Punkt odniesienia. Jak radzą sobie zwykłe okulary korekcyjne za kółkiem?
Zacząłem od bazowej i doskonale mi znanej konfiguracji, czyli zwykłych okularów korekcyjnych, które noszę na co dzień od trzeciego roku życia. W ciągu dnia ostrość jest bardzo dobra, co nie jest wielce zaskakujące, bo to w końcu moja korekcja. Problem pojawia się jednak już przy ostrym słońcu lub po deszczu. Odbicia od szyby, mokrego asfaltu czy maski potrafią męczyć oczy, szczególnie na dłuższych odcinkach drogi.
O zmierzchu kontrast wyraźnie spada. Linie na jezdni, przejścia dla pieszych czy znaki drogowe przestają być tak wyraźnie wycięte z tła, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Do tego wokół świateł pojawia się delikatna poświata, która może drażnić i po prostu przeszkadzać w komfortowej jeździe.

W nocy obraz jest bardzo jasny, co samo w sobie jest plusem, ale rośnie wrażliwość na oślepianie przez nadjeżdżające auta czy mocne światła w lusterkach. Za to ekrany w kabinie — zegary, centralny wyświetlacz, nawigacja — są w tych okularach najłatwiejsze do czytania. Bez przygaszenia, bez niespodzianek. Chciałbym też zaznaczyć, że w mojej bazowej parze okularów, które robiłem prywatnie blisko dwa lata temu, mam soczewki Vision Express Blue Cut z filtrem światła niebieskiego, który ma ograniczać wpływ światła emitowanego przez ekrany. To ważne dla kogoś, kto spędza przy wyświetlaczach większość dnia (dlatego właśnie się na nie zdecydowałem) ale za kierownicą to dopiero punkt startowy, a nie specjalistyczne rozwiązanie dla kierowcy.

Powłoka Drive. Specjalista od zmierzchu i nocy
Pierwsze z typowych rozwiązań dla kierowców to powłoka Drive. To bezbarwne soczewki z zaawansowanym antyrefleksem, zoptymalizowanym pod zmienne warunki oświetleniowe. W praktyce oznacza to, że w dzień nie ma żadnego sztucznego przyciemnienia, ale od pierwszych kilometrów można zauważyć, że odblaski są spokojniejsze. Odbicia od szyby czy deski rozdzielczej przestają pływać, a poświaty są mniejsze, przez co wzrok łatwiej utrzymać tam, gdzie powinien być — na drodze.


Największa różnica pojawia się jednak o zmierzchu. To ten moment dnia, kiedy zwykłe okulary zaczynają radzić sobie gorzej. Drive jednak wyciąga kontrast i poprawia czytelność detali. Krawędzie pasa ruchu, znaki i elementy infrastruktury są wyraźniejsze, a poświata wokół lamp skraca się i mniej rozlewa.
W nocy powłoka Drive okazuje się złotym środkiem. Obraz pozostaje jasny jak w zwykłych okularach, ale oczy mniej męczą się przez refleksy i halo wokół świateł. Ekrany w kokpicie pozostają czytelne i wyglądają naturalnie — bez dodatkowego przyciemnienia czy zmiany kolorów.


Polaryzacja. Mistrzyni słońca i mokrego asfaltu
Druga opcja to soczewki z polaryzacją. W słoneczny dzień różnica jest ogromna. Polaryzacja dosłownie wycina poziome odblaski, takie jak taflę wody, mokry asfalt lub błyski od maski czy szyb. Zamiast białej, oślepiającej plamy po deszczu, widać realną fakturę nawierzchni. Pasy ruchu i znaki są wręcz wyjmowane z tła, jakby ktoś przekręcił w górę suwak z kontrastem w ustawieniach obrazu.


Z perspektywy osoby, która od zawsze nosi okulary korekcyjne (przez co nie miałem żadnego kontaktu z okularami przeciwsłonecznymi), różnica jest kolosalna. Polaryzacja w słoneczny dzień potrafi zupełnie zmienić komfort prowadzenia. Na tyle, że latem najchętniej zakładałbym za kierownicą tylko tę parę.
Trzeba jednak pójść na kilka kompromisów. Bywa, że polaryzacja nieco gryzie się z niektórymi ekranami LCD lub z wyświetlaczami Head-Up Display. Pod pewnymi kątami obraz może się przyciemnić albo delikatnie zmienić barwę. Da się zazwyczaj znaleźć taki kąt, w którym wszystko wygląda dobrze, ale warto mieć świadomość, że nie każdy kokpit będzie z polaryzacją współpracował idealnie.


