Intel N50 nigdy nie powinien powstać. Zapowiada się procesor-porażka

Po co Intel miałby wprowadzać na rynek procesor, który sprawia wrażenie CPU sprzed dekad? Czy CPU Intel N50 ma więcej sensu, niż może świadczyć o nim potencjalny tytuł najgorszego procesora roku i czy można obronić jego istnienie?
Intel N50 nigdy nie powinien powstać. Zapowiada się procesor-porażka

Procesor Intel N50 na papierze wygląda na coś, co nigdy nie powinno powstać

Intel N50 to członek rodziny Alder Lake-N, a więc serii procesorów, które Intel przygotował z myślą o najbardziej budżetowych sprzętach typu embedded z możliwie najniższym poziomem poboru prądu. Wśród obejmujących tę rodzinę układów znajdziemy modele przyzwoite, bo zarówno 4-, jak i 8-rdzeniowe o zegarach do 3,8 GHz i maksymalnym TDP na poziomie 15 watów, ale też potworki pokroju właśnie N50. 

Czytaj też: AMD należą się oklaski. Nowy Ryzen rozkłada Intela na łopatki

Ten procesor zaliczył właśnie debiut w bazie danych Geekbench, w której to potwierdził zarówno swoje zegary rzędu 3,4 GHz, jak i obecność jedynie dwóch rdzeni fizycznych bez wsparcia HyperThreadingu, czyli wielowątkowości. Intel N50 może dodatkowo pochwalić się 2-MB pamięcią podręczną drugiego poziomu i 6-MB pamięcią podręczną poziomu trzeciego, a jako że należy do układów z rodzaju tych, które za nic nie trafią do komputerów z kartami graficznymi, arcyważnym jego elementem jest iGPU z 16 jednostkami operacyjnymi. Po stronie wydajności Intel N50 zdobył 1054 punkty w teście jednowątkowym oraz 1388 w wielowątkowym, co stawia go (kolejno) na poziomie mobilnych Core 4. generacji oraz Core 2. Wszystko to przez bardzo niskie TDP rzędu ledwie 6 watów. 

Może się wydawać, że czasy, w których 2-rdzeniowe procesory były wystarczające nawet do mniej obciążających działań na komputerach i laptopach, to już przeszłość. Przyznam jednak, że osobiście codziennie korzystam z niepozornego laptopa biurowego sprzed kilku lat, który opiera się właśnie na dwurdzeniowym procesorze Intel Core i5-6300U o taktowaniu Boost rzędu 3 GHz. Ten układ nie wspiera nawet wielowątkowości, więc wielozadaniowość jest aktualnie jego piętą achillesową.

Czytaj też: Wszystko, co wiemy o procesorach Intel Core 14. generacji. Raptory zaryczą raz jeszcze

Mowa tutaj o CPU sprzed ośmiu lat, którego produkowano jeszcze z wykorzystaniem 32-nm procesu technologicznego i który w kwestii samej wydajności przewyższa naszego głównego bohatera, czyli N50. Połączenie takiego procesora z 16 GB pamięci DDR3 zapewnia mi przyzwoity i trzymający długo na jednym ładowaniu sprzęt za grosze, który bez najmniejszego zająknięcia znosi trudy dnia codziennego i nie doprowadza mnie do zawału przy byle uderzeniu. Możemy więc być pewni, że nowszy N50 będzie do takich zadań równie dobry, czyż nie? Marzenia. 

Czytaj też: Karty graficzne Intela nie radzą sobie ze starszymi grami. Nowa aktualizacja miała to zmienić

Z początku sądziłem, że jeśli mój “staruszek” jest zaskakująco cichy, pobiera poniżej 40 watów prądu i wytrzymuje do 6-8 godzin na jednym ładowaniu, a do tego pozwala mi wykonywać komfortowo pracę z kilkudziesięcioma zakładkami w przeglądarce Edge, to Intel N50 również sobie z tym poradzi. Tyle tylko, że są na to małe szanse. Nowszy procesor jest bowiem ponad cztery razy słabszy od Core i5-6300U i przez to właśnie mam wielkie wątpliwości co do tego, czy wykaże się nie tylko zadowalającą wielozadaniowością, ale też wydajnością w operacjach jednowątkowych. Innymi słowy, tak – chciałem obronić sens istnienia N50, ale kiedy tylko porównałem go z 8-letnim układem, zrozumiałem, że jest to jak walka z wiatrakami.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!