sytuacji i trudno spodziewać się, by z tego powodu były zachwycone. Z jednej strony bowiem uzyskują dostęp do potrzebnych komponentów, które napędzają ich rozwój w dziedzinie sztucznej inteligencji. Z drugiej strony, jest to gorzka pigułka do przełknięcia – de facto finansowanie budżetu rywala w zamian za dostęp do jego technologii.

USA

Ta decyzja z pewnością jeszcze bardziej zmotywuje Pekin do przyspieszenia prac nad własnym, w pełni suwerennym przemysłem półprzewodników – firmy takie jak Huawei już pokazały, że robią znaczące postępy i są do tego zdolne. W perspektywie długoterminowej, dzisiejsze porozumienie może okazać się zatem strategicznym błędem USA, który da Chinom czas i motywację do osiągnięcia technologicznej niezależności.

Globalny rynek i konsumenci

Każde zakłócenie w tak kluczowym sektorze, jak półprzewodniki, ma globalne reperkusje. Wysysanie przez rząd pieniądze raczej nie pójdą z kasy firm, tylko zostaną w przeważającej mierze przerzucone na końcowych odbiorców, co oznacza potencjalny wzrost cen elektroniki na całym świecie. Inne kraje i bloki gospodarcze, takie jak Unia Europejska, będą musiały na nowo określić swoją pozycję w tej rozgrywce, balansując między sojuszem z USA a własnymi interesami gospodarczymi w Chinach.

Niebezpieczna gra, czyli „prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”

Decyzja o nałożeniu 15% opłaty na sprzedaż chipów do Chin to ruch odważny, ale i ryzykowny. Zamiast prostego blokowania, Waszyngton próbuje nowej, bardziej złożonej strategii, która ma na celu zarówno kontrolę technologiczną, jak i generowanie dochodów – przy czym warto pamiętać, że obecna administracja jest subtelna jak buldożer, a jej polityczny przeciwnik po drugiej stronie Pacyfiku nie jest przedszkolakiem.

Ustanawiając precedens, w którym bezpieczeństwo narodowe jest przeliczane na dolary, administracja USA śmiało i bez zastanowienia wkracza tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden wcześniejszy rząd – skoro da się tak zrobić w przypadku chipów, to jaką inną technologię będą w podobny sposób (i komu) licytować w najbliższych latach? Może jakaś linia wzbogacania uranu dla Iranu? Ktoś, coś? Najbliższe lata pokażą, czy był to mistrzowski ruch w geopolitycznej grze w szachy, czy też okaże się, że USA będą po tej transakcji lizać rany.