Broń, która omija każdą tarczę antyrakietową. Korea Północna chwali się pociskiem Hwasong-11Ma

Dziel i rządź. Wykreuj wroga czającego się na chwilę słabości, a zjednoczysz uciśniony lud. Dziw bierze, że w XXI wieku istnieją ciągle na świecie tak prężnie zbrojące się reżimowe państwa, w których tylko propaganda wyprzeda cenzurę. Jak więc jest i tym razem z nową bronią?
...

Korea Północna znów postanowiła pokazać swoje nowe militarne możliwości, bo na corocznej wystawie Defense Development-2025 niespodziewanie pojawił się nowy pocisk hipersoniczny Hwasong-11Ma umieszczony na 10-kołowej mobilnej wyrzutni. Hwasong-11Ma nie był jedyną nowością, bo po raz pierwszy prezentacji doczekały się też naddźwiękowe pociski manewrujące, które wyglądem przypominają rosyjski model 3M-54E. Na ekspozycji znalazły się także pociski przeciwokrętowe oraz międzykontynentalne rakiety balistyczne Hwasong-18 i Hwasong-19, więc finalnie kraj zaprezentował pełen wachlarz swoich nowoczesnych zdolności rakietowych.

Hwasong-11Ma

Hwasong-11Ma to nie byle pocisk. Szczegółów nie znamy, ale jego hipersoniczny charakter to klasa sama w sobie

Podczas samej prezentacji nowego uzbrojenia Kim Dzong Un nie ograniczył się jedynie do demonstracji nowej broni, bo jego słowa brzmiały jak wyraźne ostrzeżenie, jako że przywódca Korei Północnej posunął się nawet do retorycznego pytania: “Czy terytorium Korei Południowej kiedykolwiek może być uważane za bezpieczne miejsce?“. Współpraca Korei Południowej i USA rzeczywiście się zacieśnia i daje coraz większe owoce, a tego typu nowa broń ma służyć do “zajęcia się” kluczowymi celami na Półwyspie Koreańskim. Chodzi tutaj prawdopodobnie o główne bazy wojskowe, w które miałby trafić Hwasong-11Ma po wystrzeleniu z wyrzutni kołowej z miejscem na dwa takie pociski.

Czytaj też: Chiny odkryły karty. 6-tonowy statek-matka uzupełniający myśliwiec to już rzeczywistość

Wystrzelenie podstawowego pocisku Hwasong-11 z 8-kołowej wyrzutni

Hwasong-11Ma wywodzi się z serii Hwasong-11, znanej również pod nazwą KN-23. Podstawowa wersja Hwasong-11 to pocisk balistyczny krótkiego zasięgu sięgającego 690 kilometrów, który jest zdolny do przenoszenia 500-kilogramowej głowicy. Wariant -11Ma różni się od oryginału zasadniczo, bo zamiast tradycyjnej głowicy wykorzystuje pojazd szybujący z napędem startowym, a więc technologię znacznie bardziej zaawansowaną niż konwencjonalne pociski balistyczne. Używają one dopalaczy rakietowych do osiągnięcia optymalnej wysokości i prędkości, po czym odczepiają się od napędu i poruszają w atmosferze w kierunku celu z prędkościami przekraczającymi Mach 5.

Czytaj też: Rekord Guinnessa czy militarne zagrożenie? Chińczycy stworzyli system błyskawicznego wystrzeliwania tysięcy dronów

Wystrzelenie pocisku Hwasong-11DA z 10-kołowej wyrzutni

Kluczową różnicą między pociskiem Hwasong-11 a Hwasong-11Ma jest zdolność tego drugiego do manewrowania. Podczas gdy tradycyjne pociski balistyczne podążają przewidywalną trajektorią, pojazdy szybujące mogą wykonywać nieregularne ruchy, co utrudnia ich wykrycie i przechwycenie. Efekt? Nawet zaawansowane systemy obrony powietrznej mają problemy ze zestrzeliwaniem takich nowych typów zagrożeń. O ile normalnie trudno byłoby uwierzyć Korei Północnej w skuteczność tak zaawansowanego uzbrojenia, to nie możemy zapominać o wkładzie militarnym z Rosji oraz fakcie, że pociski Hwasong-11 są regularnie testowane w trwającym konflikcie.

Czytaj też: Korea Północna pokazała tajną broń. Rosyjska technologia została zmodyfikowana w zaskakujący sposób

Rozwój Hwasong-11Ma wpisuje się w szerszy trend modernizacji północnokoreańskiego arsenału. Kraj systematycznie rozwija różne typy pocisków, bo balistyczne, manewrujące i hipersoniczne, a w tym wersje wystrzeliwane z wyrzutni kolejowych, silosów i okrętów podwodnych. Prezentacja nowego pocisku to kolejny etap regionalnego wyścigu zbrojeń. Pytanie więc brzmi, jak zaawansowana jest rzeczywiście północnokoreańska technologia hipersoniczna i czy Hwasong-11Ma stanowi realne zagrożenie dla amerykańskich systemów obronnych.