Mniej niż kilogram i opony jak w góralu. Ari Bikes pokazuje nowego potwora szutrowego

Rynek rowerów gravelowych wszedł w fazę, w której nie wielkie rewolucje, a techniczne detale zaczynają realnie zmieniać sposób jazdy. Coraz szersze opony, korekta geometrii pod amortyzację i schowki w dolnej rurze nie są już zwykłymi gadżetami, a narzędziami, które pozwalają wjechać w teren dotąd zarezerwowany dla lekkich hardtaili. W tym wyścigu pojawia się kolejny gracz – amerykańska marka Ari Bikes z trzecią generację swojego roweru gravelowego Shafer.
...

Rower gravelowy Shafer 3.0 uderza tam, gdzie konkurencja jest najsłabsza, bo łączy on bardzo niską masę z prześwitem na opony 700×58 i opcją montażu amortyzowanego widelca o skoku 60 mm bez wyczyniania szalonych zmian z geometrią. W praktyce oznacza to, że rower nie tylko przyspiesza na szutrze, ale też trzyma linię i trakcję na rozbitych dojazdówkach, gdzie cienkie 40-45 mm zaczynają się poddawać. Producent nie ukrywa, że to świadoma próba zatarcia granicy między sportowym gravelem a lekkim XC i nie jest to jedynie gadanie, bo w liczbach wygląda to po prostu wiarygodnie. Dane o masie ramy i widelca potwierdzają, że redukcja wagi nie była pretekstem do kompromisów, a rezultatem przeprojektowania węzłów i przekrojów rur, a nie ślepego odchudzania materiału.

Największy wyróżnik roweru Shafer 3.0

Sercem nowego modelu firmy Ari Bikes jest całkowicie przeprojektowana rama z włókna węglowego. W rozmiarze M konstrukcja waży zaledwie 928 gramów, co oznacza redukcję masy o ponad 200 gramów w porównaniu z poprzednią wersją. Pomimo tej znaczącej utraty wagi, wytrzymałość ramy miała zostać zwiększona, choć musimy pamiętać, że do 928 gramów musimy doliczyć widelec z włókna węglowego, który waży już dodatkowe gramów 491.

Czytaj też: Zobaczą cię na szlaku i będą zazdrościć. Rower enduro bez łańcucha

Geometria została zaktualizowana poprzez wprowadzenie różnych długości tylnych widełek (od 425 do 440 mm) dopasowanych do konkretnego rozmiaru. Stabilny kąt główki wynoszący 69 stopni pozostał bez zmian, choć producent zastosował też dłuższy offset widelca dla utrzymania właściwego trailu. Efektywny kąt rury podsiodłowej to 74 stopnie we wszystkich rozmiarach, a wysokość suportu wynosi 277 mm. Prawdziwą zmianą jakościową jest jednak prześwit pozwalający na montaż opon do 700 x 58c lub 29″ x 2,25″ we wszystkich rozmiarach ram, co otwiera drogę do eksploracji bardziej wymagających szlaków.

Najbardziej namacalną różnicę widać w oponach. 58 mm w standardzie 700c to poziom, którego większość konkurentów na rynku jeszcze nie osiąga. Canyon Grizl oficjalnie deklaruje 54 mm, Santa Cruz Stigmata 50 mm dla napędu 1x, a Specialized Diverge wciąż trzyma się okolic 47 mm, nawet w topowych odsłonach z wewnętrznym schowkiem. Jeśli zestawimy to z możliwością założenia 29×2,25, to zrobi się jasne, że Shafer celuje w scenariusze z luźnym żwirem, igliwiem i poprzecznymi koleinami, gdzie szeroki balon pozwala utrzymać niskie ciśnienia i zyskać kontrolę bez kary za masę na podjazdach. Różnica to nie tylko milimetry. Większa objętość opony przy tym samym ciśnieniu realnie wydłuża kontakt z podłożem, a to uspokaja rower na hamowaniu i w szybkich łukach.

Rower Shafer 3.0 to nie tylko nowa rama i opcja bardziej terenowych opon

Nowa konstrukcja ramy roweru Shafer 3.0 umożliwia teraz montaż widelców amortyzowanych o skoku do 60 mm, a standardowy sztywny widelec został odpowiednio dostosowany pod kątem geometrii, by zachować prawidłowe proporcje niezależnie od wyboru użytkownika. Miłym dodatkiem jest też zintegrowany schowek Cache w dolnej rurze ramy, który odpowiada na potrzeby bikepackerów i wielbicieli długich gravelowych wypraw. Uszczelnione drzwiczki chronią zawartość przed wilgocią i zabrudzeniami, a sama lokalizacja ułatwia dostęp nawet podczas jazdy.

Czytaj też: Gravel z amortyzatorem i szalonymi kołami. Nowy rower Treka chce pogodzić dwa światy

System mocowań został znacznie rozbudowany. Oprócz standardowych uchwytów na bidony Shafer 3.0 oferuje również mocowanie na torbę na górnej rurze oraz trzy punkty montażowe na widelcu. Tego typu uniwersalne rozwiązanie pozwala na instalację różnych akcesoriów – od dodatkowych pojemników na płyny po torby bagażowe. Co ciekawe, widelec posiada wewnętrzne prowadzenie przewodów przystosowane do dynama, a ten akurat detal z pewnością docenią podróżnicy, bo możliwość ładowania urządzeń elektronicznych w trakcie jazdy staje się coraz ważniejsza w dobie nawigacji GPS i elektronicznych liczników.

Ciekawym posunięciem projektowym jest rezygnacja ze zintegrowanego mocowania sztycy na rzecz tradycyjnego rozwiązania. Firma wytłumaczyła tę decyzję preferencjami klientów, którzy cenią sobie łatwiejszy serwis i większą dostępność części zamiennych. Nadal bazuje też na modelu sprzedaży bezpośredniej, co według ich szacunków pozwala zaoszczędzić 30-40% ceny w porównaniu z tradycyjnymi kanałami dystrybucji. Klienci mogą skorzystać z bezpłatnego systemu personalizacji Ari Custom Setup oraz 30-dniowej gwarancji satysfakcji, umożliwiającej zwrot roweru po testach.

Ari proponuje pięć kompletnych konfiguracji w przedziale cenowym od 2549 dolarów (około 9350 zł) za podstawowy Shafer Sport do 8499 dolarów (około 31150 zł) za topowy Shafer Team. Oferta powinna więc trafić zarówno do początkujących entuzjastów gravela, jak i wymagających zawodowców. Producent deklaruje wysyłkę międzynarodową, ale przy imporcie spoza UE trzeba brać pod uwagę lokalny VAT i ewentualne opłaty celne oraz logistykę serwisu. Plusy? Dożywotnia gwarancja na ramę, a nawet opcja transferu gwarancji na drugiego właściciela, co zwiększa wartość odsprzedażową. Minusy? Brak sieci stacjonarnych punktów w Europie, więc realnie liczy się sprawność wsparcia zdalnego i dostępność części.