Google ma naprawdę wielki problem ze swoimi sprzętami, po prostu nie umie zrobić tak, by nie sprawiały one wielkich kłopotów swoim użytkownikom
Nie lubię się powtarzać, dlatego, jeśli macie ochotę poczytać sobie o niekończących się awariach i usterkach, z jakimi zmagają się użytkownicy sprzętu giganta, odsyłam was tutaj, gdzie rozpisywałam się o nich przy okazji nowych problemów z Pixel Watch, a także tutaj. Ten drugi tekst jest w zasadzie istotniejszy w kontekście dzisiejszego wpisu, po dotyczy Pixel Folda i tego, co z nim było nie tak już od samego początku.
Zachwycaliśmy się nim przy okazji premiery, a potem przyszła szara, iście google’owska rzeczywistość i kiedy tylko smartfon trafił w ręce klientów, ci zaczęli donosić o problemach. Kosztujący 1799 dolarów sprzęt od razu pokazał, na co go stać. Na ekranie samoistnie pojawiały się wgniecenia, czasem nawet doprowadzające do całkowitej awarii ekranu, u niektórych też łuszczyła się plastikowa warstwa chroniąca składany ekran, na której pojawiały się też dziwaczne, poziome rysy. W późniejszym czasie okazało się również, że ogólnie cała konstrukcja tego Folda nie należy do zbyt wytrzymałych, zawias jest nietrwały i ogólnie Google musi jeszcze sporo rzeczy ulepszyć. Co prawda to nie powinno nikogo dziwić, bo to pierwszy składak producenta i podobne „kwiatki” widzieliśmy nawet w pierwszym Galaxy Z Fold. Jednak tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej, bo przykład innych urządzeń producenta dobitnie nam pokazał, że gigant niezbyt umie w takie poprawki i jeśli w kolejnej generacji naprawi jedno, to coś innego zastąpi miejsce poprzedniej usterki.
To smutne, bo przy wszystkich tych problemach nadal trudno jest powiedzieć, że smartfony Pixel (Pixel Watch pomijam celowo), to złe telefony. Nie, mają naprawdę wiele zalet, chwalone są za szybkie aktualizacje, a przede wszystkim za aparaty. Szkoda tylko, że Google naprawdę nie umie uczyć się na własnych błędach. Dlatego najnowsze doniesienia na temat planowanego Pixel Flip przyjmuję raczej z wielką rezerwą.
Sama chęć wypuszczenia modelu z klapką nikogo nie powinna dziwić. W tym roku zarówno Motorola, jak i Samsung, pokazali, na co naprawdę stać składaki tego typu. Osobiście liczę też, że Oppo w nadchodzącym Find N3 Flip nie powtórzy swoich poprzednich błędów i tym razem zaoferuje coś specjalnego. Tak czy inaczej, oferta modeli z klapką się powiększa, zwłaszcza na globalnym rynku. Jest ich jednak jeszcze na tyle niewiele, że każdy nowy smartfon tego typu jest wielką nowinką. Dlatego Pixel Flip ma wiele sensu, zwłaszcza jeśli jego cena będzie konkurencyjna, a funkcje nie będą odbiegać od tego, co oferuje konkurencja.
Co zaoferuje Pixel Flip?
Plotek o Pixel Flip do tej pory nie pojawiało się zbyt dużo, ale jeszcze w ubiegłym roku Android Authority przedstawił rzekome plany Google’a na kilka kolejnych lat. Wynikało z nich, że składak z klapką miałby zadebiutować dopiero w 2025 roku. Tymczasem najświeższe doniesienia mówią o… jesieni tego roku. To byłoby naprawdę zaskakujące, gdyby obok serii Pixel 8, Google pokazał nam Pixel Flip. Wraz z tą plotką pojawiło się też kilka informacji na temat specyfikacji (a raczej spekulacji na podstawie obecnych sprzętów) oraz rendery.
