Tankowanie vs. ładowanie. Kto naprawdę płaci więcej w dłuższej perspektywie?

Kiedy zmiany cen paliw na stacjach benzynowych przypominają rollercoaster, właściciele samochodów elektrycznych mogą spoglądać na te wahania z pewnym dystansem. Podczas gdy kierowcy aut spalinowych nerwowo śledzą każdą zmianę cen benzyny, użytkownicy elektryków cieszą się względną stabilnością kosztów energii. Czy to oznacza, że takie pojazdy faktycznie okazują się bardziej ekonomicznym wyborem?
...

Miesięczne oszczędności które się sumują

Okazuje się, że różnica w comiesięcznych wydatkach między ładowaniem EV a tankowaniem paliwa jest całkiem znacząca. Średni koszt energii elektrycznej dla samochodu elektrycznego wynosi około 73 dolarów (265 zł), podczas gdy tradycyjne auto spalinowe pochłania miesięcznie około 159 dolarów (577 zł) na paliwo. W skali roku daje to ponad 1000 dolarów (3748 zł) oszczędności na korzyść pojazdów na prąd. Porównanie konkretnych modeli przynosi jeszcze bardziej wymowne liczby. W przypadku Toyoty Camry i przeciętnego elektryka, każda sesja “tankowania” oznacza oszczędność rzędu 25 dolarów (91 zł). Na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, gdzie ceny energii i paliw są szczególnie wysokie, różnica może sięgać nawet 35 dolarów (127 zł).

Czytaj też: Test Mazda MX-5 – sportowy samochód, który nie przyśpiesza, a i tak daje dużo emocji

Generalnie, uważam, że ładowanie EV jest mniej kosztowne niż tankowanie samochodu spalinowego nawet w moim rejonie, Kalifornii, gdzie mamy drugie najwyższe stawki energetyczne w USA. To prawdopodobnie dlatego, że Kalifornia ma również najwyższe ceny benzyny w USA – wyjaśniają eksperci

Kluczową przewagą energii elektrycznej jest jej stabilność cenowa. Podczas gdy ceny ropy potrafią gwałtownie skakać w odpowiedzi na globalne wydarzenia, taryfy za prąd zmieniają się znacznie wolniej i podlegają lokalnej regulacji.

Wyższy próg wejścia

Nie wszystko wygląda jednak tak różowo. Początkowa inwestycja w pojazd elektryczny nadal stanowi poważną barierę. Średnia cena nowego elektryka w Stanach Zjednoczonych to 55 689 dolarów (202 tysiące zł), podczas za samochód spalinowy trzeba zapłacić około 48 841 dolarów (ok. 177 tysięcy zł). Różnica rzędu 25 tysięcy złotych może zniechęcać wielu potencjalnych nabywców. Dobrą wiadomością jest trend spadkowy, ponieważ ceny elektryków obniżają się średnio o 4% rocznie, co sugeruje stopniowe wyrównywanie szans. Producenci zwiększają skalę produkcji, a technologia akumulatorów staje się coraz tańsza. Kolejnym wyzwaniem są wyższe koszty ubezpieczenia. Tam, gdzie infrastruktura ładowania jest słabiej rozwinięta, a warsztatów przygotowanych do naprawy elektryków wciąż brak, ubezpieczyciele proponują wyższe stawki. Warto pamiętać o wydatkach związanych z instalacją domowego punktu ładowania, a czasami wymagana jest modernizacja instalacji elektrycznej, przez co rachunek może wzrosnąć.

Ekonomiczny sens posiadania elektryka w dużej mierze zależy od tego, jak i gdzie ładujemy nasz pojazd. W miejscu prowadzenia analiz najtańszą opcją pozostaje ładowanie domowe poza godzinami szczytu, gdzie średni koszt wynosi 17,5 centa za kWh. Publiczne ładowarki oferują energię za 36,5 centa za kWh, czyli ponad dwukrotnie drożej. Różnice wśród publicznych stacji ładowania też są znaczące. Szybkie ładowanie prądem stałym może kosztować od 10 do 30 dolarów za sesję trwającą 20-30 minut. Wolniejsze ładowanie przemienne na publicznych stacjach to wydatek rzędu kilku dolarów, lecz wymaga kilkugodzinnego postoju.

Czytaj też: Nowy szef designu Audi stworzył elektrycznego potwora. Concept C to powrót do korzeni

Jeden z użytkowników Reddita dzieli się swoim doświadczeniem: po przejściu na EV jego miesięczny rachunek za prąd wzrósł o 70 dolarów (254 zł), podczas gdy wcześniej wydawał 330 dolarów (1198 zł) miesięcznie na benzynę. Patrząc z perspektywy siedmioletniego okresu użytkowania, pojazdy elektryczne faktycznie okazują się tańsze od swoich spalinowych odpowiedników. Oszczędności na paliwie i niższe koszty konserwacji stopniowo równoważą wyższą cenę zakupu i droższe ubezpieczenie. Choć początkowy wydatek może odstraszać, w dłuższej perspektywie elektryki dają właścicielom większą kontrolę nad kosztami eksploatacji, co w niestabilnych czasach stanowi niebagatelną zaletę.