Chiny już to robią. Dwa myśliwce J-16 dokonały czegoś fascynującego

Drony pod władzą myśliwców to bezsprzecznie przyszłość lotnictwa, bo tego typu możliwości znacząco rozszerzają wachlarz potencjalnych scenariuszy i tym samym wnoszą je na zupełnie nowy poziom. Chiny wiedzą o tym doskonale i stąd właśnie wziął się niedawny test. 
Chiny już to robią. Dwa myśliwce J-16 dokonały czegoś fascynującego

Chiny wprowadziły lotnictwo na nowy poziom. Myśliwce kraju zaczęły naginać drony bojowe do swojej roli

Śledzę rozwój wojskowego lotnictwa oraz dronów bojowych od dawna i mam nieodparte wrażenie, że na szczyt od razu wejdą te siły powietrzne, które jako pierwsze opanują łączenie dronów z myśliwcami do perfekcji. Aktualnie wyścig ten trwa przede wszystkim między USA oraz Chinami i tak się składa, że ostatnio to właśnie Chińczycy wyszli w tym na prowadzenie. Przynajmniej na papierze.

Czytaj też: Chińczycy mają broń, która może działać w “nieskończoność”. Ta technologia zmieni realia wojny

Dowiedzieliśmy się właśnie, że w niedawnym teście chińskich sił powietrznych dwa myśliwce J-16 zaczęły kontrolować uzbrojonego drona rozpoznawczo-atakującego, demonstrując w pewnym sensie zupełnie nowy poziom możliwości bezzałogowych samolotów wojskowych. Nie jest to jednak oryginalny pomysł Chin, bo tak się składa, że kraj ten kopiuje znacznie szerzej znane na świecie podejście programu Loyal Wingman amerykańskich sił powietrznych. Ten ma na celu opracowanie autonomicznych dronów, mogących latać obok załogowych samolotów i wykonywać różne misje – od rozpoznawczych po stricte bojowe.  

Czytaj też: Chiny chcą zrewolucjonizować wojsko swoim nowym pomysłem. Szkoda tylko, że znów kopiują USA

Podczas niedawnych ćwiczeń piloci w kokpitach J-16 wykorzystali pokładowe systemy, aby wydawać dronowi WZ-8 polecenia co do tego, co powinien zrobić w symulowanej misji ataku. Był to pierwszy raz, kiedy państwu udało się to zrobić. Warto podkreślić, że bezzałogowiec biorący udział w tym teście nie jest byle dronem, a jednym z najpotężniejszych sprzętów tego typu w rękach Chin. 

Dane na jego temat różnią się zależnie od źródła, bo podczas gdy Chiny twierdzą, że WZ-8 wznosi się na prawie 50 km i rozwija ponad sześciokrotną prędkość dźwięku, USA sugeruje maksymalny pułap na poziomie około 30,5 km i prędkość rzędu 3 Mach. Oba źródła zgadzają się jednak w tym, że WZ-8 wykorzystuje dwa silniki rakietowe, mierzy 11,5 metra długości, a jego rozpiętość skrzydeł sięga 6,7 metra. 

Czytaj też: Okręty podwodne USA na celowniku Chin. Niszczyciele światów stracą swój największy atut

Warto tutaj podkreślić, że chiński WZ-8 jest lepszy względem XQ-58A Valkyrie pod względem prędkości, maksymalnego pułapu oraz technologii stealth, ale jest jednocześnie droższy i mniej elastyczny. Z drugiej jednak strony Stany Zjednoczone mają większe doświadczenie i wiedzę specjalistyczną w zakresie opracowywania i obsługi systemów bezzałogowych. Pewne jest jednak, że Chiny w pewnym stopniu doganiają już USA w rozwijaniu tego typu sprzętów i możliwe, że w niektórych aspektach nawet przewyższają.