Elektryczny motocykl rodem z przyszłości. Rzućcie okiem i oceńcie nieoficjalny koncept Dust

Projektant Nazar Eisa postanowił odpowiedzieć na pytanie, jak mógłby wyglądać elektryczny motocykl Tesli. Przekuł więc swoje wyobrażenie na rendery, inspirując się ewidentnie filmem Tron: Dziedzictwo z 2010 roku, w którym to motocykle tego typu stały się być może jego najbardziej charakterystycznym elementem. Tak powstał koncept Tesla Dust.
Elektryczny motocykl Tesli, nieoficjalny koncept Dust, Tesla Dust
Elektryczny motocykl Tesli, nieoficjalny koncept Dust, Tesla Dust

Gdyby kiedyś powstał elektryczny motocykl Tesli, dobrze byłoby, gdyby projektanci firmy zaszaleli tak, jak Nazar Eisa

Określenie tego projektu mianem czegoś, co mogłaby zapewnić światu Tesla, nie jest przypadkiem. Firma pod wodzą Elona Muska ma już przecież w planach stworzenie Cybertrucka zaprezentowanego 21 listopada 2019 roku w formie prototypu, czyli elektrycznego pickupa rodem z przyszłości. Tesla ma też zamiar stworzyć podobnego do Cybertrucka quada i kto wie? Może wraz z rozwojem, w pewnym momencie w przyszłości zapewni też światu innowacyjny motocykl elektryczny? Jeśli tego zapragnie, będzie miała sporo do udowodnienia, bo jej projektanci będą musieli przebić wszystkie dotychczasowe fanowskie projekty.

Czytaj też: Elektryczny Ryzr od SAIC Design łączy świat samochodów i motocykli w futurystycznym stylu

Koncept Dust został okraszony całkowicie metalicznym wykończeniem swoich agresywnych, wyraźnych linii geometrycznych, które jednak pozwalają wybrzmieć dążeniu do wysokiej aerodynamiki tam, gdzie jest to potrzebne. Z jednej perspektywy jego nadwozie wydaje się bardzo skomplikowane, ale z drugiej widać, że to tylko gra świateł i cieni. Zwłaszcza w wariancie szaro-czarno-złotym, podkreślającym poszczególne linie. Tuż pod kierownicą mógłby znaleźć się zestaw akumulatorów, współpracujący z dodatkowymi ogniwami w dolnej części, zapewniając jeszcze okazalszy zasięg i niższy środek ciężkości.

Czytaj też: Kawasaki nie ma elektrycznego motocykla w ofercie, a chce sprzedawać głównie takie

Całkowicie zabudowane nadwozie byłoby też świetną opcją do ukrycia pełnego systemu amortyzacji oraz silników, które musiałyby doczekać się nowego formatu, patrząc po tym, jak nadwozie łączyłoby się z kołami zupełnie pozbawionymi piasty. Rama motocykla tego typu musiałaby być zresztą małym dziełem sztuki, bo zdecydowanie zbyt duży rozstaw obu kół znacząco osłabiłby stabilność strukturalną. Ta z kolei musiałaby być na najwyższym poziomie, patrząc po podkreślonym przez niski prześwit wyścigowym charakterze tego futurystycznego jednośladu, który musiałby wytrzymywać ogromne obciążenia podczas jazdy.