Od sprzątania do ładowania. Dreame pokazuje swój pierwszy powerbank z obsługą Qi2

Markę Dreame kojarzycie pewnie głównie z robotami sprzątającymi, które całkiem nieźle radzą sobie z kłaczkami na dywanie, albo z nowoczesnymi suszarkami do włosów. Firma najwyraźniej uznała jednak, że czas wyjść poza sprzątanie i pielęgnację, wchodząc prosto do naszych kieszeni i torebek. Właśnie doczekaliśmy się premiery ich pierwszego akcesorium do ładowania mobilnego – magnetycznego powerbanku z serii Air Power 17, a właściwie dwóch, bo mamy warianty z różną pojemnością. To dość odważny ruch, biorąc pod uwagę, jak nasycony jest rynek akcesoriów do telefonów, ale Dreame ma kilka asów w rękawie, które mogą przyciągnąć wzrok użytkowników iPhone’ów i nowszych Androidów.
...

Nie jest to też odosobniony przypadek – od lipca marka gwałtownie rozszerza swoje portfolio, testując grunt w kategoriach od elektroniki użytkowej po produkty związane z motoryzacją. Powerbank Air Power 17 to jednak ich oficjalny debiut w świecie mobilnej energii, który ma szansę powalczyć o portfele klientów nie tylko parametrami, ale i estetyką.

Dwie pojemności, jeden styl – co potrafi seria Dreame Air Power 17?

Seria Air Power 17, obejmująca model standardowy oraz wersję Pro, stawia przede wszystkim na nowoczesny standard Qi2. Dla osób mniej śledzących technologiczne nowinki: Qi2 to w dużym skrócie „standard MagSafe dla wszystkich”, który zapewnia lepsze dopasowanie magnetyczne i szybsze ładowanie bezprzewodowe o mocy do 15 W. Dreame nie poszło na łatwiznę w kwestii wyglądu. Zamiast taniego plastiku otrzymujemy obudowę wykonaną ze stopu aluminium, którą połączono ze szkłem typu AG (Anti-Glare). Nadaje to urządzeniu wygląd produktu premium, który nie będzie gryzł się z designem drogiego smartfona.

Do wyboru mamy dwa warianty, które różnią się nie tylko pojemnością, ale i gabarytami:

  • Model 5000 mAh – to propozycja dla fanów minimalizmu. Powerbank ma zaledwie 8 mm grubości (producent chwali się wynikiem 0,8 cm) i waży około 125 g. Wymiary 103 × 58,4 mm sprawiają, że niemal znika na pleckach telefonu.
  • Model 10 000 mAh (Pro) – dla tych, którzy potrzebują więcej energii. Jest nieco grubszy (12,8 mm) i cięższy (189 g), ale wciąż zachowuje te same kompaktowe wymiary długości i szerokości.

Oba modele mają wbudowaną z tyłu nóżkę (podpórkę) z logo marki, co pozwala postawić telefon na biurku podczas ładowania. Na dole znajdziemy też niezbędny port USB-C oraz wskaźnik LED informujący o stanie naładowania.

Czytaj też: Looki L1 to miniaturowa rewolucja w świecie noszonych urządzeń AI. Czy tak będzie wyglądać przyszłość nagrywania vlogów?

Pod względem osiągów Air Power 17 wypada solidnie. Bezprzewodowo możemy ładować urządzenia z mocą 5 W, 7,5 W, 10 W lub maksymalnie 15 W (zależnie od tego, co przyjmie nasz telefon). Jeśli chcemy uzupełnić energię w urządzeniu bez wsparcia dla ładowania bezprzewodowego, kabel USB-C oferuje ładowanie przewodowe o mocy do 20 W – niestety, tu akurat brak wsparcia dla szybszych prędkości. Co ciekawe, powerbank pozwala na ładowanie dwóch urządzeń jednocześnie – jednego kablem, a drugiego magnetycznie na pleckach. Wydajność konwersji energii producent szacuje na poziomie powyżej 60%, co jest przyzwoitym wynikiem w tej klasie sprzętu.

Cena i dostępność — ile kosztuje energia od Dreame?

Na ten moment produkty zadebiutowały na rodzimym rynku producenta. Ceny wyglądają całkiem zachęcająco:

  • Wersja 5000 mAh kosztuje 219 juanów.
  • Wersja 10 000 mAh Pro to wydatek 259 juanów.

W przeliczeniu na złotówki (bez podatków i marż) daje to kwoty w okolicach 110–130 zł. To poziom cenowy, który pozwala Dreame realnie konkurować z takimi gigantami jak Anker czy Ugreen, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecność standardu Qi2 i aluminiowe wykończenie.

Czytaj też: Rogbid Enduro debiutuje. Smartwatch dla twardzieli z rekordową wytrzymałością za 140 złotych

Zastanawiam się tylko, czy model podstawowy ma jeszcze rację bytu? Jasne, dla urządzeń Galaxy od Samsunga czy iPhone’ów od Apple’a z pewnością, bo na ich pokładzie nie znajdziemy baterii tak dużych, jak w chińskich flagowcach. Te z kolei osiągają już pułap 6000-7000 mAh, więc tutaj wchodzi w grę tylko wariant Pro. Choć z drugiej strony, wciąż stosunkowo niewiele firm korzysta z dobrodziejstw Qi2 i magnetycznego ładowania, więc zapewne jest w tym głębszy sens, by na początku nie szaleć za bardzo z pojemnościami (i cenami). Tak czy inaczej, ciekawie będzie obserwować, jak Dreame próbuje swoich sił w kolejnym segmencie.