Portfel Google wreszcie działa inteligentnie. Powiadomienia o locie i kuponach włączą się, gdy tylko ich potrzebujesz

Wyobraźcie sobie klasyczną scenę na lotnisku. Godzina odlotu się zbliża, a wy stoicie w kolejce do odprawy, gorączkowo przeszukując zakładki w telefonie, by znaleźć tę jedną, właściwą kartę pokładową. Ten drobny, ale irytujący problem może odejść w zapomnienie. Gigant z Mountain View testuje bowiem nową funkcję dla swojej aplikacji Portfel Google, która ma działać jak osobisty asystent podróżnego.
...

W ostatnim czasie część użytkowników zaczęła otrzymywać automatyczne powiadomienia o konieczności odprawy na loty. Alert pojawia się sam, gdy telefon wykryje, że jego właściciel znalazł się w pobliżu terminala lotniczego. To element większej przemiany, która ma sprawić, że Portfel stanie się aplikacją bardziej proaktywną i dopasowaną do konkretnej sytuacji użytkownika.

Automatyczna odprawa i lokalizacja — jak to działa?

Podstawą nowej funkcjonalności są dane o położeniu urządzenia. Gdy w pamięci aplikacji zapisany jest bilet lub przepustka, Portfel Google może – za naszą zgodą – monitorować, czy zbliżamy się do miejsca z nią związanego. System potrafi samodzielnie przeszukiwać skrzynkę e-mail w Gmailu, by wyłapać potwierdzenia rezerwacji i na ich podstawie przygotować spersonalizowany alert z nazwą linii lotniczej i celem podróży.

Cały proces jest maksymalnie uproszczony. Przy pierwszym otwarciu danej przepustki, na przykład karty pokładowej, aplikacja zapyta o pozwolenie na ustawienie powiadomień opartych na lokalizacji. Po jego udzieleniu, możemy w zasadzie zapomnieć o istnieniu biletu – Portfel zajmie się resztą. Gdy dotrzemy na miejsce, na ekranie zamigocze odpowiednie powiadomienie. Jedno kliknięcie i mamy przed sobą gotowy do zeskanowania kod QR lub kod kreskowy.

Czytaj też: Google testuje nagłówki generowane przez AI w Discover z absurdalnym skutkiem

Chociaż lotnisko jest tu najbardziej oczywistym przykładem, zakres nowości jest znacznie szerszy. Funkcja ma obejmować nie tylko karty pokładowe, ale także bilety na koncerty czy mecze, karty stałego klienta w sklepach i restauracjach oraz oferty promocyjne. Jeśli w aplikacji przechowujemy kartę lojalnościową naszej ulubionej kawiarni, może ona o niej przypomnieć, gdy będziemy przechodzić obok.

Źródło: 9to5google

To rozwiązanie nabiera szczególnego sensu dla osób, które w cyfrowym portfelu trzymają dziesiątki różnych kart i dokumentów. Zamiast mozolnie przewijać długą listę w poszukiwaniu właściwej pozycji, możemy polegać na inteligencji aplikacji, która sama wyświetli nam odpowiednią opcję dokładnie wtedy, gdy będzie potrzebna.

Kompromis między wygodą a prywatnością

Aby jednak ta automatyzacja zadziałała w pełni, musimy zgodzić się na pewien kompromis. Konieczna jest zmiana uprawnień aplikacji Portfel do lokalizacji z opcji „Tylko podczas korzystania z aplikacji” na „Zezwalaj cały czas”. Dla wielu osób, zwłaszcza świadomych kwestii ochrony danych, może to być niepokojące. Warto dodać, że niektórzy mogą mieć to ustawienie już aktywne, jeśli wcześniej korzystali z płatności zbliżeniowych za pomocą telefonu.

Czytaj też: Revolut wprowadza „Tryb Uliczny”. Inteligentną tarczę chroniącą Twoje pieniądze poza domem

Ta zmiana otwiera również drogę do innych funkcji. Google otrzyma zgodę na zapisywanie historii lokalizacji, co pozwoli na pokazywanie użytkownikowi, gdzie dokonywał zbliżeniowych płatności, oraz na personalizację innych elementów doświadczenia w aplikacji. Na szczęście nie jest to rozwiązanie typu „wszystko albo nic”. Powiadomieniami można zarządzać indywidualnie dla każdej zapisanej przepustki. Wystarczy wejść w szczegóły danej karty przez menu z trzema kropkami i wybrać, czy chcemy dla niej otrzymywać alerty. Daje to pewną kontrolę nad tym, które miejsca śledzi nasz telefon.

Czytaj też: Koniec z suchym tekstem. YouTube wprowadza „Ekspresyjne Napisy”, które pokażą Ci sarkazm i westchnienia

Nowa funkcja wpisuje się w ewidentny trend tworzenia asystentów, które starają się wyprzedzać nasze potrzeby, co może się okazać istnym wybawieniem, zwłaszcza dla zapominalskich. Jednak kwestia prywatności jest tutaj typową „łyżką dziegciu w beczce miodu”. Warto się nad tym dobrze zastanowić i nie rzucać się od razu na tom ulepszenie, które może i świetne, to mocno zahacza o zbytnią inwigilację.