To, co jeszcze niedawno wydawało się futurystyczną wizją, powoli staje się rzeczywistością. Oto bowiem właśnie autonomiczne jednostki nawodne opuszczają laboratoria i wchodzą w etap praktycznego wdrażania. Tego typu transformacja może zasadniczo zmienić amerykańskie podejście do bezpieczeństwa morskiego, choć oczywiście nie bez powodu ciągle pojawiają się kolejne pytania o realność tych ambitnych planów. W centrum tych wydarzeń znajduje się z kolei startup Blue Water Autonomy, który zaledwie rok po powstaniu zawarł kluczowe porozumienie produkcyjne.
Koniec marynarzy na pokładzie? Rewolucja Blue Water Autonomy uderza w stare schematy
Ogłoszone niedawno partnerstwo Blue Water Autonomy ze stocznią Conrad Shipyard ma na celu uruchomienie pierwszej w USA linii produkcyjnej dedykowanej autonomicznym okrętom wojennym i zwodowanie pierwszego okrętu już w 2027 roku. Jest to dość odważne posunięcie, biorąc pod uwagę względną młodość firmy i ogłoszoną specyfikacje. Planowane jednostki mają bowiem charakteryzować się wypornością do 100 ton i zdolnością do operowania na dystansach sięgających dziesiątek tysięcy kilometrów bez bezpośredniego nadzoru człowieka.
Czytaj też: Broń idealna? Pędzi po torach, aby zrzucić zniszczenie na wrogów

Jest to naturalnie znaczący postęp w porównaniu z obecnie używanymi przez marynarki bezzałogowcami, których zasięg i czas działania są znacznie bardziej ograniczone. Inną kluczową cechą tych nowoczesnych jednostek ma być modułowa konstrukcja, pozwalająca na szybką rekonfigurację do różnych zadań – od zaopatrzenia po misje rozpoznawcze. Podstawowe wyposażenie w zaawansowane systemy sztucznej inteligencji ma z kolei umożliwić im samodzielne podejmowanie decyzji operacyjnych.
Czytaj też: Potęga 4400 Wh w standardzie NATO 6T. Izraelczycy właśnie zawstydzili całą konkurencję
Strategia Blue Water Autonomy zakłada wykorzystanie istniejących, ale niedostatecznie używanych zdolności amerykańskich stoczni. Conrad Shipyard z Luizjany, dysponujący 75-letnim doświadczeniem, ma wdrożyć zautomatyzowane linie produkcyjne i nowoczesne techniki spawalnicze. Trzeba przyznać, że połączenie świeżego podejścia technologicznego startupu z tradycyjnym know-how stoczni wydaje się logicznym posunięciem. Zwłaszcza że kryją się za nimi dosyć solidnie przygotowane kwestie finansowe, bo firma z Bostonu pozyskała już 50 milionów dolarów (około 182,6 mln zł) w rundzie finansowania serii A, co łącznie z wcześniejszymi inwestycjami daje kwotę 61 milionów dolarów (około 222,8 mln zł). Te środki mają wystarczyć na uruchomienie pierwszej linii produkcyjnej.
Marynarka Wojenna USA marzy o realizacji MASC
Inicjatywa budowy autonomicznych okrętów wojennych wpisuje się w szerszy program amerykańskiej marynarki o nazwie Modular Attack Surface Craft (MASC), który zakłada masowe wdrożenie platform bezzałogowych. Jest to odpowiedź na rosnące zagrożenia asymetryczne, a to szczególnie ze strony Chin i Rosji. Warto jednak pamiętać, że rynek autonomicznych jednostek nawodnych dynamicznie się rozwija, a Blue Water Autonomy ma już teraz wielu konkurentów, takich jak Senesco Marine, BlackSea Technologies czy Huntington Ingalls Industries.
Czytaj też: Chiny przekształciły stare myśliwce w drony. Sąsiedzi nie mogą spać spokojnie
Jednak to, co wyróżnia ten startup, to ogromny nacisk na masową produkcję od samego początku, a nie jedynie tworzenie prototypów. Jest to związane m.in. z obecnością w firmie Tima Glinatsisa z ponad 20-letnim stażem w General Dynamics NASSCO i Bath Iron Works. To praktyczne doświadczenie w budowie okrętów może stanowić istotną przewagę nad konkurentami skupionymi głównie na aspektach technologicznych.