Motocykl, który ładuje się w 12 minut. Ducati i technologia QS Cobra przełamują bariery elektromobilności

Podczas tegorocznych targów IAA Mobility w Monachium mogliśmy obserwować coś, co jeszcze niedawno wydawało się odległą przyszłością. Jakie więc oblicze przyjął tym razem ten huczny prawdziwy przełom w dziedzinie magazynowania energii dla elektromobilności?
...

Amerykańska firma QuantumScape we współpracy z PowerCo SE z grupy Volkswagen zaprezentowała pierwszy na świecie elektryczny motocykl Ducati zasilany litowo-metalowymi akumulatorami z elektrolitem w stanie stałym. To nie był kolejny laboratoryjny prototyp, ale zmodyfikowany Ducati V21L, który faktycznie jeździł, więc oto po wielu latach obietnic i zapowiedzi wreszcie zobaczyliśmy kolejny dowód, że ta technologia może działać w praktyce, ale tym razem w unikalnym formacie.

Akumulatorowa rewolucja jest bliżej niż myślisz. Tym razem pokazuje nam to motocykl Ducati

Na samym początku wyjaśnimy to, co w ogóle z Ducati ma wspólnego Volkswagen i jego spółki. Na przestrzeni ostatnich lat te zależności nieco się skomplikowały, bo teraz Ducati należy do Lamborghini, które aktualnie jest w rękach Audi AG, będącego jednym z części składowych imperium Volkswagena. Co ciekawe, cały system akumulatorowy dla zmodernizowanego Ducati V12L został opracowany przez zespół Audi, a to tylko pokazuje, jak poważnie Volkswagen podchodzi do rozwoju akumulatorów półprzewodnikowych.

Czytaj też: GLC resetuje rodzinnego bestsellera Mercedesa, a AMG kradnie show modelem GT XX

Sekretem sukcesu okazał się opatentowany proces QS Cobra, który pozwala na 25-krotnie szybszą obróbkę cieplną względem wcześniejszej technologii Raptor i tym samym otwiera furtkę produkcji na skalę gigafabryk. Ta właśnie innowacja umożliwiła przejście od małoskalowych laboratoryjnych próbek akumulatorów ze stałym elektrolitem do przemysłowych możliwości wytwórczych. Architektura tych ogniw jest zupełnie inna od wszystkiego, co znaliśmy do tej pory. Są to akumulatory bezanodowe, co samo w sobie stanowi radykalne odejście od tradycyjnych rozwiązań. Dzięki temu osiągają gęstość energii na poziomie 844 watogodzin na litr, co stanowi znaczący skok w porównaniu z konwencjonalnymi akumulatorami litowo-jonowymi, które zwykle mieszczą się w przedziale 400-600 Wh/L.

Czytaj też: Limitowana Lambretta X300 podbija rynek. Tylko 999 szczęśliwców może ją mieć

Jeszcze bardziej imponujące są możliwości ładowania, bo akumulatory z ogniwami QSE-5 można naładować od 10 do 80 procent w zaledwie 12 minut, a to praktycznie rozwiązuje jeden z największych problemów elektromobilności, czyli długi czas ładowania. Dodatkowo akumulatory zapewniają ciągłe rozładowanie 10C, co oznacza, że mogą dostarczać moc dziesięciokrotnie przewyższającą ich pojemność. Jest to zresztą kluczowa cecha dla pojazdów sportowych wymagających gwałtownych przyśpieszeń, co Ducati już potwierdziło w swoim wcześniejszym wyścigowym modelu V21L MotoE.

Akumulatorowa rewolucja w elektrycznych motocyklach Ducati dopiero nabiera tempa

Monachijska demonstracja to jednak dopiero początek dłuższej drogi. Kolejnym etapem będą testy torowe specjalnie przygotowanego motocykla wyścigowego, które zweryfikują technologię w ekstremalnych warunkach. Partnerzy mają ambitny plan wprowadzenia komercyjnego rozwiązania przed końcem tej dekady, co oznacza, że pierwsze seryjne pojazdy z akumulatorami półprzewodnikowymi mogłyby pojawić się na rynku około 2030 roku. Warto jednocześnie zauważyć, że Volkswagen nie stawia wszystkiego na jedną kartę skupioną na wydajności. Równolegle bowiem PowerCo zaprezentowało seryjną wersję ogniwa Unified Cell, które zadebiutuje w rodzinie Electric Urban Car marek Volkswagen, ŠKODA i CUPRA, zapewniając zasięg do 450 kilometrów i ładowanie w mniej niż 25 minut. Produkcja ogniw Unified Cell ma ruszyć pod koniec 2025 roku w gigafabryce w Salzgitter, a później w zakładach w Walencji i St. Thomas. To element szerszej strategii budowania europejskiej niezależności technologicznej w sektorze baterii.

Czytaj też: Kupno SUV-a to wcale nie taki dobry pomysł. Eksperci zabrali głos w sprawie samochodów

Patrząc na to wszystko z pewnym dystansem, trzeba przyznać, że demonstracja w Monachium robi wrażenie. Pokazuje, że przyszłość elektromobilności może nadejść szybciej, niż wielu się spodziewało. Jeśli technologia przejdzie pomyślnie testy torowe i uda się wdrożyć ją do produkcji seryjnej, może to oznaczać koniec ery kompromisów między zasięgiem, czasem ładowania i mocą w pojazdach elektrycznych. Wtedy będziemy pytań nie “czy”, a “za ile”, ale jak już przyzwyczaił nasz świat, innowacje na rynku zawsze są ekstremalnie drogie.