Auterion oficjalnie zamknął program Artemis realizowany we współpracy z amerykańską Defense Innovation Unit. Ruch ten pokazał, że dojrzałość uzbrojenia “żyjącego własnym życiem” po utracie podstawowych danych odnośnie lokalizacji i celu jest już w zasięgu praktyki, a nie poligonów testowych. Po serii prób w realnym konflikcie platforma spełniła jedno z najtrudniejszych marzeń współczesnej doktryny, kiedy to precyzyjne uderzenie daleko za linią frontu, bez oparcia w satelitach i bez operatora, który prowadzi maszynę w czasie rzeczywistym. Nie jest to więc kolejny prototyp na targi czy defiladę, a sprzęt budowany tak, by zjechał z taśmy i od razu trafił do działań.
Dron, który nie gubi się we mgle zakłóceń. Pierwsze wnioski z frontu już wyciągnięte
Współczesne konflikty zbrojne coraz częściej stają się poligonami doświadczalnymi dla najnowszych technologii militarnych. To właśnie w realnych warunkach bojowych testowane są rozwiązania, które mogą zrewolucjonizować przyszłe metody prowadzenia walki. Tym razem to szwajcarsko-amerykańska firma Auterion poinformowała o znaczącym postępie w rozwoju autonomicznych dronów uderzeniowych, kiedy to system Artemis pomyślnie przeszedł wymagające testy w warunkach rzeczywistego konfliktu, potwierdzając swoją gotowość operacyjną.
Czytaj też: Broń, która omija każdą tarczę antyrakietową. Korea Północna chwali się pociskiem Hwasong-11Ma

System ten oferuje imponujące parametry techniczne, a w tym zasięg operacyjny sięgający ponad 1600 kilometrów oraz zdolność przenoszenia głowic bojowych o masie do 40 kilogramów. Konstrukcyjnie dron przypomina irańskiego Shaheda, ale został opracowany z wykorzystaniem najnowocześniejszych rozwiązań w zakresie autonomicznego funkcjonowania. Kluczową różnicą jest zaawansowany system nawigacji, który umożliwia skuteczne działanie nawet w środowiskach całkowicie pozbawionych sygnału GPS.

Jak Artemis “dolatuje” do celu?
Artemis wykorzystuje komputer misji Skynode N oraz system nawigacji wizualnej Auterion Visual Navigation. Te technologie pozwalają dronowi na precyzyjne wykonywanie zadań w warunkach intensywnych zakłóceń elektronicznych, które stały się standardem we współczesnych konfliktach. Dodatkowo wbudowany w niego system naprowadzania terminalnego gwarantuje wysoką celność w końcowej fazie ataku. Oznacza to, że nawet przy całkowitym zablokowaniu sygnałów nawigacyjnych na dużym obszarze, dron nadal jest w stanie precyzyjnie trafić w wyznaczony obiekt.

Czytaj też: Od lat był tematem teorii i spekulacji. Chiny ogłosiły właśnie jego produkcję
Innymi słowy, zamiast ufać wyłącznie sygnałowi z orbity, Artemis buduje własną mapę z kamer, inercji i nawigacji wizualnej. W praktyce oznacza to, że zakłócanie i spoofing przestają być wyłącznikiem misji, a jedynie utrudnieniem. Dla strony atakowanej oznacza to konieczność przejścia z walki z radiem na walkę z algorytmami i obrazem, a to jest już znacznie droższe i trudniejsze organizacyjnie. Zwłaszcza że dron odznacza się otwartością swojej platformy, co oznacza, że wojska mogą dołączać własne moduły rozpoznania, łącza, głowice i oprogramowanie sterujące, aby nadążać za pomysłowością przeciwnika czy zmianami terenowymi.
Ukraiński poligon doświadczalny
Testy operacyjne przeprowadzone na Ukrainie obejmowały szeroki zakres scenariuszy, a w tym starty naziemne, loty na duże odległości, celowanie końcowe oraz nawigację w różnych warunkach – zarówno z dostępem do GPS, jak i przy całkowitym jego braku. Nic więc dziwnego, że po sukcesie rzeczywistych testów firma Auterion zdecydowała się uruchomić obecne linie produkcyjne w Stanach Zjednoczonych, na Ukrainie oraz w Niemczech. Taka geograficzna dywersyfikacja ma zabezpieczyć ciągłość dostaw nawet w przypadku zakłóceń w jednym z regionów produkcyjnych.
Czytaj też: Lotnictwo przyszłości Armii USA. Nowe bojowe pionowzloty wzmocnią potężne śmigłowce
Najciekawsze jest to, jak te systemy zmieniają pracę ludzi. Zamiast pilotów i operatorów ładunku takie sprzęty wymagają zespołów planowania misji, integratorów oprogramowania oraz doświadczonych analityków danych. Misje w przypadku takich sprzętów układa się bowiem tak, jak planuje się trasy w systemie logistycznym, uwzględniając okna pogodowe, strefy zakłóceń, priorytety celów, a do tego automatyczne warianty trasy, gdy warunki się zmienią. To wojna, w której przewagę zapewnia nie tylko stal i paliwo, ale tempo wdrażania kolejnych wersji oprogramowania.