Dwuatomowy węgiel odpowiada za kosmiczną poświatę
Charakterystyczny zielony blask komety to efekt fascynujących reakcji chemicznych zachodzących w jej atmosferze. Zhang zastosował specjalny filtr do wykrywania cząsteczek dwuatomowego węgla, które powstają, gdy promieniowanie UV ze Słońca rozbija większe cząsteczki węglowodorów w komie, czyli rozległej otoczce gazowej wokół jądra.
Czytaj też: Chiński statek uchwycił obiekt międzygwiezdny, który przemierza nasz układ. Wyjątkowe zdjęcia 3l/ATLAS
To działa podobnie jak oparzenia słoneczne. Promienie UV niszczą nasze DNA w komórkach skóry, co jest podobnym procesem do rozbijania dużych cząsteczek zawierających węgiel – porównuje Zhang
Badania spektroskopowe pokazują, iż 3l/ATLAS emituje więcej światła w krótszych falach niż nasza gwiazda. Najintensywniej świeci w zakresie niebiesko-zielonym, co potwierdza gwałtowne reakcje chemiczne w jej atmosferze. Zhang wraz z zespołem opublikował wstępne wyniki na serwerze arXiv, dokumentując nagłe pojaśnienie obiektu przed zbliżeniem do Słońca.
Ukryta struktura ogona i możliwości obserwacyjne
Pozorny brak charakterystycznego warkocza nie oznacza jego nieobecności. Pyłowy ogon znajduje się tuż za jądrem i delikatnie skręca w lewo, co powoduje jedynie subtelną asymetrię blasku zamiast spektakularnej smugi widocznej na tradycyjnych zdjęciach komet. Obserwujemy ją praktycznie „na wprost”, co maskuje prawdziwy kształt. Kometa osiągnęła punkt najbliższy Słońcu 29 października, zbliżając się na odległość około 49 milionów kilometrów. Właśnie w okresie po peryhelium takie obiekty wykazują największą aktywność, uwalniając gazy i pył pod wpływem intensywnego promieniowania.
Pierwszą obserwację optyczną po przejściu obok Słońca Zhang przeprowadził 31 października, gdy kometa wyłoniła się z porannego zmierzchu. Otoczka gazowa miała wtedy szerokość około 40 sekund kątowych, a jasność osiągnęła magnitudo 10,5. Obecnie obiekt jest wystarczająco wysoko nad horyzontem, by mogły go dostrzec zarówno duże teleskopy badawcze, jak i amatorskie instrumenty z obiektywem o średnicy 15 centymetrów.
Napromieniowana powierzchnia komplikuje badania
Wstępne analizy sugerują, jakoby miliardy lat podróży przez przestrzeń międzygwiezdną odcisnęły trwałe piętno na komecie. Długotrwałe wystawienie na promieniowanie kosmiczne stworzyło grubą, zmienioną warstwę na powierzchni jądra. Ta skorupa znacząco różni się od pierwotnego materiału z macierzystego układu, co stanowi poważne wyzwanie dla ustalenia prawdziwego pochodzenia obiektu. Problem polega na tym, że gazy i pył uwalniane podczas zbliżania do Słońca pochodzą z tej przekształconej powierzchni, a nie z pierwotnego wnętrza. To przypomina próbę odczytania starej księgi, której okładka i pierwsze strony uległy całkowitemu zniszczeniu – podstawowe informacje o pochodzeniu mogą być bezpowrotnie utracone.
Czytaj też: Kwas octowy w kosmicznym lodzie. To pierwszy taki przypadek w historii astronomii
Mimo nietypowego składu i ekstremalnej historii, 3l/ATLAS przetrwała przejście przez peryhelium bez oznak rozpadu. Obserwacje z początku listopada ukazują stabilny obiekt z zwartą komą i charakterystyczną zieloną emisją dwuatomowego węgla. Zespół Zhanga kontynuuje intensywne badania, wykorzystując unikalną okazję do analizy ciała niebieskiego, które większość swojego istnienia spędziło poza naszym układem planetarnym. Dla astronomów ta niezwykła kometa stanowi żywe laboratorium pomagające zrozumieć ewolucję lodowych obiektów podczas wędrówki przez galaktykę. Każda obserwacja dostarcza cennych danych o procesach zachodzących w przestrzeni międzygwiezdnej i wpływie promieniowania kosmicznego na materię organiczną. Choć napromieniowana powłoka utrudnia poznanie prawdziwego pochodzenia, sama obecność tego międzygwiezdnego wędrowca w naszym układzie planetarnym otwiera nowe możliwości badawcze nad naturą obiektów spoza Układu Słonecznego.
