Test Ninkear S14 – zawodnik wagi lekkiej

Półki polskich sklepów uginają się pod ciężarem laptopów znanych producentów. Poza nimi jest jednak cały rynek maszyn producentów mniej znanych. Takim właśnie urządzeniem jest Ninkear S14, laptop o obiecujących parametrach, mały, lekki, a do tego tani. Jak się pewnie domyślacie, by mógł spełniać wszystkie te warunki, nie obeszło się bez pewnych kompromisów.
...

Ninkear S14 – parametry

  • Procesor: AMD Ryzen 5 7535HS (6 rdzeni, 12 wątków, 3,3 GHz / 4,55 GHz Turbo)
  • GPU: AMD Radeon 660M
  • Pamięć RAM: 16 GB LPDDR5 6400 MHz
  • Pamięć masowa: 1 TB NVMe M.2 2280 (Faspeed P8-1TB-LB1)
  • Ekran: 14″, 2240×1400 pikseli, 16:10
  • Multimedia: głośniki stereo, mikrofon, kamera FHD (dane producenta, w rzeczywistości HD 0,9 Mpix)
  • Porty: 1 × USB-A 3.2 Gen 1, 3 × USB-C 3.2 Gen 2 (2 × PD/DP Alt, 1 × dane), mini jack 3,5 mm,
  • Sieć: Wi-Fi 6, Bluetooth 5.3
  • Bateria: litowo-polimerowa, 3-komorowa, 60 Wh (11,5V / 5195 mAh)
  • Wymiary: 312 × 222 × 15 mm
  • Masa: 1,1 kg
  • System: Windows 11 Pro
  • Ceny: około 2050 zł

Laptop Ninkear S14 z bezpłatną dostawą kupisz na stronie sklepu firmowego

Konstrukcja i wzornictwo

Ninkear S14

Ninkear S14 zapakowany został w bardzo porządne pudełko, wewnątrz którego znalazłem laptop, zasilacz USB-C o mocy 65 W oraz bardzo porządny kabel w oplocie, o długości 1,5 m. W drugim, mniejszym opakowaniu znalazłem dodatkowe akcesoria – prostą mysz kablową i podkładkę pod mysz. Bliższy opis zawartości zacznę właśnie od nich – mysz jest spora, raczej na pograniczu gryzonia do pracy mobilnej i desktopowej, dwuprzyciskowa i bardzo, bardzo plastikowa. Działa jednak dość sprawnie i choć zdecydowanie bym jej nie wybrał do pracy, to dobrze, że w ogóle jest. Podkładka z zestawu jest natomiast nieużywalna – nie dość, że jest brzydka jak noc listopadowa, to MX Master 4 sprawiał na niej wrażenie, jakbym używał jej na papierze ściernym.

Ninkear S14

Wracając do notebooka, Ninkear S14 jest bardzo lekki i nie stało się to za darmo. Górna część maszyny wykonana została w formie metalowej wytłoczki z cienkiej blachy, którą usztywniają w pewnym stopniu boki oraz zamontowana wewnątrz płyta główna wraz z układem chłodzenia. Dolna blacha jest tak giętka, że usztywniona została dodatkowo plastikowymi(!) profilami z zatrzaskami oraz gumową nóżką od spodu. Zmontowana maszyna pod naciskiem mocno pracuje, wyraźnie się uginając po uderzeniu w klawiaturę lub po naciśnięciu touchpada. Warto też zaznaczyć, że dolna część jest też po prostu krzywa – środek maszyny jest uniesiony wyżej niż rogi, co będzie widać na zdjęciach. Są też niedoróbki w spasowaniu – port USB-C po prawej stronie nieco wybija do góry materiał palmrestu, ale trzeba się dobrze przyjrzeć konstrukcji, by to zauważyć.

Ninkear S14

Znacznie lepiej wykonana jest część z ekranem – delikatny panel nie pozostawiał tu wyjścia konstruktorom i choć nie ma mowy o sztywności pokrywy na poziomie powiedzmy MacBooka Air, to już Ninkear znacznie droższemu Zenbookowi zbytnio nie ustępuje.

Jako że warunki testu dopuszczały otworzenie maszyny i oględziny części elektronicznej, pozwoliłem sobie właśnie to zrobić. Płyta główna wykonana jest bardzo porządnie i schludnie. Pamięć RAM jest wlutowana na stałe bez możliwości rozbudowy, dysk natomiast jest standardową jednostką NVMe M.2 w rozmiarze 2280. Głównej płycie towarzyszy druga, mniejsza, umieszczone zostały na niej wyjście audio oraz duże i małe USB. Z główną płytą łączy się taśmą. Trzykomorowa bateria także jest elastyczna – w zasadzie są to trzy ogniwa połączone szeregowo i opakowane w papier.

