Armia USA zaczęła postrzegać istniejące śmigłowce wojskowe nie jako samotnych łowców, a liderów roju. Dlatego też nowy program to nie kolejny pomysł na drona z karabinem, ale próba zdefiniowania nowej taktyki, w której szybkość, zasięg i udźwig wiropłata spotykają się z elastycznością roju. Najbardziej intrygująca w propozycji Boeinga jest ambicja zbudowania lustrzanego odpowiednika CCA, ale dla domeny wiropłatów. Firma mówi bowiem wprost o “współpracujących wiropłatach”, a więc maszynach, które mogą wykonywać misje rozpoznawcze, uderzeniowe, zakłóceniowe i logistyczne, a do tego utrzymują tempo i profil lotu załogowych platform. To próba uniknięcia pułapki, w którą wpadały starsze drony śmigłowcowe.
Koniec ery samotnych śmigłowców. Nowy plan Armii USA może zmienić front
Podczas niedawnych targów Association of the United States Army firma Boeing zaprezentowała intrygującą wizję przyszłości, która może wypełnić lukę powstałą po planowanym wycofaniu części floty śmigłowców szturmowych Apache. Amerykański gigant lotniczy ogłosił prace nad nową rodziną dronów z wirnikami uchylnymi, które mają stanowić wsparcie dla istniejących załogowych śmigłowców wojskowych. Koncept określony “współpracującymi wiropłatami” bazuje na doświadczeniach zebranych przy kontrowersyjnym V-22 Osprey, a producent zdecydował się na projektowanie tych maszyn wyłącznie jako bezzałogowych, rezygnując całkowicie z opcji platform opcjonalnie załogowych. Ta decyzja wynika z chęci przyspieszenia wdrożenia i ograniczenia kosztów eksploatacji.

Czytaj też: Pancerz? Jaki pancerz. To monstrualne działo przebija barierę mocy
Konstrukcja każdego drona obejmuje wysokie skrzydło i usterzenie w kształcie litery V, napędzane pojedynczym silnikiem turbowałowym. Wybór tej technologii nie jest przypadkowy, bo jest to po prostu sprawdzone rozwiązanie, które ma umożliwić szybsze wdrożenie. W dalszej perspektywie Boeing rozważa jednak inne systemy napędowe, a w tym hybrydowe układy elektryczno-gazowe. Jeśli chodzi o surową specyfikację, to te nowe bezzałogowce zapowiadają się całkiem imponująco, bo ich maksymalna masa całkowita ma mieścić się w przedziale od 2268 do 3175 kilogramów z ładunkiem użytecznym od 454 do 907 kilogramów w zależności od konfiguracji misji. Z kolei planowana prędkość operacyjna ma wynosić od 370 do 463 kilometrów na godzinę, co pozwoli im dotrzymać kroku przyszłemu transportowcowi szturmowemu MV-75. Drony będą kwalifikować się do kategorii Group 4 lub 5, co oznacza masę powyżej 599 kilogramów i zdolność do operowania na różnych wysokościach.
Dwa warianty dla różnych zadań i konieczność integracji
Boeing planuje rozwój dwóch głównych wariantów. Pierwszy to CxR (Collaborative Transformational Rotorcraft), a więc modułowa platforma przeznaczona do misji rozpoznawczych, obserwacyjnych i identyfikacji celów. Drugi to zaś CLR (Collaborative Logistics Rotorcraft), który ma wspierać operacje logistyczne w strefach zagrożonych. Wersja CxR byłaby zdolna do przenoszenia różnych typów efektorów i innych ładunków, a w tym mniejszych dronów zwanych Launched Effects. Te mniejsze bezzałogowce mogłyby być konfigurowane do zadań uderzeniowych, rozpoznawczych i zakłócających daleko od platformy startowej, tworząc w ten sposób koncepcję “drona w dronie”. Wariant logistyczny CLR wykorzystywałby wspólną platformę z CxR, ale z modyfikowanym kadłubem przystosowanym do transportu ładunków. Oba warianty mają być zaprojektowane jako ekspedycyjne, co oznacza możliwość szybkiego transportu na pokładzie samolotów C-130 Hercules.
Czytaj też: Podwodne drony z Chin o niezwykłych zdolnościach. Mogą działać w ukryciu przez miesiące

Kluczem do sukcesu całego przedsięwzięcia będzie skuteczna integracja z obecnie używanymi platformami. Na szczęście śmigłowce Apache są już przygotowane na taką współpracę dzięki inicjatywie Manned-Unmanned Teaming-Extended (MUMT-X) i architekturze MOSA w wersji AH-64E v6.5. W praktyce oznacza to, że pilot Apache będzie mógł kontrolować współpracujące drony poprzez zintegrowany system pokładowy, ale musimy pamiętać, że zanim cokolwiek podbije przestworza, to trochę czasu minie. Obecnie drony znajdują się w fazie koncepcyjnego projektowania, a Boeing konsultuje swoje pomysły z armią amerykańską. Firma planuje wykorzystać zespół Phantom Works do osiągnięcia przyspieszonego cyklu rozwoju, choć szczegółowy harmonogram nie został jeszcze ujawniony.
Szerszy kontekst przemian i rewolucyjny potencjał
Cały projekt wpisuje się w szerszy trend transformacji armii amerykańskiej, która planuje znaczną reorganizację floty śmigłowców szturmowych, przenosząc dużą liczbę zaawansowanych AH-64E do Gwardii Narodowej. Współpracujące wiropłaty mogłyby wypełnić lukę w zdolnościach powstałą w wyniku tej reorganizacji. Międzynarodowe zainteresowanie śmigłowcami Apache, a w tym m.in. zamówienie na 96 maszyn złożone przez Polskę, może przełożyć się na przyszłe zapotrzebowanie na współpracujące wiropłaty jako efektywny kosztowo sposób zwiększania zdolności bojowych.

Czytaj też: Przeciek roku. Otworzyli cyfrowy sejf Rostecu i pokazali sekretny system uzbrojenia Rosji
Patrząc na cały projekt, trudno nie dostrzec jego potencjału, ale też związanych z nim wyzwań. Konfiguracja wirnika uchylnego, choć obiecująca pod względem możliwości, ma swoją historię problemów technicznych, o czym świadczą doświadczenia z V-22 Osprey. Sukces całego przedsięwzięcia będzie zależał nie tylko od technologii, ale również od skutecznej integracji z istniejącymi systemami i wypracowania odpowiednich taktyk współdziałania. Kluczowe będzie też utrzymanie rozsądnego balansu między innowacyjnością a niezawodnością. Zwłaszcza że maszyny te mają operować w bezpośrednim wsparciu załogowych śmigłowców. Jeśli finalnie Boeingowi uda się spełnić obietnice, może to oznaczać istotną zmianę w sposobie prowadzenia operacji lotniczych.