
Model For-Me to pierwsza wersja plug-in hybrydowa popularnego elektrycznego SUV-a Eletre. Nie jest to już futurystyczna wizja świata bez spalin, lecz dużo bardziej pragmatyczna odpowiedź na realia rynku, infrastrukturę ładowania i preferencje klientów, którzy wciąż chcą mieć zasięg “na cały dzień i jeszcze dalej”, ale niekoniecznie chcą polegać tylko na gniazdku w ścianie. Premiera tego samochodu została zaplanowana na styczeń 2026 roku w Chinach, co wydaje się strategicznym ruchem, a to zwłaszcza w kontekście niepokojących wyników finansowych. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2025 roku globalna sprzedaż Lotusa spadła bowiem o 40 procent.

Moc supersamochodu zamknięta w praktycznym nadwoziu SUV-a
Sercem SUV-a Lotus For-Me ma być kombinacja 2-litrowego, turbodoładowanego silnika benzynowego rozwijającego 279 koni mechanicznych oraz niedoprecyzowanego dotąd układu elektrycznego. Wiemy, że łączna moc tego zespołu ma jednak sięgać aż 952 KM, co teoretycznie pozwalałoby na rozpędzenie się od zera do 100 km/h w około trzy sekundy. W grę wchodzą więc parametry, które jeszcze niedawno kojarzyły się wyłącznie z egzotycznymi hipersamochodami, a nie z rodzinnymi SUV-ami.
Czytaj też: Rekordowa moc w nadkolu. Takiego silnika do samochodów świat jeszcze nie widział
Kluczowym atutem ma być całkowity zasięg, który ma przekraczać 1000 kilometrów, znacząco przewyższając możliwości w pełni elektrycznego Eletre. Producenci planują oferować klientom wybór między dwiema pojemnościami akumulatora, bo 50 kWh lub 70 kWh. Decyzja między nimi będzie zależeć od priorytetów, bo w grę wchodzi mniejsza masa dla lepszej dynamiki lub większy zasięg w trybie czysto elektrycznym dla codziennych dojazdów. Pod względem gabarytów For-Me jest identyczny z elektrycznym bratem, jako że mierzy 5,1 metra długości, 2,02 metra szerokości i 1,64 metra wysokości przy rozstawie osi wynoszącym 3,02 metra. Masa własna, wahająca się od 3055 do 3080 kilogramów, jak na pojazd z tak potężnym napędem, nie wydaje się przesadnie wysoka.
Zaawansowana technologia ukryta pod sportową karoserią
Jedną z ciekawszych zapowiadanych nowości jest system z wysuwanym czujnikiem LiDAR. Ma on dwojakie zastosowanie, bo z jednej strony ma poprawiać aerodynamikę, gdy jest schowany, a z drugiej aktywnie wspierać zaawansowane systemy asystencji kierowcy podczas jazdy. Tego typu eleganckie rozwiązanie pokazuje, jak inżynierowie chcą pogodzić sportowy charakter z wymogami nowoczesnego bezpieczeństwa, bo For-Me ma utrzymywać bardzo niski współczynnik oporu powietrza Cx na poziomie 0,26. Aktywna aerodynamika, a w tym tylny spojler generujący docisk do 90 kilogramów, pomaga kontrolować tak ciężki pojazd przy wysokich prędkościach.
Czytaj też: Chiński producent zrzuca dwutonowe drzewo na swój flagowy SUV. Wynik testu przeszedł najśmielsze oczekiwania

Pod maską znajdzie się zaawansowany system wysokiego napięcia 900 V, który ma stać się podstawą dla przyszłych hybrydowych modeli Lotusa. Wyższe napięcie to potencjalnie krótszy czas ładowania, lepsza sprawność całego układu i większa elastyczność w projektowaniu następnych modeli. Jeżeli For-Me okaże się sukcesem, ta sama baza techniczna może bez większych rewolucji zasilić kolejne hybrydowe Lotusy, bo od bardziej rodzinnych SUV-ów po samochody bliższe klasycznym sportowym korzeniom marki.