Ninkear S14

Jakość wykonania mimo powyższych uwag oceniam jako dobrą – tak, maszyna podczas pracy się jest trochę zbyt wiotka, jak na moje upodobania, ale wierzcie mi, jeszcze parę lat temu bez problemu mógłbym wskazać tzw. firmowe notebooki za większe pieniądze, wykonane znacznie gorzej. Nie można mieć taniego i nieźle wyposażonego komputera ważącego kilogram bez zaakceptowania pewnych kompromisów. No i, last but not least, Ninkear S14 jest całkiem ładny.

Wyświetlacz – najmocniejszy punkt Ninkear S14

W notebooku zastosowany został panel LCD IPS o przekątnej 14″ o niestandardowej rozdzielczości 2240×1400 pikseli i proporcjach 16:10 – duży plus dla producenta za jedno i drugie. Jasność maksymalna wynosi około 360 nit, regulacja jasności odbywa się bez korzystania z techniki PWM, kąty widzenia są bardzo dobre, a reprodukcja kolorów, choć nieidealna, pokrywa niemal 100% przestrzeni barwnej sRGB. Półmatowa powłoka antyodblaskowa także sprawdza się należycie i ogólnie rzecz biorąc, ekran sprawia wrażenie, jakby był wzięty z maszyny dużo wyższej klasy i nadaje się całkiem nieźle do podstawowej pracy z kolorem i zdjęciami. Oczywiście jest to panel odświeżany z częstotliwością 60 Hz i bez obsługi HDR, ale to „pomienionemu w niczym nie ujmuje”.

Ninkear S14

Jak już wspomniałem wyżej, Ninkear S14 bez problemu obsługuje zewnętrzne wyświetlacze. Po podłączeniu do OLED-owego Asusa był w stanie obsłużyć 4K z HDR, choć nie udało mi się uzyskać obsługi Dolby Vision. Być może rozwiązaniem byłby port HDMI, ale niestety był zajęty. Ubocznym efektem podłączenia laptopa do monitora było też rozpędzenie wentylatorów do wysokich obrotów i słyszalny hałas.

System

Komputer posiada preinstalowany system Windows 11 Pro – dojechał do mnie z wersją 24H2 i bez problemu zaktualizował się do 25H2. Co więcej, jest on w stanie w zasadzie czystym, zaśmiecony o tyle, o ile zaśmiecony jest Windows jako taki. Nie ma natomiast żadnych dodatkowych antywirusów, pakietów bezpieczeństwa, dodatkowych aplikacji zarządzających – nawet Office musiałem zainstalować we własnym zakresie, a to już jest naprawdę ewenement. Dysk domyślnie ma aktywne szyfrowanie BitLocker, a całość działa zaskakująco sprawnie i całkiem szybko. Spowolnienia (zapewne spowodowane szyfrowaniem) dało się zauważyć tylko podczas uruchamiania gier, ale nie było to nic istotnego.

Porty i łączność

Jak na lekkie maleństwo znajdziemy tu niemal komplet przydatnych portów. Po lewej stronie znalazło się miejsce dla pełnowymiarowego HDMI oraz dwóch portów USB-C 3.2 Gen 2 z wyjściem obrazu DisplayPort Alternate – służą także do ładowania maszyny poprzez Power Delivery i znakomicie się sprawdziły przy współpracy z moim monitorem, obsługując jednocześnie ładowanie, wyjście obrazu oraz podłączenie klawiatury i myszy poprzez KVM.

Po prawej stronie mamy jeszcze port USB-A, mini jacka audio, oraz kolejny port USB-C, tym razem bez możliwości obsługi monitora i ładowania.

Łączność bezprzewodowa Wi-Fi 6 i Bluetooth 5.3 obsługiwana jest przez układ Realtek 8851BE i jest to słaby punkt maszyny. Nie mam zastrzeżeń do działania BT, ale sieć bezprzewodowa w paśmie 5 GHz działa zdecydowanie poniżej oczekiwań, komputer z routerem łączy się z prędkością maksymalną zaledwie 600 Mbps, czterokrotnie niższą, niż pozwalał router. Rzeczywista prędkość nie przekraczała oczywiście 500 Mbps, zdarzały się także losowe dropy.

Kamera i dźwięk

Ninkear podaje, że kamera internetowa ma rozdzielczość FullHD, szybkie badanie wykazało jednak, że tym razem mija się z prawdą. W rzeczywistości sensor ma 0,9 Mpix i oferuje maksymalną rozdzielczość 720p30. Jakość obrazu jest przy tym bardzo słaba, obraz jest ziarnisty i zaszumiony nawet przy dobrym oświetleniu. Próby używania kamery przy braku światła przeznaczone są wyłącznie dla jednostek o bardzo mocnych nerwach. Kamera wyposażona jest w fizyczną przesłonę, blokującą obraz.