Na grafikach widać duży ekran zewnętrzny, co biorąc pod uwagę działania konkurencji, nie jest żadnym zaskoczeniem. Jednocześnie widać charakterystyczny dla smartfonów Pixel design, z poziomą wyspą aparatów z metalowym modułem dookoła sensorów. Warto jednak wspomnieć, że do sieci trafiły też rendery z nieco innym wyglądem tego modelu. Na nich Pixel Flip ma etui, a w nim miejsce tylko na niewielki, prostokątny panel dodatkowy o szerokości wyspy aparatów. Gdyby to się potwierdziło, smartfon z pewnością pozostałby w tyle za konkurencją. Jednak z drugiej strony mogłoby to być szansą wciśnięcia Flipa na nieco niższą półkę cenową, tak samo, jak zrobiła to Motorola ze swoim Razr 40.
Pixel Fold korzystał z zawiasów w kształcie kropli wody, więc tak samo z pewnością będzie w modelu z klapką, dzięki czemu smartfon będzie składał się całkowicie na płasko. Co do konstrukcji smartfona po rozłożeniu, tutaj raczej nie ma co się spodziewać jakichś rewolucji – powinniśmy zobaczyć symetryczne ramki i aparat do selfie w centralnie umieszczonym, okrągłym otworze. Niestety przecieki nie wspominają o rozmiarach ekranów, choć Google w przypadku ekranu głównego postawi z pewnością na panel OLED o rozdzielczości przynajmniej FHD+ i częstotliwości odświeżania 120 Hz.
Co do procesora, tu również nie powinno być żadnych zaskoczeń. Od czasu serii Pixel 6, Google stawia na swój autorski układ Tensor, co z miejsca stawia je w tyle za modelami napędzanymi przez flagowce od Qualcomma. Jego trzecia generacja znajdzie się na pokładzie serii Pixel 8 i jeśli Pixel Flip faktycznie zadebiutuje już tej jesieni, będzie napędzany tym samym chipsetem, wspieranym najprawdopodobniej przez 8 GB pamięci RAM i do 512 GB pamięci wbudowanej. Kwestie zasilania pozostają nieznane. Warto jednak przypomnieć, że Pixel Fold oferuje akumulator o pojemności aż 4821 mAh (z wciąż żałośnie wolnym ładowaniem do 30 W). Pixel Flip z pewnością będzie miał mniejsze ogniwo, ale liczę, że nie będzie ono gorsze od akumulatora w Galxy Z Flip 5, które ma pojemność 3700 mAh.
Pozostaje jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia – aparaty. Google w swoich smartfonach stawia na naprawdę dobre konfiguracje, które zobaczyć mogliśmy także w pierwszym Foldzie producenta, na który składają się:
- 48 Mpix sensor główny
- 10,8 Mpix z obiektywem ultrawide
- 10,8 Mpix z obiektywem telefoto
- 9,5 Mpix aparat przedni
- 8 Mpix aparat wewnętrzny
Istnieje możliwość, że potrójna konfiguracja znajdzie się też na pokładzie Pixel Flipa, co byłoby akurat bardzo dobrą wiadomością. Chociaż na pierwszy rzut oka ten zestaw nie robi tak wielkiego wrażenia, to trzeba pamiętać o wszystkich tych inteligentnych funkcjach i optymalizacjach, które zapewnia Google.
Będzie czy nie będzie? Oto jest pytanie
Informacji na temat Pixel Flip jest obecnie niewiele, choć to jeszcze o niczym nie świadczy. Co prawda wcześniej Google pokazał nam, że niezbyt umie w utrzymywanie swoich sprzętów w tajemnicy, ale może przynajmniej w tej jednej kwestii coś zmieniło się na lepsze. Sama podchodzę do tego urządzenia dość sceptycznie, zwłaszcza jeśli faktycznie premiera miałaby się odbyć tak szybko po debiucie Pixel Folda. Dawałoby to gigantowi naprawdę niewiele czasu na poprawę wszystkich mankamentów, jakie zostały znalezione w pierwszym składaku, przez co jest wielce prawdopodobne, że czeka nas powtórka z rozrywki – pierwsze zachwyty i późniejsza litania błędów, problemów i usterek. Cóż, czas pokaże.