O zmierzchu polaryzacja nadal redukuje odblaski, lecz dodatkowe przyciemnienie przestaje być atutem. W półmroku najczęściej zależy nam na maksymalnej ilości światła, a nie na jego ograniczaniu, więc efekt bywa… dość ambiwalentny. W nocy polaryzacji po prostu nie używam i nie rekomenduję jej jako rozwiązanie 24/7. To soczewki stworzone przede wszystkim na dzień i tak trzeba je traktować. Jak się ściemnia, to za kierownicą najmądrzej jest zmienić okulary na inne.


Xdrive, czyli Transitions XTRActive. Jedno rozwiązanie, na każdą porę, od drzwi do drzwi
Trzecia propozycja to soczewki fotochromowe Transitions XTRActive, zwane w skrócie Xdrive. To fotochromy, które potrafią aktywować się również za szybą samochodu. W praktyce wygląda to tak, że wychodzimy z domu w tych samych okularach, idziemy w pełnym słońcu, szkła się przyciemniają, wsiadamy do auta — i przyciemnienie nadal działa na tyle, że komfortowo chroni przed słońcem. To zawsze powinno teoretycznie tak działać, ale wcale tak nie jest. Dlaczego? Kluczowa różnica w porównaniu z klasycznymi fotochromami polega na tym, że XTRActive reagują nie tylko na promieniowanie UV, ale również na światło widzialne. Standardowe fotochromy w samochodzie często ciemnieją słabo, bo część UV zatrzymuje przednia szyba. Xdrive omijają tę przeszkodę, dzięki czemu w kabinie przyciemniają się zauważalnie mocniej.


To ogromna wygoda przy zmiennym świetle — kiedy nie chcemy żonglować okularami i co chwilę mrużyć oczu, tylko mieć po prostu jedną parę, która dostosowuje się do tego, co dzieje się za oknem. Do tego dochodzi pełna ochrona UVA/UVB i filtracja światła niebieskiego. W aucie stopień przyciemnienia jest często na tyle duży, że Xdrive mogą zastąpić klasyczne okulary przeciwsłoneczne. O zmierzchu zostaje lekkie przyciemnienie — może być odczuwalne, jeśli słońce jeszcze operuje nisko nad horyzontem, ale w zamian mniej reagujemy na nagłe błyski świateł.


W nocy soczewki wracają do pełnej przejrzystości, choć zawsze pozostaje minimalny tint. Nie jest on na tyle mocny, żeby realnie przeszkadzał, ale jeśli i tak szybko robi się ciemno, to część kierowców może uznać, że w pełnym mroku woli maksymalnie jasny obraz. Ekrany w kabinie w Xdrive są z reguły dobrze czytelne. Czasami może pojawić się lekkie przygaszenie, jednak nie na tyle, żeby utrudniało to odczyt. To naprawdę jest kompletne rozwiązanie, które daje radę o każdej porze, w każdych warunkach.

Dzień, zmierzch, noc. Które soczewki wygrywają?
Jeśli uporządkujemy wrażenia według pory dnia, układa się to dość jasno. W pełnym słońcu i po deszczu, kiedy droga jest mokra, absolutnym numerem jeden jest polaryzacja. Nic tak skutecznie nie redukuje odblasków z nawierzchni i maski auta. Tuż za nią plasuje się Xdrive, które oferują realne przyciemnienie zarówno poza autem, jak i za szybą. Może nie aż tak spektakularne wycinanie odblasków jak polaryzacja, ale w zamian dają wygodę — jedna para od drzwi do drzwi, o każdej porze.
O zmierzchu na prowadzenie wychodzi powłoka Drive. To tutaj zyskujemy najwyższy kontrast bez efektu okularów przeciwsłonecznych o zmroku. Xdrive pozostają delikatnie przyciemnione — część osób to doceni, chociaż inni mogą uznać, że w półmroku woleliby jednak jaśniejszy obraz.




