Międzyplanetarna droga szybkiego ruchu, czyli jak dotrzeć na Marsa w 45 dni

Tak jak Juliusz Verne pisał o trwającej 80 dni podróży dookoła świata, tak i inżynierowie kosmiczni chcieliby – w czasie niemal dwukrotnie krótszym – dotrzeć na Marsa.
Międzyplanetarna droga szybkiego ruchu, czyli jak dotrzeć na Marsa w 45 dni

45 dni to ich zdaniem wystarczająco długo, aby załogowa misja startująca z Ziemi znalazła się na Czerwonej Planecie. O słuszności swojej propozycji przekonuje Ryan Gosse z University of Florida, który został jednym z laureatów nagrody związanej z kosmicznymi pomysłami.

Czytaj też: Na Marsie jest woda, a może i życie. Dowody są naprawdę solidne

Jak wyjaśnia naukowiec, najbardziej optymalnym rozwiązaniem miałoby być wykorzystanie bimodalnej konstrukcji opartej na reaktorze NERVA z litym rdzeniem, który zapewniłby 900-sekundowy impuls właściwy. Byłoby to dwukrotnie więcej aniżeli w przypadku obecnie stosowanych rakiet chemicznych. Pomocna miałaby być również technologia stosowana w silnikach spalinowych, która wykorzystuje fale ciśnieniowe powstające w wyniku reakcji do sprężania zasysanego powietrza.

Jak czytamy na stronie NASA, elektryczny napęd jądrowy (NEP) może zapewnić bardzo wysoki impuls właściwy, przekraczający 10 000 sekund, leczo oferuje przy tym niski ciąg i ograniczony stosunek masy do mocy.  Poza tym pojawia się potrzeba dostępu do elektrycznego źródła energii, co z kolei rodzi trudności w zakresie pozbywania się nadmiaru ciepła w przestrzeni kosmicznej. W takich warunkach konwersja energii cieplnej wynosi bowiem nie więcej niż 30-40%.  

Z proponowanym napędem załogowa podróż na Marsa miałaby potrwać zaledwie 45 dni

Z tego względu idealnym rozwiązaniem miałby być cykl WR (Wave Rotor), który mógłby zapewnić podobną siłę ciągu jak napęd NERVA klasy NTP, przy jednoczesnym impulsie właściwym wynoszącym 1400-2000 sekund. Łącząc to z cyklem NEP inżynierowie mogliby zwiększyć ten impuls do nawet 1800-4000 sekund przy minimalnym zwiększeniu masy.  

Taki duet powinien sprawdzić się nawet w przypadku misji załogowych, skracając czas trwania lotu na Marsa do około 45 dni. Byłoby to rzecz jasna nie lada osiągnięciem, ponieważ przy użyciu obecnie dostępnych technologii taka wyprawa potrwałaby znacznie dłużej – bez wątpienia co najmniej kilka miesięcy. A to i tak bardzo optymistyczny scenariusz, ponieważ te bardziej realne wskazują na nawet 2-letnie misje. 

Czytaj też: Elon Musk nie zabierze nas na Marsa – zrobią to Polacy

Oczywiście sama kwestia napędu to zaledwie jest z kilku problemów wymagających rozwiązania. Potencjalni uczestnicy lotu na Czerwoną Planetę byliby narażeni na kontakt z promieniowaniem kosmicznym (zarówno w czasie podróży, jak i po dotarciu na miejsce), nie wspominając o innych trudności. Do nich zalicza się między innymi konieczność funkcjonowania w niebezpiecznym, marsjańskim środowisku oraz pozostawanie na łasce ograniczonych zasobów.