No i gdzie ta superbroń na Ukrainie? Agresor wysyła na front sam złom

Dlaczego rosyjskie wojsko rzucone na pierwszy rzut, a następnie posiłki i posiłki dla posiłków, wykorzystują ciągle albo stary, albo już kompletnie przestarzały sprzęt wojskowy? Przecież agresor zapowiadał od lat liczne sprzęty, mające “zmieść z ziemi” zachodnie uzbrojenie, więc gdzie one dokładnie są? Odpowiedź na to pytanie ma być jednak prosta i najwyraźniej właśnie ją poznaliśmy.
Rosyjski myśliwiec Su-57
Rosyjski myśliwiec Su-57

Rosja jak superbroni w Ukrainie nie rozmieściła, tak zapewne już jej nie rozmieści. Duma państwa zwyczajnie tego nie zniesie

Od samego początku rosyjsko-ukraińskiej wojny, którą Rosja rozpoczęła w lutym 2022 roku, świat wypatruje na froncie tych najnowszych i najbardziej zaawansowanych sprzętów, którymi chwaliła się przez lata. Według agresora do boju zaprzęgnięto już najnowsze dzieła rosyjskich inżynierów, które zapowiadano przez ostatnią dekadę i zachwalano na każdym kroku, ale w praktyce np. T-14 Armata to na trwającej wojnie istne Yeti, co tyczy się również zaawansowanego myśliwca Su-57. 

Czytaj też: Tajemnice Rosji w rękach USA. Amerykanie przechwycili wrogi sprzęt

T-14 Armata

Na tym wprawdzie lista się nie kończy, ale to właśnie ten duet jest aktualnie najbardziej rozpoznawalny w tej kwestii. Inne rosyjskie sprzęty, które dumnie zapowiadano, ale nie skierowano na front mimo tego, że aktualna sytuacja jest korzystna dla ich testowania, obejmuje pojazdy bojowe Bumierang, bezzałogowe drony Okhotnik, a nawet myśliwiec, o którym świat najwyraźniej zapomniał od dnia prezentacji, czyli zachwalany niegdyś Checkmate

Dlaczego więc Rosja nie pozwala swoim “najlepszym” zasiadać za sterami lub kierownicą tego, co najnowsze, a tym samym najbardziej skuteczne? Czy bawi się aktualnie w czyszczenie magazynów, firmy odpowiadające za te sprzęty obiecywały gruszki na wierzbie, czy wojskowi zwyczajnie boją się wysyłać swoich najcenniejszych sprzętów na ryzykowne misje, widząc, jak mogą skończyć i jak ich propaganda o wielkiej sile dostanie kolejny cios? Osobiście mam wrażenie, że w rzeczywistości to mieszanka wszystkich tych trzech problemów ze znaczącą domieszką tego ostatniego.

Czytaj też: Złom na polu walki. Przestarzałe czołgi najwyraźniej nie przeszkadzają Rosjanom

Tak przynajmniej sądzę po lekturze informacji od rzecznika lotnictwa Ukrainy, Jurija Ihnata. Ten stwierdził, że ukraińska siła powietrzna jest sześć razy mniejsza niż rosyjska i dlatego Rosjanie uważali, że nie napotkają dużego oporu i nie byli w ogóle ostrożni w swoich działaniach. Dlatego też w pierwszych tygodniach wojny Ukraina miała zestrzelić wiele śmigłowców (m.in. Ka-52) oraz szereg samolotów pokroju Su-30, Su-35 i Su-34, a więc mieszankę myśliwców i bombowców. Tyczyło się to zarówno naziemnych systemów przeciwlotniczych, jak i działalności ukraińskiego lotnictwa.

Jeśli przypomnimy sobie pierwsze tygodnie wojny, to rzeczywiście trudno podważyć te słowa rzecznika. Rosja w pierwszych dniach dojechała i doleciała pod sam Kijów, a ukraińska ludność zapewniła światu szereg nagrań, na których było widać lecące nisko helikoptery i myśliwce przebijające przestworza. Jeśli widział je ktoś ze smartfonem, to wojsko Ukrainy z pewnością również, a że atakujących było wielu i finalnie udało się ich odeprzeć, to naturalne, że ponieśli przy tym znaczne straty, rozbijając się na zaskakującym oporze Ukraińców w pierwszych dniach wojny. To właśnie mogło sprawić, że finalnie Rosja postanowiła przestać szastać swoim najlepszym sprzętem na lewo i prawo, pozostawiając go raczej w rezerwie lub przeznaczając do realizowania misji o niższym ryzyku. 

Myśliwiec Su-34

Jak na kraj obarczony licznymi embargami, z szeregiem zerwanych umów oraz wojskowym przemysłem w rozsypce (wedle informacji sprzed miesięcy), trudno się temu dziwić. Nie możemy jednak zapominać, że aktualnie Rosja i Ukraina toczą wojnę nie tylko na polu bitwy, ale też w sercach swoich obywateli i całego świata. Niezbite dowody wskazują z kolei jasno, że Rosja straciła do tej pory 80 samolotów, z czego dwa Su-35S, trzydzieści Su-30SM oraz jednego Su-34. Udokumentowane straty po stronie ukraińskiego lotnictwa sięgają z kolei 66 samolotów, wśród których znalazło się siedemnaście egzemplarzy MiG-29 i dwanaście Su-27.

Czytaj też: Młot na okręty Rosjan. Ukraina ma w zanadrzu nową broń

Musimy jednocześnie pamiętać, że te “pewne” statystyki mogą być zaniżone, jako że zwłaszcza Rosji zależy na tym, aby tuszować swoje porażki. Przez ostatni rok spotykaliśmy się regularnie z sytuacjami, w których Rosjanie “sprzątali” po stratach zaawansowanych maszyn bojowych na spornych terenach. Zarówno ze względów propagandowych, jak i dbania o krajową technologię… choć z tym ostatnim można się kłócić.