Mowa dokładnie o tym, co stworzyły Chiny, bo o pocisku YKJ-1000, którego producent, a więc firma lotnicza Lingkong Tianxing, zaszokował świat nie tylko jego parametrami, ale przede wszystkim wyceną. Podczas lotu ten pocisk osiąga bowiem prędkość Mach 7 i jest zdolny do trafienia celu oddalonego o 1300 kilometrów, a przy tym kosztuje około 99 tysięcy dolarów. Zważywszy na to, że amerykański pocisk przechwytujący SM-6 kosztuje ponad czterdzieści razy więcej, rodzi to fundamentalne pytanie o ekonomikę nowoczesnej wojny. Czy nadchodzi era, w której liczba zwycięży nad jakością?
Cementowy pancerz i cywilne podzespoły. Tak zbudowano tanioch
Najbardziej zaskakujący w tej konstrukcji nie jest sam fakt osiągania prędkości hipersonicznej, ale materiał, z którego powstał. Chińscy inżynierowie zastosowali spieniony beton jako część powłoki termicznej, co w lokalnych mediach społecznościowych przyniosło mu mało militarny przydomek “pocisku pokrytego cementem”. Trudno zresztą w to uwierzyć, bo jest to podejście, które jeszcze dekadę temu zostałoby uznane za kuriozalne w kontekście zaawansowanych technologii rakietowych. Nie jest to jednak ot zabawa w szokowanie reszty świata dla samego szokowania, a dążenie do obniżenia ceny uzbrojenia.
Czytaj też: Trukwa zamiast zaawansowanych kompozytów w samolotach stealth. Ta roślina pochłania 99,99% fal radarowych
Sekret niskiej ceny tkwi w filozofii produkcji. Lingkong Tianxing odeszło od drogich, specjalistycznych komponentów wojskowych na rzecz masowo dostępnych rozwiązań cywilnych. W pocisku zostały wykorzystane te same moduły kamer i chipy nawigacyjne systemu BeiDou, które zasilają popularne drony konsumenckie. Tradycyjne, kosztowne mechanizmy separacji to ot proste systemy elektryczne, a wiele części strukturalnych produkowanych jest techniką odlewania. To radykalne uproszczenie procesu produkcji, ale potencjał tego jest ogromny, co sugeruje sukces prób poligonowych i wizyta wicepremiera Zhang Guoqinga w zakładzie produkcyjnym we wrześniu 2025 roku.
Nowa matematyka wojny. Atak tanieje, obrona drożeje
Liczby najlepiej ilustrują potencjalny przewrót. Koszt jednostkowy pocisku to 700 tysięcy juanów, czyli równowartość wspomnianych 99 tysięcy dolarów. Stawiając to obok kosztów obrony przed takim zagrożeniem, od razu można zobaczyć, jak wielki potencjał drzemie w tym pocisku. Przykładowo bowiem pojedynczy efektor przeciwlotniczy systemu THAAD to wydatek rzędu 12-15 milionów dolarów, a pocisk Patriot PAC-3, którym chce się wzmacniać Tajwan, kosztuje około 4 milionów. Tego typu dysproporcja stwarza niezwykle niekorzystną sytuację dla broniącej się strony. Nawet przy wysokiej skuteczności systemów antyrakietowych, salwa kilkudziesięciu tanich pocisków przeciwnika może być ekonomicznie wyniszczająca, a konflikt w Ukrainie już dał nam przedsmak tej asymetrii, gdzie tanie drony zmuszają do użycia przeciwdziałania o wartości setek tysięcy dolarów.

Czytaj też: Chiny pokazały Wing Loong X. To pierwszy dron, który stawi czoła największemu wyzwaniu wojny
Co ciekawe, firma zapowiedziała, że opublikuje szczegółowy rozkład kosztów, by odpowiedzieć na wątpliwości użytkowników chińskich mediów społecznościowych, którzy kwestionowali realność tak niskiej ceny, a to szczególnie w segmencie paliwa rakietowego i napędu.
Geopolityczne trzęsienie ziemi. Hipersonika dla każdego?
Dotychczas rozwój broni hipersonicznej był domeną kilku supermocarstw. Nagle ta technologia może stać się dostępna dla średnich, a nawet mniejszych graczy międzynarodowych. Prawdziwy efekt domina nastąpi wtedy, jeśli YKJ-1000 otrzyma zielone światło na eksport. Analitycy zwracają uwagę, że nawet państwo o skromnym budżecie obronnym, jak Wenezuela, teoretycznie mogłoby zgromadzić arsenał wystarczający do zakłócenia działań amerykańskiej grupy uderzeniowej lotniskowca operującej w odległości do 1100 km od wybrzeża. Przyszłość konfliktów może być zdominowana przez logikę, w której strona atakująca po prostu wystrzeli więcej, niż druga strona jest w stanie przechwycić – niezależnie od zaawansowania jej technologii. Taka wizja zmusza do głębokiego przemyślenia dzisiejszych strategii obronnych.

Czytaj też: Chiny budują okręt jakiego świat jeszcze nie widział. Sichuan będzie pierwszym prawdziwym dronowcem świata
Oczywiście YKJ-1000 nie jest jeszcze gwoździem do trumny dotychczasowego porządku, ale jest bardzo wyraźnym ostrzeżeniem. Pokazuje, że technologie do niedawna zarezerwowane dla elitarnych programów badawczych mogą zostać zdemokratyzowane przez rynek i kreatywne podejście do produkcji. Jeżeli ten model zostanie skopiowany przez inne państwa, kolejne konflikty mogą coraz bardziej przypominać starcie hurtowni z butikami.