Ukraina ma w zanadrzu nową broń. Będzie idealna do zwalczania okrętów wroga

Czas na morskie daleko zakrojone kontruderzenie w wykonaniu Ukrainy? W trwającej wojnie Morze Czarne jest aktualnie opanowane przez Rosjan, ale obrońcy już nie raz pokazali, że marynarze Rosji mają się czego bać. Właśnie dostali do tego kolejny powód, jako że Ukraina doczekała się nowej broni, która przyjmuje formę istnego niszczyciela okrętów wojennych.
Ukraina ma w zanadrzu nową broń. Będzie idealna do zwalczania okrętów wroga

Toloka to nowa ukraińska broń na okręty Rosji. Nie brakuje jej nowoczesności i ogromnego potencjału

Od początku wojny Ukraina zaskakuje świat oraz analityków, podczas gdy Rosja ośmiesza się na praktycznie każdym kroku. Tyczy się to lotnictwa, tyczy sił lądowych, a nawet marynarki, która w praktyce nie ma z kim walczyć na morzach, bo ukraińska flota zwyczajnie nie istnieje. Nie oznacza to jednak, że rosyjskie okręty mogą ot tak podpłynąć sobie do ukraińskich miast nabrzeżnych, bo zbliżając się nawet na niewielką odległość, ryzykują zatopienie z racji stosunkowo zaawansowanych systemów przeciwokrętowych, które Ukraina ma aktualnie na lądzie. Mowa przede wszystkim o przeciwokrętowych pociskach rodzimej produkcji R-360 Neptun i dostarczonych przez Danię pociskach Harpoon, ale wkrótce możliwości państwa wzrosną, dzięki dronowi Toloka.

Czytaj też: Ty też możesz wspomóc odbudowę samolotu An-225 Mrija. Ukraina doczekała się niespodziewanego sojusznika

Podczas gdy pocisk Neptun ma zasięg do 280 km i atakuje cele z 150-kilogramową głowicą bojową, Harpoon ma już zasięg do 220 km, a to znacząco ogranicza możliwości Ukrainy co do atakowania odległych okrętów. To problem, bo broniącemu się państwu ciągle zagrażają wystrzeliwane z rosyjskich okrętów pociski manewrujące o zasięgu setek, a nawet tysięcy kilometrów. Rozwiązaniem tych problemów może być ogłoszony właśnie ukraiński podwodny dron Toloka, który przyjmuje formę i rolę torpedy.

Czytaj też: Ukraina rozwija nową superbroń. Jej potencjał bojowy jest ogromny

Zacznijmy od tego, że dron został dopiero co zaprezentowany na wystawie i jest częścią inicjatywy Brave ukraińskiego rządu, która to ma na celu wspieranie rozwoju broni oraz systemów obronnych w kraju. Skupia się na pięciu obszarach działania, odpowiadających za wspomaganie firm oraz producentów na praktycznie każdym etapie opracowywania uzbrojenia. Owocem tego jest właśnie dron Toloka, który występuje w trzech wersjach różniących się zasięgiem oraz ładunkiem wybuchowym.

Czytaj też: Ukraina ma swoje ulepszone opancerzone wozy piechoty. Jak Khorunzhy poprawia nieudolność ZSRR?

Mowa o wariantach TLK 1000, TLK 400 i TLK 150, które mają cylindryczny kadłub ze stosownymi powierzchniami do wpływania na kurs torpedy oraz rozkręcający dwie turbiny silnik elektryczny, gwarantujący przede wszystkim niższą wykrywalność przez sonary. Kiedy już Toloka zostanie wysłana na cel, do naprowadzania na niego wykorzystuje dwuzakresową samonaprowadzającą się głowicę z aktywnym radarem. Najbardziej imponujący jest zasięg jej najbardziej zaawansowanej wersji, bo możliwość przepłynięcia do 2000 kilometrów z aż 5000 kilogramami ładunku wybuchowego po prostu robi wrażenie. Zwłaszcza że aktualnie obrona przeciwko torpedom jest ciągle na tym samym etapie, na którym była przed wieloma dekadami, więc jak na moje oko, Toloka będzie arcyważnym elementem uzbrojenia Ukrainy.