Kamień milowy ku bezemisyjnemu lotnictwu. Rolls-Royce przetestował pierwszy silnik lotniczy na wodór

W dążeniu do uczynienia przemysłu lotniczego przyjaznym dla środowiska, część firm zaczęła rozwijać elektryczne samoloty, część postawiła na paliwa SAF, a jeszcze inne poszły w kierunku być może najbardziej obiecującego paliwa przyszłości – wodoru. Dzisiejsza wiadomość tyczy się tej trzeciej grupy, jako że Rolls-Royce przetestował pierwszy silnik lotniczy spalający wodór w ramach swojego projektu prowadzonego we współpracy z easyJet.
silnik lotniczy spalający wodór
silnik lotniczy spalający wodór

Pierwszy silnik lotniczy na wodór zadziałał. To mały, ale bardzo ważny krok do uczynienia lotnictwa ekologicznym

Test miał miejsce w ośrodku ministerstwa obrony w Wielkiej Brytanii i dotyczył całkowicie oryginalnego silnika turbośmigłowego Rolls-Royce AE-2100A. Oznacza to, że nie był on w ogóle przerabiany do spalania wodoru, ale tego nie można jednak powiedzieć o samym podsystemie paliwowym. Zwykle bowiem ten silnik stosowany m.in. w Saab 2000 czy potężnych samolotach C-130J Hercules pożera podczas lotu setki litrów paliwa lotniczego, generując przy tym całą masę emisji.

Czytaj też: Minerał z płaszcza Ziemi. Jak udało się go odnaleźć?

Tym jednak razem w przewodach paliwowych podpiętych do Rolls-Royce AE-2100A znalazł się wyprodukowany zrównoważonymi metodami wodór, który powstał w wyniku rozszczepienia wody w European Marine Energy Centre w Wielkiej Brytanii. Test spalania został zakończony z powodzeniem i choć to może sugerować rychłe wejście takich silników do tradycyjnych silników, to w praktyce jest to jeszcze bardzo odległe.

Czytaj też: LHC zdał kolejny ważny test. Nowe detektory gotowe na wielkie odkrycia

Wodór nie jest bowiem jakimś tam zwykłym paliwem, którego można przechowywać w ten sam sposób, co paliwo lotnicze. Należy go magazynować w niskich temperaturach rzędu -253 stopni Celsjusza oraz w bardzo dobrze zabezpieczonych zbiornikach, a przed momentem zapłonu, przekształcać z powrotem w formę gazową. Wiąże się to z dodatkowym osprzętem i na ten moment wydaje się niemożliwe do osiągnięcia przy stosowaniu racjonalnych rozwiązań.

Czytaj też: Dlaczego pioruny strzelają zygzakiem? Zaskakująca teoria rozwiązuje zagadkę fizyki sprzed 50 lat

Walczyć jest jednak o co, jako że przemysł lotniczy jest odpowiedzialny za około 12% emisji dwutlenku węgla, a wedle wielu inicjatyw do 2050 roku świat powinien stać się neutralny pod względem emisji CO2. Dlatego też zarówno Rolls Royce, jak i easyJet planują kontynuować współpracę w celu przeprowadzenia “serii dalszych testów na platformie, prowadzących do pełnowymiarowego testu naziemnego silnika odrzutowego Rolls-Royce Pearl 15”. Z czasem przyjdą też testy w locie.