Co ciekawe, komponenty dla układu napędowego dostarcza Horse Powertrain, czyli wspólne przedsięwzięcie koncernów Geely, Renault oraz saudyjskiego Aramco. Stanowi to wyraźny sygnał w kwestii tego, jak skomplikowane i międzynarodowe stały się współczesne łańcuchy dostaw w motoryzacji. For-Me staje się w tym sensie produktem prawdziwie globalnym: zaprojektowanym z myślą o chińskim kliencie, ale osadzonym w łańcuchu dostaw, który obejmuje kilka kontynentów i różne szkoły inżynierii.
Dlaczego akurat hybryda?
W chińskich realiach wybór napędu hybrydowego typu plug-in nie jest kaprysem inżynierów, lecz odpowiedzią na bardzo konkretne realia. W największych aglomeracjach wciąż trwa wyścig o przepustowość infrastruktury ładowania, a sieć punktów szybkiego ładowania rozwija się nierównomiernie, co widać szczególnie poza metropoliami pierwszego i drugiego rzędu. Klient, który kupuje dziś elektryczny samochód, oczekuje nie tylko osiągów, lecz także absolutnej przewidywalności, a w tym możliwości przejechania setek kilometrów bez zastanawiania się, czy kolejna wolna ładowarka rzeczywiście będzie działać. Hybryda plug-in obiecuje oba światy naraz – jazdę na prądzie w mieście i pełną swobodę poza nim.
Nie bez znaczenia jest też otoczenie konkurencyjne. Chińscy producenci tacy jak Li Auto czy BYD już dawno odkryli, że segment dużych hybrydowych SUV-ów premium to żyła złota, jeśli tylko uda się połączyć atrakcyjny zasięg, ofensywną politykę cenową i rozbudowane systemy wsparcia kierowcy. Lotus, zamiast próbować na siłę odróżnić się wyłącznie swoimi brytyjskimi korzeniami, korzysta z doświadczeń koncernu Geely i buduje For-Me na platformie oraz napędzie, które można skalować i udostępniać także innym markom. Takie podejście może znacząco obniżyć koszty rozwoju i przyspieszyć wprowadzenie kolejnych hybryd w portfolio.
Nowa strategia w obliczu realnych wyzwań rynkowych
Kontekst wprowadzenia For-Me jest niezwykle istotny. Od stycznia do września 2025 roku Lotus sprzedał na świecie jedynie 4612 samochodów. Chiny, choć pozostają największym pojedynczym rynkiem z 46-procentowym udziałem w sprzedaży, nie są w stanie zniwelować globalnych trudności. Na spadek wpływają nowe cła eksportowe, cykl życia modeli oraz kosztowna transformacja w kierunku elektryczności. Odpowiedzią marki na te wyzwania jest strategia nazwana Super Hybrid, której For-Me ma być flagowym przedstawicielem, łącząc silnik spalinowy znany z tradycyjnych sportowych aut z nowoczesną technologią plug-in. W podobnym kierunku pójdą modele Eletre i Emeya, podczas gdy produkcja sportowego coupé Emira z napędem wyłącznie spalinowym ma być kontynuowana. Sukces tej strategii zależy głównie od rynku chińskiego, gdzie hybrydy typu plug-in cieszą się szczególną popularnością.
Czytaj też: Toyota zbudowała potwora z V8. GR GT może być najważniejszym autem firmy od dekad
Premiera For-Me w 2026 roku będzie więc praktycznym testem, czy Lotus właściwie odczytał nastroje na rynku. Gdyby model odniósł sukces w Chinach, niemal pewne jest, że trafi również do Europy. Pozostaje jednak pytanie, czy sama potężna moc i ogromny zasięg wystarczą, by przyciągnąć klientów w obliczu coraz silniejszej i często bardziej agresywnej cenowo lokalnej konkurencji. 952 konie to liczby, które robią wrażenie na papierze, ale w świecie, gdzie każdy producent obiecuje “rewolucję”, klienci szukają czegoś więcej niż tylko imponujących cyferek. For-Me musi udowodnić, że duch Lotusa, a więc lekkość, precyzja i zaangażowanie kierowcy w prowadzenie przetrwał pod ciężarem ponad trzech ton i skomplikowanej hybrydowej technologii.