Kiedy mówimy o przyszłości wojny w powietrzu, coraz częściej myślimy o maszynach bez załóg. Chiński przemysł zbrojeniowy zdaje się potwierdzać ten trend, stawiając na konstrukcję, która może znacząco wpłynąć na sposób prowadzenia operacji bojowych. Nie chodzi jednak o kolejny prototyp, ale o gotową do wdrożenia platformę. Dla przypomnienia, w listopadzie 2024 roku chiński koncern AVIC zaprezentował drona SS-UAV wykonanego przez firmę Jiutian, zdradzając szereg robiących wrażenie parametrów. Więcej na jego temat miał teraz do powiedzenia jeden z serwisów branżowych, który zasugerował konkretne wykorzystanie tej maszyny jako uzupełnienie dla roli realizowanej przez Su-34, czyli bombowca taktycznego.
Mniej ryzyka, więcej lotów. Chiny stworzyły drona, który odegra kluczową rolę na wojnie
Aktualnie wiemy, że SS-UAV (Smart-configuration Support Unmanned Aerial Vehicle) to bezzałogowa maszyna o rozpiętości skrzydeł 25 metrów i długości 16,35 metra, która może przenosić aż sześć ton uzbrojenia. Co ciekawe, jej gabaryty są porównywalne z mniejszymi myśliwcami załogowymi, a to tylko pokazuje skalę tego projektu. Kluczową zaletą tej konstrukcji jest zasięg operacyjny sięgający około 7000 kilometrów przy pułapie operacyjnym na poziomie 15000 metrów. Oznacza to, że dron może prowadzić operacje przez 12 godzin bez przerwy, uderzając w cele oddalone o tysiące kilometrów od bazy. Prędkość maksymalna nie robi aż takiego wrażenia na tle myśliwców, bo wynosi około 700 km/h, ale i tak pozwala ona na względnie szybkie przemieszczanie się w rejon operacji.
Czytaj też: Zabawka na pokazy, czy tajna broń? Chiny wywołują niepokój, zacierając granicę

Jeśli chodzi o uzbrojenie, platforma może przenosić pociski przeciwokrętowe KD-88/TL-17 oraz bomby szybujące LS-6 o masie 500 kilogramów każda. Dodatkowo jej unikatowa zdolność do wypuszczania do 100 mniejszych dronów (w tym amunicji krążącej, czyli dronów kamikadze) z obu boków kadłuba czyni z niej groźne narzędzie do nasycania przestrzeni powietrznej wrogimi celami. Kilka takich dronów-matek wystarczy zresztą, aby przeciążyć systemy obrony przeciwlotniczej atakowanych celów, a to wszystko bez ryzykowania życia żadnego pilota.
Równie istotna jest modułowa konstrukcja drona SS-UAV, która umożliwia instalację radaru z syntetyczną aperturą, systemów walki elektronicznej lub dodatkowych zbiorników paliwa. Z kolei dzięki wieżyczce EO/IR z łącznością satelitarną możliwe jest zdalne sterowanie na znacznych odległościach i ocena skutków ataków. Patrząc na tę konstrukcję przez pryzmat konfliktu na Ukrainie, widać wyraźnie, dlaczego takie rozwiązania zyskują na znaczeniu.

Zaawansowane i wszechobecne systemy obrony powietrznej sprawiły, że załogowe misje stały się niebezpieczne jak nigdy wcześniej. Chiński dron oferuje tutaj kluczową przewagę, bo eliminuje ryzyko utraty pilotów z ciągłym zachowaniem wysokiego potencjału bojowego. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z idealnym rozwiązaniem. SS-UAV nie został zaprojektowany zgodnie z prawidłami technologii stealth, a to czyni go podatnym na wykrycie przez nowoczesne systemy radarowe. W spornej przestrzeni powietrznej jego przetrwanie będzie zależało od wielu czynników, a w tym wysokości lotu, wsparcia systemów walki elektronicznej i zachowania bezpiecznej odległości od celów. Nie zastąpi też w pełni załogowych myśliwców czy samolotów szturmowych w misjach wymagających natychmiastowej reakcji.
Czytaj też: Srebrzyste smugi zamieniły zmierzch w militarny pokaz siły. Chiny nie ukrywały testu swojej najnowszej broni

Dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej flota takich dronów oznacza możliwość zwiększenia intensywności uderzeń w rejonie Pierwszego i Drugiego Łańcucha Wysp. Maszyny mogą nasycać obronę przeciwnika pociskami dalekiego zasięgu, oszczędzając przy tym cenne załogowe zasoby na najbardziej niebezpieczne zadania. Z kolei w mieszanych formacjach uderzeniowych SS-UAV mógłby pełnić rolę wytrwałego strzelca i nosiciela wabików, podczas gdy załogowe myśliwce lub platformy stealth zajmowałyby się celowaniem i tłumieniem obrony w najgroźniejszych strefach. Taki podział zadań wydaje się logiczny i odpowiada współczesnym trendom w taktyce lotniczej.
Dron idealny dla krajów spoza “wielkiej trójki”
Potencjał eksportowy chińskiego drona SS-UAV jest trudny do przecenienia. Wiele krajów poszukuje sposobów na zwiększenie zdolności uderzeniowych bez konieczności inwestowania w kosztowne szkolenie pilotów i bez politycznego ryzyka związanego z utratą załóg w operacjach bojowych. Dla państw o ograniczonych budżetach obronnych może to być atrakcyjna alternatywa. Zwłaszcza że globalny trend przyspieszony przez działania zbrojne na Ukrainie wyraźnie wskazuje na rosnące znaczenie bezzałogowych platform uderzeniowych.
Czytaj też: Niby wielki, a na radarze mały. Myśliwcem J-35A Chiny mają zawojować świat i rynek
Chiński dron SS-UAV reprezentuje nową generację bezzałogowych platform bojowych, które mogą zmienić oblicze operacji powietrznych. Chociaż nie zastąpią one w pełni załogowych myśliwców, to z całą pewnością przejmą znaczną część ich zadań, a to szczególnie tych najbardziej niebezpiecznych i wymagających długotrwałego przebywania w strefie operacji. To ewolucja, która wydaje się nieunikniona, choć wciąż budzi wiele pytań dotyczących przyszłości walki w powietrzu.