Chińczycy dla zasobów w Kanadzie zniszczą jezioro

Sporo kontrowersji wywołały plany chińskiego właściciela kopalni Tanco położonej na terenie Kanady. Chodzi o wysuszenie jeziora, by w jego miejscu rozpocząć wydobycie jednego z pierwiastków.
Chińczycy dla zasobów w Kanadzie zniszczą jezioro

Nie powinny więc dziwić protesty rdzennych ludów, dla których kanadyjska prowincja Manitoba od dawna stanowi miejsce zamieszkania. A wszystko to w imię wydobycia cezu, który jest wykorzystywany między innymi w produkcji płynów wiertniczych stosowanych do odwiertów naftowych i gazowych, obrazowaniu medycznym i napędzaniu zegarów atomowych.

Czytaj też: Producenci elektryków w zaciekłej walce. Ich branża jeszcze dobrze się nie rozwinęła, a już ma problemy z litem

Oczywiście nie da się ukryć, że cez jest dla wielu dziedzin krytycznym pierwiastkiem, ale z drugiej strony należy pamiętać, iż pewne konsekwencje środowiskowe mogą okazać się nieodwracalne. Tym bardziej zrozumiałe wydają się wtedy starania lokalnych władz, które próbują zablokować dążenia Chińczyków do całkowitej eksploatacji kanadyjskich zasobów cezu.

Pokłady tego pierwiastka w Manitobie okazują się gigantyczne, ponieważ swego czasu występowały tam ⅔ znanych zasobów pollucytów, czyli minerałów stanowiących naturalne przechowalnie dla cezu. Wśród sposobów na wydobycie tego, co zostało na miejscu, chińscy właściciele kopalni Tanco wymieniają między innymi częściowe osuszenie okolicznego jeziora. Zbiornik ten, zwany Bernic, mógłby więc poważnie ucierpieć na skutek działalności człowieka.

Chińczycy wydobywają na terenie kopalni Tanco cez, który jest kluczowym pierwiastkiem dla wielu różnych dziedzin

Trzeba jednocześnie podkreślić, że dyrektor generalny Tanco, Joey Champagne, zapewnia o ciągłej współpracy z kanadyjskimi władzami. Jego zdaniem wszystko zostanie zorganizowane w zgodzie z obowiązującymi w tym kraju przepisami. Z drugiej strony, minister środowiska i klimatu Manitoby, Kevin Klein, przyznał, iż o pomyśle związanym z osuszeniem jeziora dowiedział się dopiero kilka dni temu. Co ciekawe, tego typu idee nie są nowe, ponieważ po raz pierwszy z prośbą o możliwość wysuszenia Bernic zgłoszono się już 10 lat wcześniej. Wtedy wniosek spotkał się z odmową.

Działalność kopalni już teraz odbija się na warunkach panujących w jeziorze. I choć analizy nie wykazały, by jego wody były toksyczne, to wiadomo, że zawierają one podwyższone stężenia antymonu, berylu, cezu, litu, manganu, rubidu, krzemu i strontu. Przedstawiciele Anishinaabe, rdzennej grupy ludów od dawna zamieszkujących te okolice, podkreślają zaniepokojenie pomysłem przedstawicieli Tanco. Bez odpowiednich konsultacji i wykazania potencjalnych skutków podjętych decyzji Anishinaabe nie zamierzają wyrazić zgody na realizację przytoczonego planu. 

Czytaj też: Opuszczone kopalnie mogą się nam jeszcze przydać. Badacze chcą je przerobić na magazyny energii

Jednocześnie rdzenni mieszkańcy wyrazili wdzięczność za kontakt podjęty przez właścicieli kopalni, co stanowi zmianę względem ich podejścia sprzed dekady. Wydarzenia te są obecnie szczególnie kontrowersyjne ze względu na nasilające się spory o trudno dostępne pierwiastki, takie jak lit czy właśnie cez. Światowe mocarstwa coraz częściej decydują się na ograniczanie wydobycia takich zasobów przez zagraniczne koncerny.