Test Xtrfy MZ1 RGB, czyli myszki o kształcie godnym patentu

Pod względem samego kształtu i formy obudowy, Xtrfy MZ1 RGB Zy’s Rail będzie z pewnością jedną z dziwniejszych myszek, jakie kiedykolwiek widzieliście. Zwłaszcza pod względem ceny, która wynosi aż 330 złotych.
Test Xtrfy MZ1 RGB, myszki o kształcie godnym patentu, Test Xtrfy MZ1 RGB, Xtrfy MZ1 RGB, MZ1 RGB,
Test Xtrfy MZ1 RGB, myszki o kształcie godnym patentu, Test Xtrfy MZ1 RGB, Xtrfy MZ1 RGB, MZ1 RGB,

Pudełko i akcesoria

Przyjemne dla oka szare, twarde kartonowe pudełko Xtrfy MZ1 RGB przyciąga wzrok nietypowym designem, przedstawiającym potłuczone szkło z wielokolorowym promieniem wzdłuż boków. Na przodzie mysz dumnie prezentuje się na renderze zauważalnie większym od samej myszki, ale spokojnie – tył uzupełniają już dokładne pomiary. Nie zabrakło też skróconej specyfikacji oraz wielu przechwałek o tym, że za projekt myszki odpowiada Zy Rykoa z Rocket Jump Ninja.

Czytaj też: Test mikrofonu Trust Exxo GXT 256 na USB

Po zrzuceniu górnej części pudełka naszym oczom ukazuje się sama mysz na prostej kartonowej podstawie, pod którą znajdziemy saszetkę z instrukcją obsługi, zestawem wymiennych ślizgaczy (jeden do zamontowania od razu wedle preferencji) i podziękowaniami od głównego bohatera, czyli e-sportowca. 

Najważniejsze cechy  MZ1 RGB

  • Sensor optyczny PMW3389
  • Czułość na 8 poziomach od 400 do 16000 DPI 
  • Waga: 56 gramów bez przewodu
  • Wymiary: 111 x 58,5 x 36,5 mm
  • Materiał: przyciemniony plastik
  • Przełączniki główne: Kailh GM 8.0 
  • Liczba przycisków: 5 + rolka
  • Interfejs: USB EZcord Pro 180-centymetrowego przewodu w materiałowym oplocie
  • Odświeżanie USB: 125, 500 i 1000 Hz
  • Podświetlenie: RGB pod grzbietem i przyciskami głównymi
  • Gwarancja: 2 lata
  • Cena producenta: 340zł

Dziwacznie, ale ciekawie i z pomysłem

Już na pierwszy rzut oka MZ1 RGB wydaje się specyficzną myszką. Wpływa na to nie tylko jej nietypowy kształt, ale też zaskakująco niska wysokość i rodzaj zastosowanego tworzywa sztucznego. Xtrfy nie wystarczyło okraszenie jej całą masą specjalnych perforacji, walczących z wagą. Firma, zapewne w dążeniu do możliwie najniższego ciężaru, postawiła również na przezroczyste, przydymione tworzywo sztuczne, które wygląda tak, jakby pominęło proces lakierowania. Sam w sobie model ten składa się z sześciu głównych elementów i choć łączenia między nimi nikt nie miał zamiaru ukrywać, to pasują one nawet do wizualnego, surowego charakteru tego modelu. Co ważne, wewnętrzne elementy są odporne na kurz i wilgoć. 

Czytaj też: Test Huawei FreeBuds 4. Czy powrót do słuchawek bez gumek jest dobry?

To, co jednak jest najważniejsze, to brak jakiegokolwiek wyginania się paneli z twardego plastiku nawet przy silnym nacisku, co jednak nie uchroniło obudowy przed skrzypnięciami. Przede wszystkim na bokach. Tradycyjny zestaw rolki, dwóch przycisków głównych i jednego funkcyjnego dopełnia para bocznych oraz przewód wychodzący z myszki specjalnie pod kątem. Ten przewód zresztą, to nie jakiś prosty przewodzik, a tak zwany EZcord Pro, który jest ponoć jeszcze lepszy od EZcord firmy. Trzeba jednocześnie przyznać, że jest zadziwiająco lekki i niezawadzający na biurku, ale też jednocześnie dosyć sztywny. To zdecydowanie ciekawe połączenie, które razem z delikatnym uniesieniem tuż po wyjściu z gumowej osłonki myszki sprawiają, że o przewodzie możemy zapomnieć. 

