Satelity pogodowe i koronografy śledziły międzygwiezdnego gościa
Historia obserwacji tego niezwykłego obiektu zaczęła się od czujnego oka amatora astronomii. Worachate Boonplod jako pierwszy wypatrzył kometę 18 października w danych z satelity pogodowego GOES-19. Ten należący do amerykańskiej agencji NOAA satelita wykorzystuje instrument CCOR-1 do monitorowania pogody kosmicznej i obserwacji obszaru wokół Słońca.
Jej jasność jest porównywalna do pobliskich gwiazd o magnitudzie około 11 – tłumaczy Boonplod
Czytaj też: Kosmiczny przybysz po 71 latach wraca na ziemskie niebo. Przynosi ze sobą tajemnice początków życia
Przez kilka kolejnych dni kometa była widoczna na obrazach satelitarnych, przemieszczając się na tle gwiazdozbiorów. Obserwacje trwały do 24 października, kiedy obiekt opuścił pole widzenia instrumentu. Równolegle śledzeniem komety zajmowały się inne obserwatoria kosmiczne, w tym cztery małe satelity misji PUNCH oraz doświadczone Obserwatorium SOHO. To ostatnie, znajdujące się około 1,5 miliona kilometrów od Ziemi, wykorzystało swój instrument LASCO C3 do monitorowania komety aż do 26 października. Wszystkie te urządzenia łączy zastosowanie koronografów, czyli specjalnych instrumentów, które celowo blokują światło Słońca, umożliwiając badanie jego korony. Dzięki tej technologii naukowcy mogli obserwować kometę nawet wtedy, gdy znajdowała się za naszą gwiazdą, gdzie naziemne teleskopy są bezradne.
Dramatyczne pojaśnienie w peryhelium. Kometa osiągnęła magnitudę 9
W opracowaniu opublikowanym w serwisie arXiv badacze potwierdzili, że kometa przeszła gwałtowne pojaśnienie tuż przed osiągnięciem punktu najbliższego Słońcu. Szacunki wskazują, iż jej jasność wzrosła do około magnitudo 9 – wartości wciąż zbyt słabej, by dostrzec ją gołym okiem, ale już w zasięgu dobrych teleskopów amatorskich, gdyby tylko była widoczna z Ziemi. Mechanizm takiego pojaśnienia jest znany astronomom obserwującym komety. Gdy lodowy obiekt zbliża się do Słońca, powierzchniowe lody sublimują, zamieniając się bezpośrednio w gazy. Tworzą one charakterystyczną komę wokół jądra komety. Promieniowanie słoneczne jonizuje cząsteczki gazu, co dodatkowo zwiększa jasność obiektu.
Badacze zauważyli, że kometa, o której mowa w tym przypadku, miała wyraźnie bardziej niebieski odcień niż Słońce, co potwierdza dominującą rolę emisji gazów w jej nagłym pojaśnieniu. To obserwacja zgodna z przewidywaniami teoretycznymi, lecz szczególnie cenna w przypadku obiektu międzygwiezdnego, którego skład chemiczny może różnić się od komet pochodzących z Układu Słonecznego.
Rekordowa prędkość i rozmiary. 3I/ATLAS może być najstarszą obserwowaną kometą
Od momentu odkrycia w lipcu naukowcy zgromadzili fascynujące dane o 3I/ATLAS. Kometa porusza się z prędkością przekraczającą 210 tysięcy kilometrów na godzinę – to najwyższa prędkość kiedykolwiek zarejestrowana dla obiektu w Układzie Słonecznym. Jej trajektoria jest niezwykle płaska i prosta, zupełnie inna od eliptycznych orbit rodzimych komet. Tak duża prędkość nie wzięła się znikąd. Według NASA kometa podróżowała przez miliardy lat, nabierając pędu dzięki efektowi procy grawitacyjnej podczas przelotów obok gwiazd i mgławic. Niektóre analizy sugerują, iż może być około 3 miliardy lat starsza od Układu Słonecznego. Gdyby te szacunki się potwierdziły, byłaby to najstarsza kometa, jaką kiedykolwiek obserwowano.
Czytaj też: Wreszcie dowiemy się, czy 3I/ATLAS to statek kosmitów. Słynny naukowiec mówi, co może się wydarzyć
Wymiary 3I/ATLAS również robią wrażenie. Dane z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a wskazują na maksymalną szerokość około 5,6 kilometra, co czyni ją prawdopodobnie największym zaobserwowanym obiektem międzygwiezdnym. Dla porównania, poprzedni goście z innych części galaktyki – ‘Oumuamua i kometa Borisowa – byli znacznie mniejsi. Mimo licznych spekulacji o możliwym sztucznym pochodzeniu, większość astronomów jest przekonana, że mają do czynienia z naturalnym obiektem kosmicznym. To po prostu skała z nieznanego układu gwiazdowego, która wędruje przez galaktykę od miliardów lat.
Grudniowe obserwacje i zbliżenie do Jowisza
Dla astronomów dobra wiadomość jest taka, że to nie koniec możliwości obserwacji. Na początku grudnia kometa ponownie stanie się widoczna dla teleskopów naziemnych, gdy oddali się od Słońca na bezpieczną odległość. Da to naukowcom kolejną szansę na zebranie danych spektroskopowych i fotometrycznych. Jeszcze ciekawsza perspektywa czeka w marcu 2026 roku, gdy 3I/ATLAS zbliży się do Jowisza. Statki kosmiczne orbitujące wokół gazowego giganta – w tym sonda Juno – mogą być w stanie przeprowadzić obserwacje z unikalnej perspektywy. Taki zbieg okoliczności zdarza się niezwykle rzadko i może dostarczyć danych niemożliwych do uzyskania z Ziemi.
Każda minuta obserwacji tego międzygwiezdnego gościa ma nieocenioną wartość. Komety przybywające z innych układów gwiazdowych to naturalne sondy przynoszące informacje o odległych regionach galaktyki. Ich skład chemiczny, struktura i zachowanie mogą zdradzić, jak wyglądają warunki w innych systemach planetarnych i czy procesy formowania ciał niebieskich są uniwersalne.