Ninkear S14

Dźwięk z głośników jest poprawny jak na klasę maszyny, oczywiście. Jest wystarczająco mocny, w miarę czysty nawet na maksymalnych ustawieniach, ale gra w zasadzie wyłącznie średnimi tonami – wysokie tony są słabe, bas niemal nie istnieje. Wyjścia głośników skierowane są w dół i na boki, zatem łatwo je zasłonić trzymając maszynę na kolanach, dodatkowo pogarszając sprawę. Da się na tym obejrzeć film, ale słuchanie muzyki jest wyłącznie dla użytkowników mających potrzebę samoumartwiania się.

Klawiatura i touchpad – no to teraz sobie ponarzekam

Pamiętacie, jak pisałem, że konstrukcja Ninkear S14 się ugina pod naciskiem? No to niechaj narodowe wżdy postronne znają, że klawiatura też się ugina i to mocno. Pisanie na niej wymaga przyzwyczajenia się dość niepewnego feedbacku, jaki z tego wynika. Same klawisze jednak reagują przewidywalnie i pewnie, zatem można na tym pisać szybko i bezwzrokowo. Do tego klawiatura jest podświetlana (do wyboru są dwa stopnie jasności), co prawda nieco nierównomiernie, ale wystarczająco mocno, by była czytelna w ciemności. W zasadzie zatem nie zawiodła.

Ninkear S14

Touchpad na pierwszy rzut oka sprawia dobre wrażenie. Płytka jest gładka, dość duża, daje dobry poślizg i całkiem precyzyjną kontrolę nad kursorem. Obsługuje też gesty jednym, dwoma, trzema i czterema palcami. Niestety pod względem mechanicznym jest to urządzenie koncepcyjnie dość przestarzałe, z wydzielonymi fizycznymi przyciskami na dole, dla niepoznaki ukrytymi pod zintegrowaną płytką.

Touchpada nie można zatem wcisnąć w dowolnym miejscu jednym lub dwoma palcami dla uzyskania odpowiednio LPM i PPM (tzn. można, bo touchpad ugina się podobnie jak klawiatura, ale bez związanych z tym efektów), trzeba szukać niewidocznych przycisków. Mało kto robi to jeszcze w ten sposób i bardzo to dezorientuje, zwłaszcza po przejściu z płytki z mechanizmem haptycznym. Może zatem nie powinienem się dziwić, że w komplecie jest mysz? Do tego też można się przyzwyczaić, ale w przeciwieństwie do klawiatury, przy której poszło to dość szybko, touchpad wkurza mnie nawet po 3 tygodniach korzystania z laptopa.

Wydajność

6-rdzeniowy, 12-wątkowy procesor AMD Ryzen 5 7535HS, zintegrowany Radeon 660M i 16 GB LPDDR5 6400 MT/s to nie jest recepta na ekstremalną wydajność, ale w codziennym użytkowaniu maszyna spisuje się nad podziw dobrze, jedynie pierwsza instalacja systemu z aktualizacjami i update do wersji 25H2 instalowały się raczej ślamazarnie.

  • CrystalDiskMark: 3544 MB/s odczyt sekwencyjny / 2901 MB/s zapis sekwencyjny
  • Cinebench 2024: 386 pkt CPU Multi Core / 78 CPU Single Core / MP Ratio 4,95x
  • Geekbench 6 CPU: 7328 pkt Multi Core, 1845 pkt Single Core
  • Geekbench 6 GPU: 13537 OpenCL / 15355 Vulcan
  • 3DMark Solar Bay Extreme: 470 pkt
  • 3DMark Nomad Light: 1103 pkt
  • PCMark: 5396 pkt
Ninkear S14

Wyniki benchmarków zaskoczeń nie przynoszą – przejrzałem wyniki osiągane w ciągu ostatnich 2 lat przez lekkie, rozsądnie wycenione notebooki i Ninkear 14 radzi sobie w tej kategorii zupełnie przyzwoicie, plasując się pomiędzy maszynami z układami i3 oraz i5, bliżej tych drugich. Pewnym zaskoczeniem jest wydajność zintegrowanego GPU, który w praktyce okazał się zdolny nie tylko do uciągnięcia w pełnych detalach i rozdzielczości Mass Effect: Legendary Edition (co w końcu nie jest wielkim wyzwaniem), ale także Kingdom Come: Deliverance 2 w ustawieniach średnich i Baldur’s Gate 3, także w ustawieniach średnich, z prędkością między 25 a 30 fps.

