Rosyjski helikopter Ka-52 i myśliwiec Su-57 sieją postrach w przestworzach. Wiemy, ile kosztują

Helikopter Ka-52 i myśliwiec Su-57 to zdecydowanie dwa rosyjskie arcydzieła awiacji. Można nawet uznać je za najważniejsze maszyny lotnicze w tamtejszym wojsku, jako że innego tak zaawansowanego helikoptera i myśliwca Rosja zwyczajnie nie ma. Zastanawialiście się jednak kiedyś, ile dokładnie kosztują i jak wypadają na tle amerykańskich odpowiedników?
Rosyjski myśliwiec Su-57
Rosyjski myśliwiec Su-57

Cena Ka-52, czyli wyjątkowego helikoptera szturmowego Rosji

Helikopterowi Ka-52 poświęciłem niegdyś specjalny artykuł, opisując w nim wszystkie jego najważniejsze cechy. Zajrzyjcie więc tam, jeśli chcecie dowiedzieć się o wszystkim, co wyróżnia Ka-52 na tle innych śmigłowców szturmowych, czyli takich, które latają z całą masą uzbrojenia i zaawansowanymi systemami wyszukiwania oraz celowania. Jest tego tak dużo, że w kabinie tego helikoptera zasiadają dwie osoby, z czego jedna jest odpowiedzialna za pilotowanie, a druga głównie za oglądanie otoczenia i reagowanie na wrogie cele wszelkiego rodzaju.

Czytaj też: Rosja stworzyła pierwsze nuklearne torpedy Posejdon. Będą nie do zatrzymania i zmiotą każdą bazę wojskową

Jako podstawowa maszyna Rosji do panowania w powietrzu, śmigłowiec Ka-52 może działać w każdych warunkach pogodowych i o każdej porze dnia. Jest na dodatek dosyć wszechstronny, bo w praktyce może wykonywać zadania zwiadowczo-szturmowe, podczas których może zniszczyć wykryte cele swoim bogatym arsenałem. Sam jest odporny na pociski 12,7 mm oraz odłamki pocisków kalibru 23 mm, dzięki czemu misje bliskiego wsparcia nie są mu straszne. Podczas nich może zwalczać zarówno cele nieopancerzone, jak i ciężko opancerzone, a to dzięki sześciu punktom montażowym pod skrzydłami, które mogą doczekać się całej masy wyrzutni różnych pocisków na czele z kierowanymi przeciwpancernymi 9K121 Wichr oraz 9M120 Ataka.

Ka-52 Aligator, Ka-52 , Śmigłowce szturmowe Ka-52 Aligator, podstawowy sprzęt Rosji do panowania w powietrzu, Śmigłowce Ka-52 Aligator,

Innymi słowy, Ka-52 to taki “latający czołg”, który może wiele, ale który w dobie rozwiniętych ręcznych systemów przeciwlotniczych jest narażony na zestrzelenie nawet podczas teoretycznie “bezpiecznego lotu” na niskim pułapie. Kiedy jednak już to nastąpi (np. trafi go polski Piorun), pilot i operator mogą aktywować procedurę katapultowania z kabiny. Zanim jednak systemy katapultujące zadziałają, ładunek wybuchowy oddziela łopaty wirnika od helikoptera, czasza otwiera się, a wkrótce po tym wspomagane silnikami rakietowymi fotele są wystrzeliwane w powietrze.

Czytaj też: Okręt podwodny płynął pod lotniskowcem i szpiegował. Tego dnia Brytyjczycy zagrali na nosie Rosjanom

Do tanich Ka-52 więc zdecydowanie nie należy, ale jak jest w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie przyniósł niedawny artykuł, doszukując się ceny w dokumentach samego producenta, który w 2021 roku dostarczył rosyjskiemu rządowi dwanaście Ka-52, inkasując za każdy egzemplarz 958 milionów rubli, choć proces jego produkcji pochłania więcej, bo 1,177 miliarda rubli. Przekłada się to 16,47 mln dolarów wedle kursu z 2021 roku lub 30,5 mln dol. wedle przeliczeń związanych z warunkami w sektorze bezpieczeństwa i różnic między USA oraz Rosją.

