Rosyjski procesor Baikal-S. W sprzedaży miały być ich dziesiątki tysięcy, a po sankcjach możliwe, że nie będzie… żadnego
Rosja to zdecydowanie nie kraj “płynący wysoką technologią”. Obecnie ma możliwość wyłącznie produkcji 90-nm układów, czyli tych sprzed dobrych 15 lat, przez co do tej pory korzystał ze wsparcia innych firm, ale w tym roku te one odwróciły się (oficjalnie) od Rosji. Są więc szanse, że albo produkcja Baikal-S jednak trwa w nieokreślonym miejscu, albo zdjęcia przedstawiają dawniej wyprodukowany układ, a przypomnijmy, że dawniej za produkcję odpowiadała firma TSMC, angażując do tego 16-nm proces technologiczny.
Czytaj też: Dzięki EarCommand wypowiecie komendy głosowe, które usłyszy tylko Wasz sprzęt
O Baikal-S dowiedzieliśmy się przed prawie rokiem. Już wtedy poznaliśmy szczegóły co do tego procesora i zamiar odpowiadającej za niego firmy co do produkcji 10000 układów w 2022 roku i trzykrotnie więcej w 2023 roku. Przechodząc do najważniejszego Baikal-S to układ stricte profesjonalny, mający zapewnić rosyjskim klientom nie kolejną alternatywę przy kompletowaniu zestawy gamingowego, a serwerowego.
Czytaj też: Jeden ruch Joe Bidena może sparaliżować świat elektroniki. Jest źle, będzie gorzej
Gwarantuje to swoimi 48 rdzeniami Cotex-A75 opartymi na architekturze Arm, które wykorzystują Instruction Set Architecture (ISA). Układ doczekał się nazwy kodowej BE-S1000 i jest w stanie obsłużyć 48 rdzeni z częstotliwością bazową 2,0 GHz i podbiciem do maksymalnie 2,5 GHz przy TDP wynoszącym 120 W. Na jednej płycie głównej stworzonej specjalnie dla tego procesora może znaleźć się do czterech egzemplarzy Baikal-S, które obsługują pięć zestawów PCIe 4.0 x16 z czego trzy z nich wspierają CCIX 1.0.