USA szykują pocisk o absurdalnym zasięgu. Uznali, że jeden napęd to za mało, więc dorzucili drugi

Na pierwszy rzut oka to wciąż ta sama prostokątna skrzynia, która od dwóch lat stała się symbolem precyzyjnego ognia. Różnica polega na tym, co dzieje się po odpaleniu. Lockheed Martin proponuje, aby teraz artyleria rakietowa przestała być narzędziem brygady, a zamiast tego zaczęła sięgać tak daleko, jak lotnictwo uderzeniowe. Nie mówimy o kosmetyce, a o realnym skróceniu łańcucha decyzyjnego – mniej ludzi, mniej ryzyka, ten sam efekt operacyjny. Jeśli koncepcja zadziała, to dowódcy dostaną możliwość schowania samolotów do hangarów, a wciąż uderzać głęboko w zaplecze przeciwnika.
...

Kiedy amerykański gigant zbrojeniowy prezentuje nową broń, zawsze warto przyjrzeć się bliżej. Tym razem Lockheed Martin pokazał coś, co może zmienić sposób myślenia o współczesnej artylerii rakietowej. Podczas ostatniej konwencji Association of the U.S. Army prezentacji doczekał się bowiem prototyp, który od razu zwrócił na siebie uwagę. Nowy pocisk wykorzystuje technologię napędową, która do tej pory pozostawała głównie w laboratoriach. System napędowy łączący różne cykle pracy integruje silnik strumieniowy z konwencjonalnym napędem rakietowym, co teoretycznie pozwala osiągnąć zasięg przekraczający 1000 kilometrów.

Nowy pocisk PrSM odznacza się zasięgiem, o którym HIMARS mógł tylko marzyć

Podczas prezentacji 13 października świat poznał szczegóły technologiczne stojące za pociskiem PrSM Increment 4. Konstrukcja opiera się na silniku strumieniowym ramjet, który to jest połączony z rakietowym silnikiem na paliwo stałe. Taka kombinacja ma zapewnić imponujący zasięg przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej celności. Sama konstrukcja pocisku obejmuje dwutrybowy silnik oraz aerodynamiczne stateczniki umieszczone w środkowej części kadłuba. Specjalna owiewka ciągnąca się od przodu do tyłu wraz z czterema tylnymi powierzchniami sterowymi ma optymalizować właściwości aerodynamiczne. Co istotne, pocisk został zaprojektowany do podążania po krytycznej trajektorii lotu do celu, co ma znacząco utrudnić jego przechwycenie przez systemy obrony przeciwrakietowej.

Czytaj też: Od lat był tematem teorii i spekulacji. Chiny ogłosiły właśnie jego produkcję

Przełom nie polega jedynie na dołożeniu drugiego rodzaju napędu. Klucz leży w tym, kiedy i po co pracuje każdy z nich. Rakietowy start rozwiązuje problem gęstości energii na pierwszych sekundach i pozwala szybko wyjść ponad parasol krótkiego zasięgu. Potem zaczyna się ekonomia lotu – strumieniowy ramjet pracuje wydajniej w dużych prędkościach i rzadkim powietrzu, dzięki temu, zamiast dźwigać dodatkowe tony paliwa, pocisk odzyskuje zasięg przez inteligentne gospodarowanie energią. W praktyce to mniej kilogramów na zasobnik, a więc niższy koszt transportu i lepsza logistyka na poziomie batalionu.

Wersja Increment 4 otrzymała również ulepszony system naprowadzania, bo prawdopodobnie aktywny lub pasywny układ wykorzystujący fale radiowe. Na taką konfigurację wskazuje charakterystyczna owiewka przypominająca radom na nosie pocisku. Stanowi to wyraźny postęp w porównaniu z obecnymi wersjami, których zasięg wynosi około 515 kilometrów.

Czytaj też: Lotnictwo przyszłości Armii USA. Nowe bojowe pionowzloty wzmocnią potężne śmigłowce

Najciekawsza zmiana dotyczy celu użycia takiej broni, bo dla dotychczasowych wersji PrSM sensowne były baterie OPL, węzły łączności i składy amunicji w promieniu kilkuset kilometrów. Wersja z napędem kombinowanym otwiera okno na cele operacyjne i morskie – ruchome okręty, mobilne radary, stanowiska dowodzenia, które dotąd wymagały ryzykownego wlotu samolotu w strefę A2-AD. Artyleria zaczyna więc rywalizować z lotnictwem nie prędkością, lecz dostępnością. Wyrzutnia na ciężarówce wyjedzie tam, gdzie pas startowy jest luksusem, a okno pogodowe nie domyka planu. Zwłaszcza że możliwość manewrowania w fazie środkowej znacznie utrudnia zestrzelenie takiego pocisku.

Realny harmonogram rozwoju i wdrożenia pocisku PrSM Increment 4

Kompatybilność z HIMARS i M270 oznacza, że inwestycja w nowe rakiety nie wymaga odtwarzania całego ekosystemu szkoleniowego i serwisowego. Dwa pociski na zasobnik to wciąż ta sama arytmetyka przeładowań i zapasu. Różnica zaczyna się dopiero na poziomie planowania misji, kiedy to rozgrywka nabiera tempa, jako że te same kolumny logistyczne nagle sięgają dalej niż część lotnisk taktycznych. Pierwszy test w locie został zaplanowany dopiero na 2026 rok, co pokazuje, że do pełnej gotowości operacyjnej droga jeszcze daleka. Jest to ambitny harmonogram, a to szczególnie biorąc pod uwagę obecne możliwości produkcyjne.

Czytaj też: Broń, która omija każdą tarczę antyrakietową. Korea Północna chwali się pociskiem Hwasong-11Ma

Lockheed Martin produkuje obecnie 120 pocisków PrSM rocznie w zautomatyzowanym zakładzie, jednak te egzemplarze oferują zasięg ograniczony do około 515 kilometrów. Nowy wariant z deklarowanym zasięgiem 1000 kilometrów oznaczałby niemal dwukrotne zwiększenie możliwości operacyjnych. Nie oznacza to jednak, że będzie zupełnie nowym pociskiem, bo całą rodzinę PrSM zaprojektowano z myślą o modułowej budowie z wykorzystaniem architektury systemów otwartych. Takie podejście umożliwia prostszą ścieżkę rozwoju i rozbudowy możliwości bez konieczności całkowitego przeprojektowywania systemu.

Dlaczego PrSM Increment 4 to broń, która zmieni wojnę?

Rozwój zaawansowanych systemów rakietowych dalekiego zasięgu staje się kluczowym elementem współczesnej strategii obronnej. Pocisk o zasięgu 1000 kilometrów z nowatorskim napędem kombinowanym może znacząco wpłynąć na równowagę sił, ale tylko pod warunkiem, że przejdzie pomyślnie zaplanowane testy. PrSM Increment 4 ma finalnie zapewnić dowódcom zwiększony zasięg, skuteczność i przeżywalność w operacjach dalekiego zasięgu. Warto jednak pamiętać, że między zapowiedziami a rzeczywistymi zdolnościami operacyjnymi często istnieje spora rozbieżność, co pokazuje historia wielu ambitnych projektów zbrojeniowych.