W nocy Drive znowu rządzi. Zapewnia pełną jasność obrazu, ale jednocześnie uspokaja poświaty i refleksy. Zwykłe okulary mogą być alternatywą, jeśli naprawdę priorytetem jest maksymalne rozjaśnienie, ale Drive daje po prostu bardziej komfortowe wrażenie przy mijających światłach. Xdrive również się tu bronią — minimalny tint jest akceptowalny, a sposób, w jaki te soczewki uspokajają pojedyncze błyski, też ma swoje plusy. Polaryzacja po zmroku wypada naturalnie z gry.
Ekrany i nawigacja. Scenariusz, w którym polaryzacja bywa kapryśna
Dzisiejsze kokpity to przede wszystkim ekrany — cyfrowe zegary, nawigacja, multimedia, wyświetlacze HUD. Czytelność takiego zestawu to już kwestia bezpieczeństwa, a nie tylko wygody. W zwykłych okularach i soczewkach z powłoką Drive sytuacja jest najbardziej przewidywalna. Pełna jasność, naturalne kolory, zero niespodzianek — po prostu widzimy to, co producent chciał nam pokazać.

Xdrive zachowują się podobnie. Okazjonalnie można zauważyć minimalne przygaszenie, ale nie w stopniu, który utrudnia korzystanie z systemów auta. Polaryzacja jest w tym względzie najbardziej kapryśna. Z niektórymi ekranami — zwłaszcza przy konkretnym ustawieniu głowy czy fotela — obraz potrafi się przyciemnić, albo wyglądać tak, jakby ktoś go nieco spolerował. Zwykle da się dobrać kąt, w którym wszystko jest czytelne, jednak osoby mocno polegające na HUD-ach i wyświetlaczach mogą chcieć sprawdzić to w praktyce, zanim zdecydują ostatecznie.
Ile to kosztuje? Ceny soczewek dla kierowców w Vision Express
Wszystkie ceny, które wymienię poniżej, dotyczą momentu, w którym zamawiałem swoje okulary w Vision Express. Powłoka Drive jest najtańszą modyfikacją w tym zestawieniu. Dopłata wynosi bowiem 199 zł. W zamian otrzymujemy bardzo zauważalny wzrost komfortu o zmierzchu i w nocy, bez jakichkolwiek kompromisów w jasności obrazu.

Polaryzacja plasuje się po środku pod względem ceny — to wydatek 389 zł. To dodatek, który najbardziej robi robotę w dzień, szczególnie przy długich, słonecznych trasach i mokrym asfalcie. Różnicę widać od razu, a oczy dosłownie odpoczywają. W nocy jednak musimy zmienić okulary na takie bez przyciemnienia.

Xdrive to najdroższa opcja, z dopłatą na poziomie 549 zł. W tej cenie dostajemy kompletne rozwiązanie na co dzień — jedną parę okularów, które działają i w aucie, i poza nim, dopasowując się do warunków oświetleniowych. W zamian trzeba zaakceptować minimalne przyciemnienie pod wieczór, choć część użytkowników może nawet go nie zauważyć.

Jak dobrać soczewki do własnej jazdy?
Na końcu wszystko i tak sprowadza się do tego, jak naprawdę jeździmy. Jeśli jeździcie głównie po mieście i często po zmroku — najbardziej logicznym wyborem wydaje się powłoka Drive. Jeśli całe lato spędzacie w trasie, wiele godzin w pełnym słońcu, a największym wrogiem są odblaski od jezdni i maski — wybitnie sprawdzi się polaryzacja. A jeżeli zależy wam na świętym spokoju i jednej parze okularów od rana do wieczora, również poza autem — Xdrive będzie najbardziej uniwersalną opcją.
Najważniejsze, że wszystkie te rozwiązania są dostępne w jednym miejscu — w Vision Express — i można je dobrać po badaniu wzroku, pod konkretną receptę, styl życia i sposób jazdy. Reszta to już kwestia świadomej decyzji. Czy chcemy mieć okulary dobre tylko na papierze, czy takie, które realnie odciążają oczy na drodze — w słońcu, o zmierzchu i w nocy.
