Po niebie będzie latał rosyjski szpieg. Nowy dron ma trafić na służbę lada dzień

Czyżby wielkimi krokami nadchodziła nowa era w rodzinie rosyjskich dronów? Na służbę ma przecież trafić bojowy Okhotnik i jak potwierdzają najnowsze zdjęcia, wkrótce w ręce rosyjskich żołnierzy może również trafić nowy sekretny dron Rosji, o którym mogliście jeszcze nie słyszeć.
Po niebie będzie latał rosyjski szpieg. Nowy dron ma trafić na służbę lada dzień

Rosyjski dron Sirius ponownie na radarze. Na służbę może trafić już w tym roku

Drony Rosji nie są uznawane za specjalnie zaawansowane na tle tego, co rozwijają aktualnie USA czy Chiny. Państwo wie o tym doskonale, co posunęło je w przeszłości do zakupienia bezzałogowców irańskiej produkcji, które wykorzystywane są m.in. do atakowania Kijowa, stolicy Ukrainy. Trudno się temu dziwić, zważywszy na to, że wiele rosyjskich dronów rozpoznawczych wyglądało tak, jakby za ich produkcję odpowiadali nastolatkowie w garażu, ale przykład drona Sirius klasy MALE znanego też pod nazwą Inkhodets-RU może zmienić nasze postrzeganie rosyjskich dronów. Podobnie zresztą, jak to jest w przypadku bojowego drona Okhotnik.

Czytaj też: Ukraina znów triumfuje. Pozbawiła Rosję kluczowego systemu do obrony kluczowej lokacji

Rosyjski dron Orłan-10

Właśnie w sieci zaczęły krążyć zdjęcia nowego rosyjskiego drona wojskowego, który najpewniej zalicza finalne testy w locie. Mają one miejsce w samym centrum Rosji i dotyczą zapewne wspomnianego drona Sirius, za którego odpowiada firma Kronstadt Group, która w rzeczywistości pokazała nam już tego bezzałogowca w formie pełnowymiarowej makiety przed czterema laty, bo na targach MAKS-2019. Czas jednak mijał, na froncie pojawiały się głównie jedynie mniej zaawansowane drony Orłan-10, a oficjalnych wieści o Inkhodets-RU jak nie było, tak nadal nie ma.

Zdjęcia są jednak potwierdzeniem tego, że testy drona Sirius trwają i rzeczywiście ma to sens, bo jego pierwsze loty miały mieć miejsce w 2022 roku, a wejścia na służbę miał doczekać się w 2023 roku. W gruncie rzeczy wiemy już o tym bezzałogowcu wiele, łącznie z tym, że ma występować w trzech różnych wariantach, bo obserwacyjno-rozpoznawczym, ataku naziemnego i patrolu morskiego. Innymi słowy, zależnie od konfiguracji Sirius albo doczeka się innego zestawu zwiadowczego, albo po prostu nowego rodzaju broni.

Czytaj też: Agresor przyznał się do błędu. Rosja nie jest jednak nie taka wielka i niezwyciężona?

Jako dron klasy MALE, Sirius jest jednym z tych bezzałogowców, które latają na wysokości od 3000 do 9000 metrów przez nawet dwie pełne doby. Zalicza się jednocześnie do typu dronów szturmowych, jego długość sięga 9 metrom, wysokość wynosi 3,3 metra, a rozpiętość skrzydeł mierzy aż 30 metrów. Możliwość zabrania na pokład pocisków oraz bomb KAB-100, FAB-100, RBK-500U czy ODAB-500PMV (bomb próżniowych) gwarantuje mu udźwig rzędu 450 kilogramów, a dwa silniki turbośmigłowe rozpędzają go do prędkości przelotowej 295 km/h i pozwalają wznosić się na maksymalny pułap rzędu 12000 metrów przez 40 godzin.

Czytaj też: Rosji kończy się cierpliwość? Na tej wojnie takiego czegoś jeszcze nie było

Czy Sirius wejdzie na służbę jeszcze w tym roku? Wedle ogłoszeń Rosji, są na to szanse, ale znając to państwo i regularne problemy, jakie napotyka w dążeniu do rozwijania swojego wojska, są szanse, że dron ten zaliczył już opóźnienie i dopiero zaczęły się jego pierwsze testy.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!