
Cztery lata temu F-150 Lightning miał być idealnym plakatem elektrycznej rewolucji – klasyczny, uwielbiany przez Amerykanów pickup, który zamiast bulgoczącego V6 dostał silniki elektryczne i ogromny akumulator. Debiut modelu w 2021 roku świetnie wpisał się w tamten moment historyczny, kiedy to obserwowaliśmy rekordowe wyceny Tesli, ambitne plany dekarbonizacji transportu i miliardy dolarów pompowane w fabryki akumulatorów. Teraz jednak okazało się, że w grudniu 2025 roku Ford oficjalnie zakończył produkcję w pełni elektrycznego Lightninga i ogłosił wielki zwrot w stronę hybryd oraz klasycznych napędów spalinowych. Koncern otwarcie przyznaje, że przy obecnych kosztach akumulatorów, cenach energii i wygasających ulgach podatkowych duże, ciężkie EV nie mają szans na szybkie wyjście na plus.

Z całą pewnością nie jest to tylko drobna korekta w katalogu modeli, ale symboliczne wyhamowanie całej narracji o “nieuchronnym końcu” silników spalinowych. Zamiast sztandarowego elektryka pojawia się Lightning EREV, czyli pickup, który ciągle jeździ na prądzie, ale na pokładzie wozi własną miniaturową elektrownię spalinową.
Koniec ery czystego elektryka. Ford stawia na hybrydę szeregową
Nowa generacja słynnego pickupa, która przejmie nazwę Lightning, będzie pojazdem typu EREV, co rozwija się do zwrotu Extended Range Electric Vehicle. W praktyce oznacza to zachowanie w pełni elektrycznego napędu na wszystkie koła, lecz dodanie do samochodu spalinowego generatora ładującego akumulator podczas jazdy. To rozwiązanie ma łączyć zalety obu światów – ciszę i dynamikę jazdy na prąd z zasięgiem, który nie wymusza częstych postojów przy ładowarce. Czy ma to sens? Jak najbardziej, bo taki generator energii elektrycznej może pracować w tle w swoim własnym, precyzyjnie zoptymalizowanym tempie, a nie reagować na to, jak wiele energii potrzebuje aktualnie kierowca.
Czytaj też: Te nowe silniki mogą wywrócić rynek samochodów do góry nogami

Parametry nowego pickupa brzmią imponująco. Ford obiecuje zasięg przekraczający 1100 kilometrów, co stanowiłoby ponad trzykrotność możliwości obecnego elektrycznego Lightninga. Przyspieszenie do 100 km/h ma zajmować poniżej 5 sekund, a zdolności holowania mają konkurować z tradycyjnymi, spalinowymi ciężarówkami. Oczywiście sama technologia EREV nie jest nowa, ale Ford próbuje zastosować ją w zupełnie innej skali, bo w pełnowymiarowym pick-upie, który dla wielu Amerykanów jest podstawowym narzędziem pracy. To próba odpowiedzi na realne problemy z zasięgiem i czasem ładowania, które hamowały adopcję pełnego elektryka.
Rynek nie sprzyjał elektrycznemu pickupowi F-150 Lightning
Początkowy entuzjazm wokół F-150 Lightning szybko przygasł. Zaprezentowany w 2021 roku z obietnicą ceny startowej na poziomie 40000 dolarów, w praktyce stał się pojazdem znacznie droższym. Najtańsza wersja Pro była niemal niedostępna dla klientów indywidualnych, a aktualna cena F-150 Lightning zaczyna się od 54780 dolarów, co w przeliczeniu daje około 222000 złotych. W tej kwocie elektryk musiał konkurować z bogato wyposażonymi, tradycyjnymi wersjami F-150.