Nowa wersja AH-64 Apache, ulepszony śmigłowiec szturmowy
Apache

Przedsiębiorstwo traci więc na tych umowach, które często są zwyczajnie nieopłacalne w rosyjskim przemyśle zbrojeniowym, ale w ogólnym rozrachunku produkuje “na papierze” potężniejsze helikoptery od słynnych amerykańskich maszyn. Przykładowo produkcja AH-64 Apache w najnowszej wersji -E pochłania od 120 do 140 milionów dolarów, co tylko pokazuje rozstrzał między sektorami wojskowymi obu państw.

Cena Su-57, czyli pierwszego myśliwca piątej generacji w rękach Rosji

Przechodząc do zdecydowanie potężniejszych i budzących znacznie więcej emocji maszyn, musimy przygotować się jednocześnie na znaczny skok ceny. Zwłaszcza że ten myśliwiec-legenda (rosyjskiego Su-57 nie widziano jeszcze w akcji), to oczko w głowie Rosji, które jako pierwsze w całej rodzinie Su- zalicza się do myśliwców piątej generacji, dzięki postawieniu na projekt o obniżonej wykrywalności (stealth – więcej o tym przeczytacie tutaj). Su-57 miał być pierwotnie odpowiedzią na myśliwce F-22 Raptor Stanów Zjednoczonych, a choć pierwszy jego oblot miał już miejsce w 2010 roku, to Rosja nadal nie może wysyłać je na misję, bo żaden z 9 egzemplarzy w wersji produkcyjnej, którego dostawę zrealizowano, nie jest ponoć w stanie operacyjnym.

Czytaj też: Najważniejsze bomby w historii. Dziś liczy się precyzja, a Rosja nie nadąża za zmianami

Rosyjski myśliwiec Su-57

Najbardziej wiarygodne informacje o cenie Su-57 znalazły się na prezentacji pokazanej rosyjskiemu ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu podczas jego wizyty w zakładzie produkcyjnym Su-57 w Komsomolsku w sierpniu 2020 roku. Wtedy stwierdzono, że cena dwóch egzemplarzy z początkowej partii (ukończonej w 2019 i 2020 roku) wynosiła po 4,7 miliarda rubli (wliczając w to 20% podatek VAT) oraz zapowiedziano jej obniżenie do 3,192 miliarda rubli do 2028 roku. Egzemplarz Su-57 w 2020 roku kosztował więc jakieś 66 milionów dolarów w przeliczeniu 1:1, ale pamiętajmy, że z racji różnic między USA i Rosją, te ceny są kompletnie inne w sektorze obronności. Dlatego znacznie bardziej podoba mi się wyliczenie The Drive, wedle którego Su-57 kosztował nie 65 mln dolarów, a prawie 140 mln dolarów. Z kolei amerykański F-22 kosztował w latach produkcyjnych 139 milionów dolarów, a F-35A kosztuje obecnie 78 milionów dolarów, co świadczy o świetnej optymalizacji kosztów przez firmę Lockheed Martin.

rosyjski myśliwiec Su-57
Rosyjski myśliwiec Su-57

Pamiętajmy jednak, że Rosja jest już zapewne myślami przy droższym Su-57M. To jeszcze bardziej zaawansowany model, który doczekał się m.in. opcji zainstalowania silnika drugiego stopnia oraz (ponoć) zupełnie nowych silników, które zapewniają większy ciąg w porównaniu do silników AL-41F-1 z podstawowej wersji Su-57. Po niedawnym udanym teście tego wariantu Rosja chce pozyskać 22 egzemplarzy Su-57M do 2024 roku i wznieść ich liczbę do 76 jeszcze w 2028 roku, ale w obliczu sankcji szanse na zrealizowanie tego planu są zdecydowanie niskie.