Spód Xtrfy MZ1 RGB wyróżnia mysz na tle innych. Obok grubych białych ślizgaczy PTFE (trzech z opcjonalnym czwartym) z zaokrąglonymi krawędziami oraz luce na sensor optyczny Pixart 3389, znalazł się czteropoziomowy przełącznik i przycisk do zmiany DPI w towarzystwie diody.

Wszystko to powstało po to, aby wynagrodzić, a raczej zapewnić graczom alternatywę dla oprogramowania, którego MZ1 RGB nie posiada. Jest to jednak częsta praktyka firmy, która w aplikacje dla myszek i klawiatur się nie bawi. Muszę jednocześnie powiedzieć, że w tym modelu Xtrfy po raz pierwszy ten brak wynagrodzono w tak dobrym stylu, o czym za moment.

Ergonomia MZ1 RGB

MZ1 RGB posiada tak specyficzną bryłę, że Xtrfy pokusiło się o próbę jej opatentowania. Nic jednak dziwnego, bo ten skrojony dla praworęcznych model o delikatnym sznycie symetrycznym jest wyjątkowy na tle wszystkich innych. Posiada zwężającą się do środka obudowę z ~58 do 52,5 mm, skromną długość rzędu 111 mm i również wysokość, sięgającą tylko 36,5 mm. 

Xtrfy udało się utrzymać jej wagę na poziomie 56 gramów, ale tak okrojona obudowa nie była tego powodem. Tego typu bryła jest idealnie skrojona pod wszystkich tych, którzy lubują się w chwycie typu claw przy większych dłoniach i figertip przy mniejszych. Tak naprawdę mysz wydaje się idealna właśnie dla drobnych dłoni, ale z drugiej strony jej kompaktowość, niska waga, świetne ślizgacze i niezauważalny przewód razem kreują idealne połączenie do dynamicznych gier i graczy, u których myszki latają po podkładce na lewo i prawo. 

Test przycisków MZ1 RGB

Pod głównymi przyciskami tej myszy znalazły się nie byle jakie przełączniki, a Kailh GM 8.0  o wytrzymałości 80 milionów kliknięć w wydaniu czarnym. Te są na rynku od prawie roku, więc są dosyć nowe i przede wszystkim stworzone z myślą o myszkach z wyższej półki. Czuć i słychać to w praktyce, jako że Kailh GM 8.0  oferują zero-jedynkowy charakter działania, głośny, twardy rodzaj kliku oraz świetną responsywność. Wymagają też nieco więcej siły do aktywacji, niż zwykle, ale nie jest to uciążliwe, a raczej odświeżające. 

W przypadku tych bocznych i funkcyjnych trudno mi napisać cokolwiek innego, jak po prostu to, że działają w przyzwoity sposób i nie zacinają się, podczas gdy sama rolka należy już do tych z rodzaju cichych. Chociaż posiada gęsto usłane łożysko, umożliwiające szybkie i krótkie przeskoki, to działa ono na tyle “ciężko”, że trudno złapać się na przypadkowym przescrollowaniu broni czy dokumentu. Jego głównymi zaletami jest więc cichość i wysoka dynamiczność. 

MZ1 RGB udowadnia, że aplikacja nie jest wymogiem

Chociaż brak oprogramowania zupełnie odcina nas od możliwości ustawienia własnego poziomu czułości czy makr, to Xtrfy postarał się o to, żeby nie było to tak odczuwalne. Stąd aż osiem predefiniowanych poziomów DPI, które wynoszą:

  • 400 DPI
  • 800 DPI
  • 1200 DPI
  • 1600 DPI
  • 3200 DPI
  • 4000 DPI
  • 7200 DPI
  • 16000 DPI

Te zmieniamy po prostu klikając w przycisk na spodzie, co może przeszkadzać tym, przyzwyczajonym do zmieniania jej przyciskiem nad rolką. Ten jednak obrał zupełnie inną rolę – jest przyciskiem funkcyjnym, jak żaden inny. 