Czytaj też: Koniec z ołowianymi trupami w komorze silnika. Ten akumulator wyrzuci kwas z samochodów
Wyniki sprzedaży mówią same za siebie. Przez ostatnie dwa lata Ford sprzedawał średnio około 7000 sztuk Lightninga kwartalnie, z wzrostem nieco ponad 11000 pod koniec 2024 roku. Do listopada 2025 roku firma sprzedała 25583 egzemplarzy, co oznacza spadek o 10% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Dla porównania, spalinowy F-150 od lat jest najlepiej sprzedającym się samochodem w USA, a jego wyniki liczone są w setkach tysięcy rocznie. Ostatnim gwoździem do trumny okazało się wygaśnięcie federalnej ulgi podatkowej, która do 30 września 2025 roku wynosiła 7500 dolarów. Jej brak od razu odbił się na rynku, bo tylko w listopadzie 2025 roku sprzedaż EV w Stanach Zjednoczonych spadła o około 40%.
19,5 miliarda dolarów strat. Cena strategicznego zwrotu
Zmiana kursu ma swoją ogromną cenę, a właściwie koszt. Restrukturyzacja związana z pojazdami elektrycznymi ma obciążyć Forda kwotą 19,5 miliarda dolarów. Taka astronomiczna suma najlepiej obrazuje skalę korekty planów. Największą jej część, bo 8,5 miliarda dolarów, stanowi jednorazowy odpis wartości aktywów EV, który trafi do ksiąg w czwartym kwartale 2025 roku. Kolejne 6 miliardów pochłonie rozwiązanie joint venture z południowokoreańską firmą SK On, odpowiedzialną za produkcję akumulatorów.
Do 2027 roku koncern wyda dodatkowe 5,5 miliarda dolarów w gotówce na pokrycie kosztów transformacji, a kolejne 5 miliardów pochłoną inne wydatki programowe po anulowanych projektach. Ofiarą cięć padł między innymi zupełnie nowy, od podstaw projektowany elektryczny pickup o kryptonimie T3, a także plany następcy elektrycznego dostawczaka E-Transit, choć ten obecny model pozostaje w ofercie.
Czytaj też: Chiński supermotocykl z włoskim DNA. Czy QJMotor SRK1051RR zawstydzi Ducati i Yamahę nie tylko ceną?

Zmiany dotkną też mapy produkcyjnej. Zakład BlueOval City w Tennessee, który miał być flagową fabryką elektrycznej przyszłości i produkować model T3, zostanie przekształcony w Tennessee Truck Plant. Od 2029 roku będą z niego zjeżdżać przystępniejsze cenowo ciężarówki z napędem spalinowym, co stanowi najbardziej wymowny symbol całego zwrotu. Jednak Ford nie porzuca jednak elektryfikacji w ogóle. Firma wciąż zakłada, że do 2030 roku około połowy jej globalnej sprzedaży będą stanowić hybrydy, pojazdy EREV oraz auta w pełni elektryczne.
Co dalej z elektrykami Forda? Tańsze akumulatory, nowa platforma i magazyny energii
Chociaż pickup Lightning ewoluuje w hybrydę, to Ford nie skreśla czystej elektryfikacji. Firma pozostaje przy planach wprowadzenia w 2027 roku średniej wielkości, w pełni elektrycznego pickupa. Ma on powstać na nowej platformie Universal EV Platform i kosztować około 30000 dolarów (około 121000 złotych). Pracuje nad nim specjalny, niezależny zespół, który znajduje się pod wodzą byłych menedżerów Tesli. Równolegle koncern inwestuje w obniżanie kosztów najdroższego komponentu – akumulatorów. Od 2026 roku w zakładzie BlueOval Battery Park w Michigan ruszy produkcja ogniw litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP), opartych na technologii licencjonowanej od chińskiego giganta CATL. Są one tańsze i trwalsze od standardowych litowo-jonowych, choć oferują nieco mniejszą gęstość energii.

Ciekawym pomysłem na wykorzystanie zdobytych kompetencji jest wejście w rynek stacjonarnych magazynów energii (BESS). Ford planuje przekształcić część mocy produkcyjnych w Kentucky, by do końca 2027 roku wytwarzać tam systemy o łącznej rocznej pojemności 20 GWh. To pokazuje, że firma szuka alternatywnych dróg monetyzacji swojej wiedzy o akumulatorach, niezwiązanych bezpośrednio z samochodami.