Taki właśnie cel obrali sobie naukowcy korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a – zasłużonego dla astronomii sprzętu, który trafił na orbitę naszej planety ponad trzydzieści lat temu. Mimo kilku dekad na karku, nazwany na cześć słynnego astronoma teleskop nadal pełni niezwykle istotną rolę w badaniach poświęconych kosmosowi. Tym razem posłużył on do oszacowania masy białego karła.
Biały karzeł to coś w rodzaju martwej gwiazdy. Do jego powstania może dojść po tym, jak odpowiednio masywna gwiazda eksploduje zrzucając zewnętrzne warstwy i odsłaniając jądro. Obiekt wzbudzający szczególne zainteresowanie naukowców z NASA nazywa się LAWD 37. Jego obserwatorzy opisali swoje dokonania na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, podkreślając, że to pierwszy taki przypadek w historii.
O ile bowiem wcześniej udawało się “ważyć” białe karły występujące w układach podwójnych, czyli krążące względem innych obiektów, tak nigdy przedtem astronomowie nie dokonali tego w przypadku pojedynczej, martwej gwiazdy. Jak wyjaśnia Peter McGill z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, który stanął na czele zespołu zajmującego się tą sprawą, kluczowy w prowadzonym śledztwie okazał się fakt, iż grawitacja wypacza czasoprzestrzeń.
LAWD 37 to biały karzeł, czyli coś w rodzaju martwej gwiazdy, która zrzuciła swoje zewnętrzne warstwy
W efekcie, kiedy LAWD 37 znalazł się na tle innej, niezwykle jasnej gwiazdy, jej światło zagięło się wokół białego karła za sprawą mikrosoczewkowania grawitacyjnego. O tym zjawisku pisał już sam Albert Einstein, a nawet dziesiątki lat później okazuje się ono jednym z najlepszych sposobów na poznawanie odległych i słabo widocznych ciał niebieskich. Biorąc pod uwagę przesunięcie gwiazdy – co wymagało niezwykłej precyzji, jako że naukowcy porównują to do obserwacji samochodu znajdującego się na powierzchni Księżyca z perspektywy Ziemi – udało się oszacować masę LAWD 37.
Czytaj też: Zachwyca nie tylko wyglądem, ale i muzyką. Posłuchaj, jak brzmi pobliska gwiazda
Jak się okazało, ten oddalony o 15 lat świetlnych od Ziemi obiekt ma około 56% masy naszej gwiazdy. Ale czy Słońce czeka podobny los? Tak, choć najpierw nasz gwiezdny gospodarz w pewnym momencie zmieni się w tzw. czerwonego olbrzyma, pochłaniając po drodze najbliższe mu planety. Nie wydarzy się to jednak za naszego życia, a najwcześniej za kilka miliardów lat. Kolejnym etapem będzie natomiast przemiana w białego karła.