Trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt zakończył próby morskie. Teraz czas na system bojowy

Prace nad okrętami typu Zumwalt trwają nadal. Wprawdzie pierwszy egzemplarz (DDG-1000) trafił już na służbę, ale ciągle praca wre nad dwoma kolejnymi, z czego DDG-1002 o nazwie Lyndon B. Johnson, właśnie zaliczył kolejny kamień milowy. Co ciekawe, ten trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt obierze inną drogę na służbę. Zamiast dwuetapowego podejścia jego konstrukcji w stoczni i kompletowania systemu bojowego w bazie w San Diego, wykorzysta bardziej tradycyjne podejście trafienia do eksploatacji.
Trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt,
Trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt,

Stojąca za tymi okrętami Marynarki Wojennej USA historia ciągnie się już od lat i miała wiele zwrotów akcji. Wystarczy tylko wspomnieć, że początkowo trzy egzemplarze nie miały być wcale niszczycielami. Po raz pierwszy niszczyciele klasy Zumwalt ujrzały światło dzienne na początku XXI wieku. Wtedy wspominano o nich, jako o najbardziej obiecujących okrętach wojennych. Planowano aż 32 egzemplarzy z dwoma 155-mm działami, ale koszty rozwoju programu, na czele z bronią, wzrosły na tyle, że Pentagon w 2017 roku musiał wycofać się z pierwotnych planów i z trzydziestu dwóch okrętów wojennych Zumwalt zrobić… trzy niszczyciele. 

Po zakończeniu swoich prób morskich, trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt doczeka się finalizacji i aktywacji systemu uzbrojenia

Lyondon B. Johnson, jako trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt, zaczął powstawać cztery lata temu. W styczniu 2017 roku położono pod niego stępkę i ledwie rok później doczekał wodowania. To, na tle poprzedników z konstrukcją trwającą kolejno 2 i 3 lata, nieco zaskoczyło, a sam proces dążący do podniesienia na nim bandery, również może potrwać krócej. Wedle szacunków, ma to mieć miejsce w 2024 roku.

Czytaj też: Pierwszy nuklearny okręt podwodny Korei Południowej. Wreszcie państwo ma do tego możliwości

Jako jedyny z całej trójki nie doczeka się “specjalnego statusu”, czyli przekazania do wstępnej eksploatacji przed integracją systemów uzbrojenia. Trafi do niej dopiero po tym, jak doczeka się swoich systemów uzbrojenia, o które zadba prywatna stocznia w Missisipi. Najnowsze informacje na jego temat, które udostępnił serwis Interesting Engineering wskazują, że ten właśnie trzeci amerykański niszczyciel Zumwalt zakończył swoje podstawowe próby morskie. To oznacza, że kolejnym etapem będzie dla niego właśnie pełna aktywacja systemu bojowego.

Czytaj też: Rosyjski dron S-70 Ochotnik-B z nową dyszą wylotową. Dzięki niej będzie trudniejszy do namierzenia

Sercem klasy Zumwalt jest Zintegrowany System Zasilania o mocy do 80 megawatów. To złożona sieć elektryczna, która zamiast bezpośredniego połączenia mechanicznego, kieruje energię z silników okrętowych w poprzek okrętu. Ten niszczyciel posiada nadmiar energii dla różnych rodzajów broni i czujników przez cały okres eksploatacji okrętu, bo wspominanie 80 MW jest w stanie zasilić małe miasteczko.

Czytaj też: Amerykańska Marynarka Wojenna chwali się kolejnym udanym testem broni laserowej

Jak w przeszłości podał serwis U.S. Naval Institute News, obecne plany z Zumwalt obejmują zastąpienie m.in. jednego lub dwóch 155-milimetrowych systemów broni okrętu zmodyfikowanymi Multiple All-Up-Round Canisters (MAC) z okrętów podwodnych klasy Ohio. W nich znajdzie się miejsce dla siedmiu pocisków Tomahawk. Jednak te są trzykrotnie mniejsze od pocisków C-HGB, dlatego zmodyfikowana wyrzutnia MAC ponoć przyjmie nie 7, a 4 tych hipersonicznych pocisków. Na pokładzie niszczycieli Zumwalt może znaleźć się do czterech MAC.