Czarna dziura, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. Teleskop Webba znowu w akcji

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba powstawał w bólach i pochłonął znacznie więcej pieniędzy, niż zakładano. Jego naukowy debiut przesunął się o jakąś dekadę, ale kiedy już nastąpił, to regularnie otrzymujemy potwierdzenia tego, że warto było czekać.
Czarna dziura, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. Teleskop Webba znowu w akcji

O jednym z najnowszych naukowcy piszą w formie preprintu, który ma trafić na łamy The Astrophysical Journal. To właśnie Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba posłużył do wykrycia aktywnej supermasywnej czarnej dziury o masie 10 milionów Słońc. Obiekt ten wciąż pochłania otaczającą go materię i stale powiększą swoje rozmiary.

Czytaj też: Paradoks Hawkinga ma rozwiązanie? Naukowcy na tropie zagadki dotyczącej czarnych dziur

Ale co w nim wyjątkowego? Wszak czarne dziury znamy nie od dziś, a ich liczba cały czas się zwiększa. Znakiem szczególnym czarnej dziury znajdującej się w centrum galaktyki CEERS_1019 (wcześniej znanej jako EGSY8p7) jest to, że powstała ona zaledwie 570 milionów lat po Wielkim Wybuchu. W efekcie przysługuje jej miano najstarszej supermasywnej czarnej dziury wciąż pochłaniającej materię. 

Rzeczoną galaktykę zidentyfikowano w 2015 roku, do czego wymiernie przysłużył się Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Pomimo prowadzonych obserwacji nie było jednak dokładnie wiadomo, jakie są parametry tamtejszej czarnej dziury oraz ile może ona mieć lat. I właśnie wtedy, prawie cały na żółto, wkroczył Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Przeprowadził nowe obserwacje i dostarczył danych, których astronomowie potrzebowali do określenia natury czarnej dziury znajdującej się w centrum CEERS_1019.

Czarna dziura zaobserwowana przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znajduje się w galaktyce, która powstała zaledwie 570 milionów lat po Wielkim Wybuchu

Na czele zespołu badawczego stanęła Rebecca Larson z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, która wraz ze współpracownikami próbowała lepiej zrozumieć pierwsze etapy istnienia wszechświata, z tzw. erą rejonizacji na czele. Dzięki CEERS_1019 oraz innym galaktykom pochodzącym z okolic tego okresu naukowcy mają możliwość uzyskania odpowiedzi na palące pytania.

Jak się okazało, poza emisjami charakterystycznymi dla gwiazd tworzących tę galaktykę, udało się także zidentyfikować emisje charakterystyczne dla galaktyk aktywnych. Takie obiekty w dużej mierze zawdzięczają swoją energię aktywności czarnych dziur, które pochłaniają materię, czemu towarzyszą emisje promieniowania.

Czytaj też: Słońce nie odpuszcza! Zapowiada się kolejna burza magnetyczna

Larson przyznaje, że choć obecnie CEERS_1019 jest uznawana za rekordzistkę, to taki stan rzeczy raczej nie utrzyma się długo. Ze względu na dostępność coraz bardziej zaawansowanych instrumentów oraz pojawianie się nowych technik obserwacyjnych astronomowie mają bowiem jeszcze więcej możliwości w zakresie identyfikacji galaktyk, które do tej pory pozostawały w ukryciu. 

Co ciekawe, masa 10 milionów Słońc nie jest szczególnie imponująca, jeśli weźmiemy pod uwagę inne czarne dziury pochodzące z pierwszych etapów istnienia wszechświata. Na przykład obiekt znajdujący się w galaktyce J1342+0928, powstałej 690 milionów lat po Wielkim Wybuchu, ma masę 800 milionów Słońc. Z kolei czarna dziura z galaktyki J0313-1806, która pojawiła się 670 milionów lat po Wielkim Wybuchu, ma masę 1,6 miliarda Słońc.