Na dnie Morza Grenlandzkiego odkryto najgłębsze złoże hydratów. To ekstremalny ekosystem

O głębinach Arktyki wciąż myślimy jak o zimnej, ciemnej i w dużej mierze martwej pustyni. Okazuje się, że to błąd. Gdzieś ponad 3600 metrów pod powierzchnią Morza Grenlandzkiego, w całkowitej ciemności i pod miażdżącym ciśnieniem, tętni życie w miejscu, które wcześniej uznawano za całkowicie dla życia nieprzyjazne. To nie jest po prostu kolejna geologiczna osobliwość – to okno do świata, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia.
...

Mowa o formacji nazwanej Kopcami Hydratowymi Freya. To aktywne złoże, z którego dna oceanu wydobywają się metan i ropa naftowa, tworząc unikalny, bogaty ekosystem. Odkrycia dokonano podczas arktycznej ekspedycji Ocean Census na Grzbiecie Molloy. To, co tam znaleziono, nie tylko zmienia mapę arktycznych głębin, ale też nasze rozumienie granic, w jakich może rozwijać się życie.

Przełom w rozumieniu granic życia

Nowe złoże znajduje się tak głęboko, że praktycznie przekreśla dotychczasową wiedzę na temat tego, gdzie mogą powstawać hydraty. Przesuwa znany limit głębokości o około 1800 metrów w dół. Dotąd uważano, że takie aktywne formacje nie występują poniżej 2000 metrów. Wyobraźmy to sobie tak: to jakby znaleźć tętniące życiem miasto na szczycie Mount Everestu, w miejscu, gdzie według wszystkich podręczników nic nie powinno przetrwać.

Czytaj także: To odkrycie nie mieści się w głowie. Na dnie oceanu stoi struktura tak ogromna, że zmienia mapy Pacyfiku

Sam spektakl geologiczny jest oszałamiający. Z pęknięć w dnie wydostają się aktywne wycieki metanu oraz ropa naftowa pochodząca z osadów sprzed milionów lat, z epoki miocenu. Naukowcy zarejestrowali słupy bąbli metanowego gazu, które wznosiły się przez ponad 3300 metrów słupa wody. To jedne z najwyższych tego typu struktur, jakie kiedykolwiek zaobserwowano. Cały obszar jest niezwykle dynamiczny – jedne kopce są w fazie wzrostu, inne się rozpadają, co wskazuje na trwającą od tysięcy lat złożoną historię migracji płynów głęboko pod dnem morskim.

Nieoczekiwane połączenia między światami głębin

Prawdziwym zaskoczeniem okazało się życie, które tam kwitnie. W całkowitych ciemnościach, bez dostępu do światła słonecznego, rozwinął się wyspecjalizowany ekosystem. Dominują w nim rurkoczułkowce, różne gatunki ślimaków i obunogów. Organizmy te czerpią energię nie ze słońca, ale z chemicznych reakcji związanych z utlenianiem metanu.

Co jeszcze ciekawsze, badacze dostrzegli nieoczekiwane biologiczne powiązania. Okazało się, że organizmy z tych ultragłębokich wycieków metanu wykazują podobieństwa genetyczne i ewolucyjne z tymi zamieszkującymi zupełnie inne środowisko – gorące kominy hydrotermalne w Arktyce. To sugeruje, że głębinowe ekosystemy tego regionu mogą być ze sobą połączone w sieć, której wcześniej nie brano pod uwagę. Kopce hydratowe działają jak izolowane wyspy na dnie oceanicznym, które jednak, jak się okazuje, prowadzą między sobą wymianę genetyczną.

Naturalne laboratorium i wyzwania przyszłości

Odkrycie to ma znaczenie wykraczające poza czystą biologię czy geologię. Kopce Freya to naturalne laboratorium, które pomoże nam zrozumieć zachowanie metanu w ekstremalnych warunkach. To kluczowe w kontekście zmian klimatycznych, gdyż metan jest gazem cieplarnianym o wielokrotnie silniejszym efekcie niż dwutlenek węgla. Naukowcy chcą zbadać, czy i w jakich ilościach ten głębinowy metan dociera do atmosfery. Pytanie nabiera szczególnej wagi, biorąc pod uwagę, że region ten, leżący niedaleko Cieśniny Frama, doświadcza coraz intensywniejszego napływu cieplejszych wód atlantyckich, co może wpływać na stabilność samych hydratów.

Czytaj także: Dziwny system na dnie Pacyfiku łączy dwa światy. To pierwszy taki obiekt znany nauce

Istnieje też drugie, bardziej przyziemne wyzwanie. Arktyka przyciąga coraz większe zainteresowanie jako potencjalne źródło surowców mineralnych. Plany głębinowego górnictwa budzą uzasadniony niepokój biologów. Ekosystemy takie jak Kopce Freya formowały się przez tysiąclecia i są niezwykle wrażliwe na jakiekolwiek zakłócenia. Ich zniszczenie, zanim w pełni je zrozumiemy, byłoby nieodwracalną stratą. Badacze są przekonani, że w arktycznych głębinach czeka na odkrycie więcej takich miejsc, z których każde może być domem dla unikalnych gatunków. Dlatego ochrona tych obszarów powinna wyprzedzać eksplorację gospodarczą. Zrównoważone zarządzanie wymaga najpierw wiedzy o tym, co chcemy chronić, a to odkrycie pokazuje, jak wiele tej wiedzy nam jeszcze brakuje.