Test ROG Strix Impact III. W końcu gamingowa myszka “dla ludu”

W ofercie oddziału ROG firmy Asus znajdziemy całą masę myszek. Część z nich było mi dane przetestować i były to modele albo z najwyższej półki, które oferowały wiele i kosztowały równie dużo, albo projekty zwyczajnie niepotrzebnie skomplikowane. Dziś patrzę na wszystkie myszki ROG, porównuje jedne do drugich i wygląda na to, że ROG Strix Impact III jest istnym rodzynkiem w ofercie producenta. Jest to myszka “dla ludu”, zarówno pod względem projektu, jak i ceny.
ROG Strix Impact III
ROG Strix Impact III

Nieprzesadzony projekt w sprawdzonej formie. ROG Strix Impact III w pigułce

Czego można dziś oczekiwać od gamingowej myszki w cenie do 200 złotych? Na przestrzeni ostatnich lat nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal podstawą jest ergonomia, jakość wykonania, trwałość oraz precyzja. W tych sferach producenci zwykli szaleć tylko w ostatniej kwestii, starając się upychać najbardziej precyzyjne sensory w możliwie najbardziej budżetowych modelach. Efektem tego są szalenie dobre myszki w cenie około 100 złotych. które wykorzystują jedne z najbardziej precyzyjnych modeli, ale którym brakuje nieco wyjątkowości. 

Czytaj też: Test Keychron V1 – mechaniczna klawiatura, której potrzebowałem

Gdzie w tym wszystkim plasuje się ROG Strix Impact III? Zdecydowanie daleko tej myszy do wspomnianych modeli, które nadają priorytet precyzji. Zamiast bardzo dobrych czujników pokroju PMW3330 czy PMW3360 gamingowy oddział Asusa wykorzystuje wariant po prostu “dobrego” sensora PMW3310 w postaci 3311. Tak przynajmniej zdaje się sugerować wzmianka o tej liczbie w specyfikacji, a co mówią testy?

Wedle pomiarów ROG Strix Impact III jest wyposażona sensor z górnej półki. LOD na poziomie 2 mm, trzymanie odświeżania na poziomie 1000 Hz i wysoka precyzja do poziomu ~2400 CPI zdecydowanie to potwierdza. Podobnie zresztą, jak subiektywne odczucia w pracy i graniu, bo zarówno kursor, jak i celownik, utrzymują wysoki poziom responsywności. Sensor gubi się jednak nieco przy szybkich ruchach okrężnych, co potwierdza pomiar w MouseTesterze, ale w ogólnym rozrachunku bardzo zaskoczył mnie swoją precyzją.

Czytaj też: Test Keychron K3 version 2 (K3E3). Tak! Znalazłem! Takiej klawiatury szukałem

Czym więc ROG Strix Impact III się wyróżnia? Przede wszystkim możliwością prostego rozkręcenia myszki i wymiany przełączników głównych przycisków. Inną kwestią jest to, czy aby na pewno chcecie się pozbywać oryginalnych, bardzo responsywnych, ale jednocześnie głośnych i wymagających sporo siły do aktywacji przełączników ROG o wytrzymałości 70 milionów aktywacji na inne trzypinowe przełączniki mechaniczne. Jeśli tak albo jeśli po prostu lubicie eksperymentować z przełącznikami, ten model będzie dla was idealny. 

ROG w przypadku tego modelu postawił na idealne połączenie z myślą o dynamicznych grach (w domyśle strzelanek). Mowa o symetrycznej bryle o wielkości 126 x 62 x 39 mm, która nadaje się idealnie do każdego rodzaju chwytu, bardzo niskiej wadze rzędu 59 gramów (wynik imponuje z racji braku perforowanej obudowy) oraz leciutkim przewodzie ROG Paracord o długości 2 metrów. Pięć ślizgaczy wysokiej jakości o zaokrąglonych krawędziach dodatkowo ułatwia ruch po podkładkach, a o odpowiednią przyczepność dba wysokiej jakości tworzywo sztuczne, które na głównych przyciskach przyjęło chropowaty charakter, a na panelach bocznych wzór w formie kilkudziesięciu cieniutkich paseczków. 

Czytaj też: Test Roccat Syn Max Air. Bezprzewodowy (prawie) ideał dla graczy

Inne elementy myszki również wypadają bardzo dobrze. Tyczy się to odpowiednio zaprojektowanych przycisków bocznych, niehałasującej zbytnio rolki czy przyjemnego dla oka podświetlenia zarówno rolki właśnie, jak i logo ROG na grzbiecie. Muszę was jednocześnie uczulić zwłaszcza na jedną kwestię – umiejscowienie przycisku zmiany czułości na spodzie. Jeśli często ją zmieniacie podczas gry, będziecie zmuszeni nadpisać np. funkcję jednego z przycisków bocznych, aby móc to robić szybciej i bez potrzeby podnoszenia myszki.

Zrobicie to z kolei w prosty sposób, bo z wykorzystaniem aplikacji Armoury Crate, gdzie zaktualizujecie firmware i w ramach trzech profili zapisywanych bezpośrednio w pamięci myszki dostosujecie efekt podświetlenia, doprecyzujecie cztery poziomy czułości (od 100 do 12000 CPI z przeskokami co 50 jednostek) i właśnie nadpiszecie funkcje praktycznie wszystkich przycisków (z wyjątkiem LPM). 

Test ROG Strix Impact III – podsumowanie

Na rynku znajdziemy całą masę myszek w cenie do 200 złotych i nieobecna jeszcze w polskich sklepach ROG Strix Impact III powinna kosztować właśnie nie więcej, niż 199 złotych (według mnie), bo nie cenię aż tak bardzo możliwości swobodnej wymiany przełączników. W porównaniu do poprzednika (ROG Strix Impact II) odznacza się przede wszystkim niższą wagą i wyższą precyzją, a jednocześnie brakiem przesadzonego systemu podświetlenia, podczas gdy na tle konkurencyjnych modeli odznacza się lepszym wykonaniem, niską wagą oraz innowacyjną możliwością prostej wymiany przełączników. Daleko jest więc niej do najlepszego stosunku ceny do możliwości, ale jeśli dokładnie wiecie, co kupujecie, będzie dla was idealna.