Netflix ożywił skostniałą branżę telewizyjną, by samemu stać się leśnym dziadkiem

Netflix właśnie na serio próbuje ograniczyć współdzielenie kont. Czy mu się uda? Mam ku temu wątpliwości. Na razie firma jest pewna swojej racji i swojej oferty. Zapomina jednak, że przed pojawieniem się Netfliksa równie pewne były stacje telewizyjne, swojej strategii, słuszności działania itd. Dziś to Netflix jest mainstreamem, a większość tych, których Netflix zaskoczył dekadę temu, świetnie odrobiła swoją lekcję i mknie dalej, transformując swój biznes. Za to Netflix jest w tarapatach.
Netflix ożywił skostniałą branżę telewizyjną, by samemu stać się leśnym dziadkiem

Netflix urządził nam rewolucję w konsumowaniu oraz tworzeniu filmów i seriali

Przyszedł Netflix i urządził rewolucje! A jak wiemy rewolucja zjada swoje własne dzieci. Jesteśmy tego właśnie świadkami. Netflix naprawdę przewrócił stolik w branży telewizyjnej, doprowadził do zmiany modeli biznesowych, do zupełnie przestawienia strategii działania wielu firm. Odmienił branżę filmową i wystrzelił tę formę rozrywki. Naprawdę mamy za co dziękować Netfliksowi. To dzięki niemu mamy dziś wysokobudżetowe seriale (tak wiem Gra o Tron i HBO), jakość 4K w telewizji (zabawne, że ta w Netfliksie jest najgorsza i dopiero w najwyższym pakiecie) i możemy cieszyć się serialami i filmami gdzie chcemy. Nie zapominajmy też o tym, że to działania Netfliksa pchnęły wytwórnie do tworzenia własnych serwisów i osłabiania pozycji samego Netfliksa.

W Polsce Netflix wystartował w 2016 roku i od tego czasu przebył długą drogę. W styczniu 2016 roku w usłudze w większości filmów nie było nawet polskich napisów, nie wspominając o lektorze, a usługa interesowała garstkę osób. Teraz Netflix to ponad 12 milionów widzów w Polsce (ilu jest realnych abonentów, trudno określić). Netflix jest tak popularny jak kanały telewizyjne wielkiej czwórki – TVP1 TVP,2, Polsat, TVN. Powstają polskie produkcje tworzone stricte pod ten serwis, firma robi gigantyczne akcje marketingowe w naszym kraju, jesteśmy ważnym rynkiem, na którym firma zatrudnia co raz więcej osób w różnych obszarach. Globalnie pozycja serwisu jest również mocna z mniejszymi i większymi sukcesami lokalnie.

Czytaj też: Telewizor do 2000 zł? To nie jest proste zadanie

Netflix zmienił rynek…

Problem w tym, że Netfliks zdziadział. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie brak świadomości aktualnego stanu rzeczy. Oferta serwisu zdemolowała rynek telewizyjny i zmusiła go do konkretnych zmian. Efektem jest HBO Max (w stanach już Max), Disney+, Apple TV+, w Polsce – Player, Polsat Box czy Canal+ Online. Zwłaszcza przykład Canal+ pokazuje, jak świetnie można transformować ze skostniałego operatora telewizji satelitarnej do nowoczesnego dostawcy usług hybrydowych i dowożenia jeszcze lepszego  contentu (treści) niż w przeszłości. W ciągu dekady udało się przenieść telewizje do sieci i sprawić, że klasyczna telewizja zwłaszcza poza ogólnymi kanałami dogorywa. Czego najlepszym przykładem jest brak wielkich batalii o dostęp do pasma na DVB-T i próba migracji oferty satelitarnej do IPTV.

Obecnie mamy bogatą ofertę serwisów VOD w dość korzystnych cenach. Te oczywiście mogą się zmieniać. Widać to chociażby po ruchu Disneya, który w celach księgowych usuwa część treści ze swojego serwisu, że te biznesy wciąż raczkują i ich ewolucja będzie postępować, a wraz z nimi zmiana ofert (obawiam się, że na gorsze, zwłaszcza gdy próbuje dorzucić się reklamy i inaczej monetyzować serwisy).

Czytaj też: Skończyło się pobłażanie. Netflix wprowadza opłaty za współdzielenie konta

… z którym zaczyna przegrywać

Tylko Netflix, biorąc pod uwagę swoje plany taryfowe, zatrzymał się w miejscu dekadę temu, a ofertą stał się totalną mainstreamową papką. Wygrywa tym, że przyzwyczaił do siebie nas, naszych rodziców i nasze dzieci. Każdy coś tam znajdzie dla siebie, coś bez czego często nie może się obyć (zwłaszcza gdy jest się 4-latkiem). Tylko czy to powód do dojenia z nas 60 PLN miesięcznie? Niekoniecznie i myślę, że wiele osób powie pas gdy firma zacznie sobie życzyć dodatkowe opłaty za konto. Brak 4K w podstawowym planie, nijaka oferta, gdzie nowości kierowane są do mało wymagającego widza.

Serwis wpadł też we własne sidła zmieniając reguły gry jeśli chodzi o premiery filmów i seriali. Tworząc filmy bezpośrednio do serwisu VOD sprawił, że nie da się zrobić wokół nich właściwej otoczki marketingowej. Dystrybuując całe sezony seriali w jeden dzień również narobił sobie problemu z ciągłością komunikacji i budowaniem komunikacji. Promocja co tydzień innego serialu to gigantyczne koszty, tymczasem konkurencja potrafi grać jedną produkcją przez 10-12 tygodni!  To 3 miesiące gry wokół jednego tytułu. Gdzie Netflix musi się w tym czasie nagimnastykować, ponieważ widzowie chcą już kolejnej premiery, a tą trzeba również rozreklamować i promować.

Konkurencja ma też transmisje sportowe, koncerty na żywo, wydarzenia, posiłkuje się kinowymi premierami czy zapleczem w postaci kanałów telewizyjnych oraz transakcyjnym VOD.  Netflix przygotował mentalnie widzów na zmiany, wyedukował ich i teraz, zamiast iść za ciosem, spijać z tego benefity, upił się na własnej imprezie, zostawiając gości samopas.

Czytaj też: Test Philips OLED 807 – magia kolorów. Nie tylko na ekranie

Oczywiście do śmierci Netfliksa daleko, daleko też do sytuacji, w której byłby traktowany jak równy gracz ze swoimi 100-letnimi rywalami Warner Bros i Disney. Tylko Netflix już będąc w tarapatach (odpływ klientów i brak pomysłu na rozwój, dywersyfikację) strzela sobie od razu w drugie kolano.  Czy przyjdzie pora na refleksje? Choć o sukcesie serwisu pisano książki, to dziś ten światowy gigant mierzy się już z tym co wiele korporacji – wolno mielącymi trybami. Zmiany idą, ale niesmak dla wielu może pozostać. Przykład zmian? Zamawianie do produkcji pilota serialu, a nie całego serialu na start.

Po 6 latach użytkowania serwisu jedyne co mnie trzyma w pozostaniu z nim to fakt, że rodzice i teściowie z niego korzystają, a córka uwielbia Koci Domek Gabi. Tyle! Sam wczoraj wytrzymałem jakieś 15 minut na nowym serialu z Arnim. Ale ja może jestem dziwny, bo zachwycam się pustym serwisem Apple’a.