Pogromca Tesli łączy siły z legendą motoryzacji. Elektryczna klasa premium coraz bliżej

Jeśli śledzicie rynek elektrycznych samochodów, to “pogromca Tesli” z tego samego podwórka, bo z Kalifornii, jest wam z pewnością doskonale znany. Ostatnio o Lucid Motors wprawdzie głośno nie było, ale firma powróciła w światła reflektorów z przytupem, podpisując arcyważną umowę z gigantem na rynku motoryzacyjnym.
Pogromca Tesli łączy siły z legendą motoryzacji. Elektryczna klasa premium coraz bliżej

Aston Martin uwierzył w Lucid Motors. “Zastrzyk gotówki” dla kalifornijskiej firmy to za mało powiedziane

Lucid Motors, a więc istniejący od 2007 roku kalifornijski startup zajmujący się pojazdami elektrycznymi, podpisał właśnie monumentalną wręcz umowę z brytyjskim producentem luksusowych samochodów – Astonem Martinem. Umowa dotyczy nie byle czego, bo na jej mocy w ręce inżynierów Astona wpadnie zaawansowany układ napędowy firmy Lucid Motors, który od początku 2024 roku ma trafiać do produkowanych samochodów przez okres aż pięciu lat. Wszystko to za 450 milionów dolarów, które wpadnie na konto kalifornijskiej firmy, choć nie tak bezpośrednio, bo 100 mln dol. z tej kwoty obejmie wyłącznie akcje giełdowe.

Czytaj też: Tesla złoży samochód, zanim zrobisz kawę. U Muska jak w supermarkecie

Układ jest więc prosty – Lucid Motors sprzedaje swoją technologię w zamian za zastrzyk gotówki, a Aston Martin idzie na skróty w trwającym od dłuższego czasu technologicznym wyścigu w sektorze EV (Electric Vehicle), czyli elektrycznych samochodów. Jednak Lucid Motors zyska również pośrednio na tej umowie, bo kiedy już elektryczne modele pokroju SUVa Lagonda czy sedana Rapide E1 wpadną na rynek, Aston Martin zrobi swojemu partnerowi “darmowy” marketing, potwierdzając, że jego dzieła spisują się wzorowo (na to zapewne liczą obie firmy) i nadają się nawet do luksusowych modeli.

Czytaj też: Chiny zwalają z nóg potężnym akumulatorem litowo-jonowym. Tesla daleko, oj daleko w tyle

Lucid Motors nie oferuje zresztą byle układu napędowego, a jeden z teoretycznie najbardziej zaawansowanych na rynku, który to łączy akumulator, silniki elektryczne, falowniki i oprogramowanie w jednym. Wyjątkowe możliwości tego połączenia potwierdza też dostępny aktualnie do rezerwowania sedan Air, który na szczęście nie będzie w takim razie jedynym źródłem przychodów firmy. Inwestorzy przyjęli zresztą tę informację z otwartymi ramionami, doprowadzając do nagłego wzrostu cen akcji z 5,5 do ponad 6 dolarów, choć kurs zaliczył już porządną korektę.

Wracając jednak do tego, czym zainteresowała się firma Aston Martin, a więc tego, co dokładnie wyróżnia autorski elektryczny system firmy Lucid Motors na tle konkurencji, nie można nie wspomnieć o dwukierunkowym ładowaniu. Ta perełka w zestawie funkcji pozwala pojazdowi pełnić funkcję powerbanku, bo ładować inne pojazdy, a nawet zasilać całą sieć elektryczną domu.

Czytaj też: Nowoczesne samochody dręczy rosnący problem. Tesla i Samsung wiedzą o tym doskonale

Wiele mówi się także o wysokiej wydajności oraz mocy układu napędowego, czego potwierdzeniem jest kosztujący 155000 funtów sedan Air w wersji GT, który to z 112-kWh akumulatorem i 819-konnym zestawem silników jest w stanie rozpędzać się do setki w około dwie sekundy i przejeżdżać na jednym ładowaniu do 805 kilometrów. Aston Martin uzyskał więc spektakularną wręcz podstawę dla swoich przyszłych elektrycznych samochodów, którymi wniesie na rynek powiew świeżości… choć tylko w segmencie premium.