Armia USA miała w swoim arsenale pociski tak przerażające, że zostały zakazane

Jak zabójcza lub niehumanitarna musi być broń, aby mający ją w swoich magazynach kraj musiał zająć się jej masową utylizacją? USA coś o tym wiedzą, jako że rozpoczęły usuwanie ostatniego przykładu jednego szczególnego rodzaju broni z czasów I wojny światowej, której znienawidził cały świat.
Armia USA miała w swoim arsenale pociski tak przerażające, że zostały zakazane

USA rozpoczęły niszczenie ostatnich egzemplarzy pocisków M55 ze śmiertelną trucizną

W ubiegłym wieku powstało wiele broni, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Na szczęście część z nich postanowiono wycofać z użytku, a następnie całkowicie zniszczyć, aby na polu walki już nigdy nie dochodziło do scen rodem z horrorów. Jedną z nich jest broń chemiczna, której historia sięga I wojny światowej. Proces jej niszczenia trwa już od dekad, ale znacznie przyspieszył po wejściu w życie konwencji o zakazie broni chemicznej w 1997 roku, do której przystąpiło 193 państw. Stany Zjednoczone realizują te założenia sprzed prawie 26 lat na tyle skutecznie, że aktualnie, bo od początku lipca, są na etapie wyeliminowania ostatnich pozostałości swoich zapasów broni chemicznej z terminem realizacji wyznaczonym na 30 września.

Czytaj też: Armia USA ulepszy sprzęt, który zmienił świat. Żołnierze będą jeszcze bardziej skuteczni

Utylizacja broni chemicznej stanowi zamknięcie mrocznego i śmiertelnego rozdziału w historii ludzkości. Broń ta, znana ze swojego niszczycielskiego wpływu zarówno na żołnierzy, jak i cywilów, sprowadzała nie tylko śmierć, ale też poprzedzające ją ogromne cierpienie na wszystkie ofiary. Wszystko zaczęło się od przerażających ataków gazowych podczas I wojny światowej, ale armie świata wcale na tym nie skończyły, dlatego jeszcze stosunkowo niedawno dostawaliśmy przykłady użycia broni chemicznej w konfliktach w niektórych częściach świata. Niszczycielska siła tej broni wywarła trwały wpływ na globalną świadomość tego, jak paskudna jest wojna.

Czytaj też: Rosjanie planowali coś wielkiego. Marzenia o potędze dorównującej USA legły w gruzach

Porzucenie tego typu broni nie jest jednak łatwe, bo proces jej utylizacji jest złożonym i trudnym przedsięwzięciem. Wymaga najwyższej staranności i przestrzegania ścisłych protokołów bezpieczeństwa, aby zapewnić, że proces zakończy się bezpiecznym zniszczeniem niebezpiecznych materiałów, które budują każdy rodzaj broni chemicznej. Dlatego właśnie Stany Zjednoczone zainwestowały znaczne środki w rozwój zaawansowanych technologii i wyspecjalizowanych obiektów do utylizacji broni chemicznej, czego efekty widać już dzisiaj.

Aktualnie proces ten trwa w placówce wojskowej we wschodnim rejonie stanu Kentucky, gdzie pracownicy Blue Grass Army Depot realizują misję niszczenia pocisków wypełnionych środkiem paralityczno-drgawkowym GB, będących częścią ponad 30000 ton broni chemicznej, do której USA miały dostęp pod koniec zimnej wojny. Te pociski są ostatnimi z zestawu aż 51000 sztuk M55 z głowicami wypełnionymi śmiertelną toksyną, bo sarinem.

Czytaj też: Marynarka USA szykuje się do rewolucji. Wyrzutnia NGELS zwalczy największe zagrożenia dla okrętów wojskowych

Zbliżający się moment całkowitej eliminacji zapasów broni chemicznej w Stanach Zjednoczonych stanowi więc znaczący kamień milowy w globalnych wysiłkach na rzecz wyeliminowania tej broni masowego rażenia. Jej likwidacja jest bowiem częścią szerszego celu, jakim jest stworzenie świata wolnego od wszelkich form broni masowego rażenia, choć zważywszy na rosnącą rolę atomu i gwarancji bezpieczeństwa, jaką zapewnia, jest to zapewne niemożliwe nie tyle w następnych dekadach, ile nawet wiekach.