
Podczas tygodniowego zlotu podchorążych wojsk lądowych w Nankinie na plac ćwiczeń wszedł robot wielkości człowieka, który zaczął walczyć w idealnej synchronizacji z żołnierzem. Każdy cios, blok i przeniesienie ciężaru były niemal natychmiast odwzorowywane przez maszynę, zamieniając pojedynczego operatora w coś w rodzaju zdalnie sterowanego, metalowego sobowtóra. Takie sceny są projektowane po to, by przyciągać uwagę i rzeczywiście to robią. Sedno sprawy kryje się jednak pod efektowną otoczką.
Chińska Armia Ludowo Wyzwolenia (PLA) nie tylko eksperymentuje z widowiskowymi pokazami, ale też po cichu buduje całe otoczenie technologiczne złożone z robotów, narzędzi wykorzystujących AI i systemów szkoleniowych, mieszcząc je w koncepcji tak zwanej wojny inteligentnej. Sterowany ruchem człowieka robot to tylko jedno ogniwo w dłuższym łańcuchu projektów, które sprawdzają, jak daleko można wypchnąć maszyny w role tradycyjnie zarezerwowane dla żołnierzy z krwi i kości i jaką część ryzyka oraz decyzji państwa są gotowe oddać w ręce kodu.
Od robotycznych psów do stalowych klonów. Jak daleko Chiny są od wystawienia robo-żołnierzy do walki?
Robot zadebiutował publicznie podczas dwunastej edycji International Army Cadets Week, która to została zorganizowana w listopadzie 2025 roku przez Uniwersytet Inżynierii Wojsk Lądowych PLA w Nankinie. Podchorążowie z Chin i trzynastu państw uczestniczyli we wspólnych ćwiczeniach, a przedstawiciele resortów obrony oglądali starannie wyreżyserowany pokaz nowych technologii, w tym robota bojowego, który przechwytuje każdy ruch operatora ubranego w lekką, naszpikowaną czujnikami kombinezonową uprząż. Marokański podchorąży, który przetestował system, powiedział chińskim mediom państwowym, że roboty polowe wciąż mają braki między innymi w zasięgu i jakości rozpoznania, ale jego zdaniem sztuczna inteligencja może w przyszłości zamknąć tę różnicę w zadaniach ofensywnych i zwiadowczych.
Czytaj też: Trukwa zamiast zaawansowanych kompozytów w samolotach stealth. Ta roślina pochłania 99,99% fal radarowych
Z technicznego punktu widzenia cały układ jest bliższy zaawansowanemu zdalnemu sterowaniu niż w pełni autonomicznemu robotowi pełniącemu funkcję żołnierza. Według dostępnych opisów kombinezon operatora przesyła jego postawę i ruchy kończyn do robota, który wykorzystuje wspomagane przez AI sterowanie, by ustabilizować i powtórzyć te działania w skali 1:1, łącznie z ciosami i manewrami obronnymi. Takie bezpośrednie odwzorowanie ruchów może ułatwiać trening i skracać krzywą nauki, ale rodzi też pytania o opóźnienia w transmisji, odporność na zakłócenia elektroniczne oraz realną przydatność “metalowego sobowtóra na uwięzi” w sytuacji, gdy pole walki zmienia się z kontrolowanego placu boju w chaotyczny, zakłócony środowiskowo labirynt.
Czytaj też: Chiny pokazały Wing Loong X. To pierwszy dron, który stawi czoła największemu wyzwaniu wojny
Chiny już wcześniej przyciągały uwagę uzbrojonymi w broń palną robotycznymi psami i innymi czworonożnymi platformami, których zadaniem jest przenoszenie sensorów i uzbrojenia w ciasne lub niebezpieczne przestrzenie przed wejściem tam żołnierzy. Na świecie bezzałogowe pojazdy lądowe są już używane do takich zadań jak rozbrajanie ładunków, rozpoznanie czy logistyka, a armie liczą, że z czasem przejmą one jeszcze więcej ryzykownych ról w walkach miejskich albo w strefach zaminowanych, gdzie prawdopodobieństwo strat wśród ludzi jest szczególnie wysokie.
Czytaj też: Chiny budują okręt jakiego świat jeszcze nie widział. Sichuan będzie pierwszym prawdziwym dronowcem świata
Równocześnie warto zwrócić uwagę na to, czego podczas takich publicznych pokazów nie widać, a jest to cena, poziom opancerzenia, rodzaj zasilania, czas pracy czy podatność na zakłócenia. Nie ma niezależnych testów tego, jak system wypada w trudnych warunkach pogodowych, ciasnych wnętrzach budynków czy pod ostrzałem. Na tym etapie sterowany ruchem “wojownik” sprawia wrażenie bardziej budowania wizerunku technologicznego, a nie prezentacji dojrzałego systemu uzbrojenia. Wykorzystuje przy tym potencjał szybko rosnącego cywilnego sektora robotyki w Chinach oraz akademickich zawodów w rodzaju RoboMaster, by wysłać światu komunikat o technologicznym rozpędzie.