Ostatnim z testów praktycznych było odszumianie AI plików RAW z aparatu Sony A6700. Jest to ciężkie zadanie dla GPU i zintegrowane układy wypadają słabo – Ninkear S14 zajmuje to niemal równe 2 minuty. Aby dać punkt odniesienia, maszyny z układami Intel Lunar Lake te same obliczenia wykonują w mniej więcej minutę, wcześniejsze układy Meteor Lake w około 100 sekund, a MacBook Air z układem M4 w wersji z 10-rdzeniowym GPU w 45 sekund.

Po drugiej stronie listy mamy jednak choćby Surface Laptop 7 z 12 rdzeniowym Snapdragonem, który z tym samym zadaniem męczy się nieco ponad 6 minut.

Warto jednak podkreślić jedną rzecz – wyniki benchmarków Ninkear S14 nie zależały specjalnie od tego, czy pracował na baterii, czy podłączony do zasilacza. A to, choć bardzo pożądane, w świecie x64 nie zdarza się często.

Czytaj też: Test Microsoft Surface Laptop 7 15,6″. Pełzająca rewolucja ARM

Bezpieczeństwo

Ninkear S14 wykorzystuje do autoryzacji zintegrowany z touchpadem czytnik linii papilarnych zgodny z Windows Hello. Zarówno prędkość, jak i skuteczność ma przeciętną i wymagał czasami 2-3 prób i mocnego przyciśnięcia palca do czytnika, by skutecznie się zalogować z jego pomocą. Kamera nie obsługuje logowania, odnotowuję tu jednak fizyczną przesłonę pozwalającą na jej zasłonięcie – nie żeby to miało wielkie znaczenie praktyczne, lecz skoro poprawia to samopoczucie niektórych użytkowników, to z pewnością należy to zaliczyć na plus.

Ninkear S14

Dla porządku odnotowuję, że dysk jest domyślnie szyfrowany za pomocą funkcji BitLocker, zatem utrata komputera nie wiąże się z większym ryzykiem przejęcia danych, o ile rzecz jasna ktoś wraz z maszyną nie przejmie także hasła lub kodu pozwalającego na dostęp.

Czytaj też: Test MacBook Air M4 15,3 – możesz zapomnieć o ładowarce

Zasilanie i kultura pracy – niech nie zwiedzie cię cena

Jedną z podstawowych zalet Ninkear S14 ma być czas pracy – wg deklaracji producenta sięgający 8,5 godziny. Co ciekawe, ten wynik to nie tylko czcza deklaracja – podczas pisania i przeglądania internetu mogłem naprawdę liczyć na 7-9 godzin pracy, w zależności od jasności ekranu. Włączenie gry oczywiście drastycznie ten czas skracało, ale mimo to można spodziewać się około 1,5 godziny pracy pod maksymalnym obciążeniem – krótko mówiąc, maszyna wypadła znacznie lepiej, niż się spodziewałem.

Ninkear S14

Kultura pracy jest na dobrym lub bardzo dobrym poziomie – podczas pisania i przeglądania internetu wentylator jest właściwie niesłyszalny, pod maksymalnym obciążeniem i po podpięciu do zewnętrznego monitora z kolei słychać go doskonale, ale poziom hałasu jest akceptowalny. Do ładowania służy dołączona ładowarka 65 W PD – napełnienie akumulatora z jej pomocą zajmuje około 2 godzin.

Test realme GT 8 Pro – najbardziej wyczekiwany smartfon tego roku. Z czasem go doceniłem

Podsumowanie

Ninkear S14 jest maszyną pełną przeciwieństw. Komputer jest bardzo lekki, długo pracuje na baterii, ma niezłą wydajność, w niewielkim stopniu zależną od rodzaju zasilania i ponadprzeciętny ekran, który spokojnie mógłby znaleźć sobie miejsce w maszynach droższych. Do tego cechuje się niezłą kulturą pracy. Wszystko to okupione jest raczej delikatną konstrukcją mechaniczną (niska waga nie bierze się znikąd), która wprawdzie zupełnie dobrze znosi przenoszenie maszyny, ale obniża komfort pracy (co się może uginać, to się ugina).

Klawiatura jest niezła, touchpad przeciętny, ale wiecie co? Cena za to wszystko jest poniżej przeciętnej i chyba o to tu najbardziej chodzi, za podobną kwotę bowiem można znaleźć maszyny szybsze, ale na pewno nie takie, które przy okazji zapewnią cały dzień pracy na jednym ładowaniu. A to jest naprawdę duża zaleta.