Pływające farmy wiatrowe to nowy etap dla OZE. Szalony, lecz realny pomysł

Odnawialne źródła energii są wykorzystywane na wiele różnych sposobów, których liczba wciąż wzrasta. Tym razem chodzi o alternatywę, jaką są pływające farmy wiatrowe.
Pływające farmy wiatrowe to nowy etap dla OZE. Szalony, lecz realny pomysł

I choć na pierwszy rzut oka to nieco szalony pomysł, to okazuje się, że ma on całkiem sporo sensu. Oczywiście na drodze do sukcesu, jak to zazwyczaj bywa, stoi sporo przeciwności. Wymienia się wśród nich choćby potrzebę przeciwstawienia się podmuchom wiatru i silnym falom. Sama instalacja takich struktur może być prawdziwym wyzwaniem.

Czytaj też: Rekord pobity. Ta morska turbina wiatrowa jest wyjątkowa

Przedsięwzięcie zrodziło się w głowach przedstawicieli firmy Gazelle Wind Power. To właśnie oni zaprezentowali projekt dotyczący modułowej farmy wiatrowej unoszącej się na wodzie. Wyróżniającym elementem względem konkurencji jest tutaj niższe zużycie stali, co przekłada się na oszczędności finansowe, obniżenie wagi całej konstrukcji oraz ułatwienie jej montażu i rozmieszczania.

Pływająca farma wiatrowa o mocy 1 GW powinna zapewnić oszczędność rzędu 142 tysięcy ton stali, przekładając się przy tym na ograniczenie emisji o ponad 260 tysięcy ton dwutlenku węgla. Oczywiście cały czas mówimy o porównaniach do opcji oferowanych przez konkurencyjne firmy.

Dlaczego takie pływające farmy wiatrowe miałyby być lepsze od klasycznych? Chodzi przede wszystkim o ograniczenia wynikające z potrzeby zakotwiczania klasycznych turbin do dna morskiego. Sprawia to, iż wiatraków nie da się instalować na wodach głębszych niż 60 metrów. Problem polega na tym, że dostęp do nawet 80 procent zasobów wiatrowych na morzach i oceanach ogranicza się właśnie do głębszych wód. A tam nie można przecież zamontować turbin.

Pływające farmy wiatrowe od Gazelle Wind Power mają być tańsze w produkcji i odporne na niesprzyjajace warunki

Właśnie dlatego inżynierowie próbują ominąć trudności i budować pływające farmy, dla których głębokość wody nie będzie żadnym problemem. Przed dwoma laty uruchomiono trzy pływające farmy wiatrowe o łącznej mocy 57,1 MW. Największa na świecie, zwana Hywind Tampen, pod koniec 2022 roku zaczęła nawet dostarczać energię. Poza tym dzięki operowaniu na szerokich i głębokich wodach znika problem zagospodarowywania obszarów przybrzeżnych. 

Czytaj też: Energia wiatru i słońca w jednym? Powstał hybrydowy system

Według pracowników Gazelle Wind Power, ich konstrukcja łączy w sobie zarówno cechy platform częściowo zanurzalnych, jak i platform pionowo kotwiczonych. W tym przypadku wykorzystywane są natomiast obrotowe ramiona i system cumowania oparty na linach przymocowanych do dna. Dzięki temu cała platforma może przemieszczać się pod naporem wiatru i fal, lecz jednocześnie mocowania zapewniają turbinom możliwość stabilnej pracy nawet w czasie niesprzyjających warunków. Dotychczasowa, prototypowa wersja ma moc 10 MW, lecz mówi się o zwiększeniu jej do 20 MW. Ostateczny koszt produkcji i instalacji takich platform ma być o około 30 procent niższy niż do tej pory.