Amerykańscy Marines ćwiczą walkę z rosyjskimi śmigłowcami. Wykorzystują do tego Stingery

Według oficjalnych informacji amerykańskiego Korpusu Piechoty Morskiej, częścią zakończonego już szkolenia WTI było ciekawe ćwiczenie, obejmujące walkę z rosyjskimi śmigłowcami. W jego ramach amerykańscy Marines szkolili się wprawdzie z dala od frontu w Ukrainie, ale najwyraźniej “duchem” tam właśnie byli.
walkę z rosyjskimi śmigłowcami, Stinger,
walkę z rosyjskimi śmigłowcami, Stinger,

Podczas ostatnich ćwiczeń wykorzystano Stingery, by przećwiczyć walkę z rosyjskimi śmigłowcami

Amerykańscy Marines przeprowadzili szkolenie przeciwlotnicze w pobliżu Yumy, w stanie Arizona na terenie USA. Mowa dokładnie o Marines przynależących do Ground Base Air Defense oraz Marine Aviation Weapons and Tactics Squadron One (MAWTS-1). Ci przeprowadzili kurs Weapons and Tactics Instructor (WTI), czyli siedmiotygodniowe szkolenie prowadzone przez MAWTS-1.

Czytaj też: Rosyjskie BMP-1AM Basurmanin już na froncie. To najnowsza odmiana bojowego wozu piechoty

To szkolenie zapewnia żołnierzom standaryzowany zaawansowany trening taktyczny i certyfikację kwalifikacji instruktorów jednostki, co wspiera szkolenie i gotowość lotnictwa Marynarki Wojennej, a także pomaga w rozwijaniu i stosowaniu broni czy taktyki lotniczej. Częścią tego szkolenia były treningi z wykorzystaniem przeciwlotniczego zestawu rakietowego w formie samodzielnego systemu obrony powietrznej FIM-92 Stinger.

Ten powstał i jest utrzymywany obecnie na służbie zwłaszcza po to, aby zestrzeliwać śmigłowce produkcji rosyjskiej, jak np. Mi-24 Hind. Jego skuteczność w tym zastosowaniu potwierdziło zresztą wykorzystanie zestawów w Ukrainie po zrealizowaniu licznych dostaw tych sprzętów w ciągu ostatnich tygodni.

Czytaj też: Każdy może dozbroić Ukrainę. Pentagon ogłosił nietypowy program

Za projekt FIM-92 Stinger odpowiada General Dynamics, ale ich produkcję realizuje Raytheon Missile Systems. Stingery zdecydowanie można określić mianem starych, bo projektowanie zakończono w 1967 roku, a do służby weszły w 1981 roku, więc powstawały jeszcze w czasach funkcjonowania ZSRR. Obecnie ich cena wynosi około 515000 zł, a w ciągu ostatnich dekad powstało kilka wersji.

Czytaj też: Pierwszy morski atak w wykonaniu tureckiego drona AKINCI firmy Baykar

Długie na 1,52 metra pociski Stinger są naprowadzane dokładnie w ten sam sposób, jak nasze polskie pociski Piorun, czyli na podczerwień. To oznacza, że kierują się na elementy emitujące promienie cieplne danego helikoptera, drona czy samolotu. Rozwijają prędkość 725 m/s dzięki dwustopniowemu silnikowi rakietowemu, a na papierze są skuteczne przeciwko obiektom oddalonym o 4800 metrów i na wysokości do 3800 metrów. W cel uderzają swoją głowicą bojową z 1 kilogramem materiału HTA-3 z zapalnikiem uderzeniowym i trybem samozniszczenia po 18 sekundach od wystrzelenia.