W połączeniu z odpowiednim ustawieniem przełącznika możemy za jego pomocą wpływać na podświetlenie (tryb, kolor, szybkość efektu, jasność), poziom LOD (między poziomem 2,5 i 1 mm) czy odświeżanie USB (125, 500, 1000 Hz). Kiedy już skończymy zabawę w ustawienia, najlepiej przesunąć go na “F11”, przez co będzie pełnił funkcję tradycyjnego klawisza F11 z klawiatury. Co ciekawe, możemy też ustawić parametr debounce (to czas, po którym mysz nie odczyta kolejnego kliknięcia) na poziomie 2, 4, 8 i 12 milisekund. 

Podświetlenie 

Moc RGB obecna w myszce MZ1 RGB w moich oczach jest zupełnie zbędne. Nie tylko dlatego, że zwiększa niepotrzebnie wagę myszki, ale też dlatego, że podkreśla jej dziwaczne tworzywo sztuczne, które prześwituje w ogromnym stopniu. Oczywiście jednym to się spodoba, a drugim nie i choć osobiście wolałbym, żeby Xtrfy darowało sobie świecidełka w takim modelu, to wydaje mi się, że uzyskany efekt jest ciekawy. Może nie wizualnie powalający, ale po prostu ciekawy. 

Z jednej strony MZ1 RGB rozświetla swoją mleczną wstawkę między głównymi przyciskami i obudową, a z drugiej podświetlana nazwa producenta tuż pod grzbietem, która prześwituje przez dziurki. Muszę jednak przyznać, że sama jakość podświetlenia w tej myszce pozytywnie zaskakuje.

Test sensora Pixart 3389

Po flagowym czujniku optycznym trudno oczekiwać niskiej precyzji i rzeczywiście wyposażona w Pixart 3389 MZ1 RGB, to nie jakaś tam mysz, a taka, która zawdzięcza temu sensorowi topową precyzję i charakter pracy. W testach odświeżania trzymała skutecznie poziom ~1000 Hz, jej LOD po ustawieniu na 1 mm rzeczywiście sprawiał, że sensor nie reagował na wysokości 1,2 mm (jedna płyta CD), a sam feeling pozbawiony jakichkolwiek przejawów smoothingu wypadł wręcz cudownie, jak to w 99% myszek z Pixart 3389.

Powyżej możecie podejrzeć szczegóły samych testów i tutaj muszę ponarzekać. Widzicie zaznaczone na zielono, pomarańczowo i czerwono pułapy DPI? Ten drugi oznacza poziom, na którym to sensor zaczyna łapać małe skrzywienia (jittering wysokiej częstotliwości), który jest dostrzegalny przy użyciu programów, a trzeci (czerwony) oznacza już poziom, gdzie każdy odczuje drastyczny spadek precyzji. W tym wszystkim boli przede wszystkim brak poziomu 2400 DPI, który idealnie uplasowałby się między 3200 i 1600 DPI.

Czytaj też: Test pendrive’a Attache 4 3.1 256GB od PNY

Test Xtrfy MZ1 RGB – podsumowanie

Obecnie myszkę Xtrfy MZ1 RGB kupicie za 339 złotych, co jasno wskazuje, że ten model jest przedstawicielem może nie tyle topowego segmentu, ile  tego “średnio wysokiego”. Rzeczywiście trudno się z tym nie zgodzić. Ta propozycja od Xtrfy nie oferuje czegoś bardzo, ale to bardzo “ponad”, choć sama w sobie jest świetną myszką do dynamicznych gier i wyróżnia się na rynku zarówno wyglądem, jak i bryłą oraz funkcjami sterującymi.

Przy tym wszystkim trudno więc polecić ten model wszystkim, bo jest on na tyle niszowy, że w tej cenie znajdziemy znacznie więcej uniwersalnych wyborów. Jeśli jednak chcecie coś nowego, świeżego, to Xtrfy MZ1 RGB będzie dla Was idealną propozycją.